Amerykański dziennik "Wall Street Journal" napisał, że wobec powolnych i bolesnych postępów ukraińskiej armii w odzyskiwaniu swojego terytorium z rąk okupantów, stratedzy wojskowi i decydenci zaczynają już myśleć o przyszłorocznej wiosennej ofensywie.
Jak napisał "Wall Street Journal", pomimo optymizmu "początkowa próba wykorzystania (przez Ukrainę – red.) nowo dostarczonych zachodnich czołgów i pojazdów opancerzonych do przebicia się przez ufortyfikowane linie rosyjskie utknęła w martwym punkcie".
Zobacz także: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja w tvn24.pl
W związku z tym analitycy, stratedzy wojskowi i decydenci przygotowują się na długi konflikt. Sojusznicy deklarują niezachwiane poparcie dla Kijowa, zobowiązując się do opracowania długoterminowych planów bezpieczeństwa dla Ukrainy.
"Celem Kijowa jest teraz, żeby jego obecna ofensywa zakończyła się wystarczającymi zyskami, aby pokazać ukraińskim obywatelom i sojusznikom w Waszyngtonie, Berlinie i innych miejscach, że ich wsparcie było uzasadnione i powinno być kontynuowane" – napisał "WSJ". Jednak, jak podkreślili wyżsi rangą dowódcy wojskowi w rozmowie z gazetą, szybkie postępy wojsk ukraińskich na froncie, jakie miały miejsce w zeszłym roku, są obecnie mało prawdopodobne do powtórzenia.
Ekspert: USA zdają sobie sprawę, że Ukraina nie odzyska całego swojego terytorium w najbliższym czasie
Amerykański generał Mark Milley, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, nie uważa, aby Ukraina "była w stanie szybko przeciąć korytarz lądowy, który Rosja utrzymuje wzdłuż południowo-wschodniej Ukrainy lub odizolować Półwysep Krymski, który Rosja zajęła w 2014 roku".
- Myślę, że administracja amerykańska zdaje sobie sprawę, że Ukraina nie odzyska całego swojego terytorium w najbliższym czasie – powiedział Ivo Daalder, były stały przedstawiciel USA przy NATO.
Choć zachodni urzędnicy mieli nadzieję na znaczący przełom na froncie, który zmusi Władimira Putina do negocjacji, to na chwilę obecną szanse na to wydają się niewielkie – ocenili analitycy i dyplomaci, z którymi rozmawiał "WSJ".
"Ta wojna może wyglądać jak wojna koreańska (w latach 1950-1953, formalnie niezakończona – PAP), z szybkimi ruchami na linii frontu w pierwszych miesiącach, a następnie względnym zastojem. Ale obie strony potrzebują lat, aby zdać sobie z tego sprawę" – powiedział Dmitry Gorenburg z Center for Naval Analyses, think tanku zbliżonego do Pentagonu.
Nawet jeśli walki będą trwały jeszcze długo, a zima powstrzyma ruchy ciężkiego sprzętu, to Ukraińcy są bardzo skuteczni w małych jednostkach z lżejszym sprzętem – podkreślił "WSJ".
"Ukraińskie wojsko nadal dostosowuje się szybciej niż rosyjskie"
Według Gordona Davisa, emerytowanego amerykańskiego generała i byłego zastępcy sekretarza generalnego NATO, "ukraińskie wojsko nadal dostosowuje się szybciej niż rosyjskie".
Czas może działać na korzyść Ukraińców – stwierdził "WSJ". Kijów dotychczas wykorzystał tylko część swoich najlepiej wyszkolonych żołnierzy, a z czasem będzie ich przybywać.
"Szkolenie pomoże im lepiej wykorzystać nowoczesny zachodni sprzęt. Początkowe ukraińskie próby wykorzystania europejskich czołgów i amerykańskich transporterów wojskowych w ofensywie nie wypadły dobrze, ale do następnej wiosny Kijów będzie miał zarówno więcej zachodniego sprzętu, jak i bardziej wykwalifikowanych jego operatorów" – napisał "WSJ".
Ponadto jak podkreślił dziennik, do połowy przyszłego roku ukraińscy piloci mogą już latać na samolotach F-16, a do Ukrainy może trafić nowy sprzęt zachodni, taki jak rakiety dalekiego zasięgu ATACMS czy pociski manewrujący Taurus.
Militarne wsparcie Zachodu jest jednak konieczne ze względu na malejące zapasy amunicji – zaznaczył dziennik.
Jak napisał "WSJ", amerykańska pomoc dla Ukrainy stoi pod znakiem zapytania przede wszystkim w związku z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w USA i sugestiami Donalda Trumpa, że ograniczy pomoc dla Kijowa. Jednak wielu republikanów, zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie, jest za wspieraniem Ukrainy – zauważył dziennik.
Źródło: TVN24