Już niedługo w Ukrainie "może walczyć nawet pół miliona Rosjan"

Źródło:
PAP

Brytyjski ekspert Matthew Savill ocenił na łamach dziennika "Guardian", że w wojnie w Ukrainie brało do niedawna udział 400 tysięcy rosyjskich żołnierzy, ale już niedługo ta liczba może wzrosnąć do 500 tysięcy i może to oznaczać początek rosyjskiej ofensywy. W związku z tym - jak mówi - konieczne jest znalezienie sposobu na pozyskanie nowych żołnierzy do ukraińskiej armii.

Miesięczne straty armii ukraińskiej to około 1300 żołnierzy, a liczba rannych jest co najmniej trzy razy większa - podaje brytyjski dziennik "Guardian". W obliczu planowanej ofensywy wojsk rosyjskich, która ma nastąpić lada moment, Ukrainie niezwłocznie potrzebni są nowi żołnierze - podaje.

Jak zaznacza cytowany w artykule Matthew Savill z think tanku Royal United Services Institute (RUSI), intensywność ataków rosyjskich może już wskazywać na początek ofensywy. Tym samym, długo oczekiwany pakiet pomocowy dla Ukrainy, przyjęty w środę przez Senat USA, może być niewystarczający. Savill mówił też, że w wojnie do niedawna brało udział 400 tys. rosyjskich żołnierzy, ale uważa się, że już niedługo liczebność tych sił może wzrosnąć do 500 tysięcy.

Czytaj też: Ambasador o mobilizacji Ukraińców przebywających za granicą. "Chodzi o sprawiedliwość i obowiązek"

Savill ocenia, że "na razie to nie jest kontrofensywy pakiet dla Ukrainy i nie ma żadnych realnych przesłanek, przemawiających za ukraińską kontrofensywą w tym roku. Następny rok będzie trudny i może się tak stać, że Ukraina będzie musiała oddać więcej swojego terytorium" zanim sytuacja się ustabilizuje.

Ekspert RUSI wskazuje, że kolejnym problemem ukraińskiej armii jest zbyt zaawansowany wiek żołnierzy, ponieważ "średni wiek to 43 lata". Savill podkreśla, że "z tego powodu Ukraina będzie musiała zmobilizować młodszą część społeczeństwa, którą do tej pory próbowała chronić".

Żołnierze chcą wstępować do pułku Azow

Wobec problemów armii ukraińskiej z pozyskiwaniem nowych rekrutów rzadkością jest takie zjawisko jak zainteresowanie doborowym pułkiem Azow. W wywiadzie dla gazety "Guardian" żołnierze tego pułku powiedzieli, że na wstąpienie do niego liczy długa lista oczekujących. Wszyscy są ochotnikami - zaznacza brytyjski dziennik.

Szef sztabu pułku, trzydziestoletni Bohdan "Tavr" Krotewycz tłumaczy, że sukcesy Azowa w pozyskiwaniu nowych żołnierzy, to pochodna sposobu dowodzenia. W przeciwieństwie do konserwatywnego sowieckiego stylu dowodzenia, w pułku Azow stawia się na solidarność i wzajemny szacunek. Tavr mówi, że w jego jednostce każdy zostaje wysłuchany, niezależnie od rangi, a dbanie o spójność pułku wpływa na dobre morale żołnierzy.

Kolejną częścią składową sukcesu Azowa jest szacunek i wzajemna troska żołnierzy. Ważny jest też ich wiek, ponieważ - jak mówi dowódca - jego żołnierze mają około 35 lat, a "młode podejście oznacza, że ma się ambicję i coś do udowodnienia".

Jednak, jak podkreśla "Guardian", nowatorski sposób dowodzenia w lepszych ukraińskich jednostkach nie wystarczy, aby wygrać wojnę. Nie pomaga też fakt, że wsparcie Zachodu jest nieregularne, co frustruje dużą część ukraińskich żołnierzy.

Sierżant sztabowy Maslo ocenia, że dysproporcja w potencjale artyleryjskim Ukrainy i Rosji na linii frontu utrzymuje się "mniej więcej na tym samym poziomie". Jego zdaniem, jest to różnica 5 do 1 na korzyść Rosjan, ale w miejscach, gdzie walki są najintensywniejsze, różnica ta może być aż 10 do 1. Pułk Azow walczy na pierwszej linii frontu w lesie Sieriebriańskim, gdzie - jak pisze "Guardian" - walki zmieniły rozległy sosnowy las w apokaliptyczny obraz.

Dysproporcja, o której mówi Maslo, spowodowana była przez zawieszenie na dłuższy czas amerykańskiej pomocy dla Ukrainy (została ona odblokowana dopiero w tym tygodniu) i powolne zwiększanie produkcji uzbrojenia w Europie.

Autorka/Autor:ek/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru