Ministrowie do spraw europejskich państw Unii Europejskiej przyjęli w piątek w Brukseli 18. pakiet sankcji unijnych wobec Rosji. Nowy unijny pakiet ma objąć firmy powiązane z gazociągiem Nord Stream, kolejne rosyjskie banki, kolejne statki z tak zwanej floty cieni, a także wprowadzić zakaz eksportu produktów krytycznych dla rozwoju rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Pakiet przewiduje także nowy pułap cenowy na rosyjską ropę.
W piątek w "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, jak na przyjęcie nowego pakietu sankcji zareagowali Ukraińcy, mówiła z Kijowa dziennikarka TOK FM Agnieszka Lichnerowicz. - Po ponad trzech latach pełnoskalowej wojny Ukraińcy mają coraz większą świadomość, że oczywiście dobrze, że Unia się mobilizuje i utrzymuje jedność i uchwala sankcje, które mają potencjał, żeby być dotkliwe dla Rosji (...), ale że to nie są wystarczające środki, żeby szybko pokonać Władimira Putina - powiedziała.
Jak wyjaśniła, sankcje są potrzebne do podtrzymywania obrony Ukrainy, jednak "to nie są game changery". - Dopóki Kreml nie odczuje skutków prowadzenia tej wojny, to będzie ją prowadził z większą lub mniejszą intensywnością - dodała.
"Sytuacja gospodarcza Rosji nie jest dobra"
Były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie, dyplomata Robert Pszczel z Ośrodka Studiów Wschodnich zwrócił uwagę, że krytycy sankcji często przekonują, iż nie przynoszą one rezultatów, ponieważ z ich powodu reżim nie upadnie. - Takie założenia nie były nigdy robione przez ekspertów i decydentów, którzy znają się na rzeczy - tłumaczył.
- Sytuacja gospodarcza Rosji nie jest dobra, a sytuacja finansowa, fiskalna - jeszcze gorsza, więc należy się cieszyć z przyjętego kolejnego już 18. pakietu (sankcji - red.) - powiedział.
Ekspert zwrócił następnie uwagę na sankcje przygotowane przez amerykańskich parlamentarzystów, które objęłyby również partnerów Rosji. - Te sankcje rzeczywiście na kraje trzecie miałyby dużą moc rażenia, natomiast oczywiście to jest skomplikowane właśnie z punktu widzenia celów, które stawia sobie administracja amerykańska i to dlatego niestety prezydent Trump robi - można powiedzieć - wszystko, aby opóźnić wprowadzenie tych sankcji - analizował.
Nowa, "lojalna" premier Ukrainy
Lichnerowicz mówiła również o nowej premier Ukrainy Julii Swyrydenko, która zastąpi dotychczas pełniącego tę funkcję Denysa Szmyhala. - Jej wielką zaletą jest lojalność i uważa się powszechnie, że będzie jeszcze bardziej lojalna wobec ośrodka prezydenckiego, a zwłaszcza szefa biura prezydenta Andrija Jermaka - przekazała.
Jak zauważyła - z uwagi na trwającą w Ukrainie wojnę - nie mogą się tam odbyć wybory, dlatego rekonstrukcja ukraińskiego rządu miała "stworzyć wrażenie (...) nowego otwarcia, więc jest poczucie, że coś się zmienia".
Autorka/Autor: kgr/kab
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MIKHAIL SINITSYN / KREMLIN / POOL