W Charkowie czuć w ostatnim czasie zwiększoną liczbę ataków. Wczoraj w nocy był szczególnie intensywny ostrzał - relacjonował w poniedziałek w TVN24 ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas-Spes-Charków. Mówił o bombach zrzucanych przez Rosjan na spadochronach. - To jest coś bardzo dziwnego - powiedział. Dodał, że "czuć mobilizację wśród mieszkańców", choć sytuacja w mieście jest "bardzo trudna".
W sobotę mer Charkowa Ihor Terechow poinformował, że przez ostatnie dni Rosjanie atakują miasto bombami zrzucanymi na spadochronach. Terechow zaapelował, by mieszkańcy nie zbliżali się do takich obiektów i informowali o nich odpowiednie służby. Poinformował również, że Rosjanie od początku agresji zniszczyli w mieście 1716 budynków mieszkalnych.
Ksiądz z Charkowa o wzmożonych atakach w mieście
- Czuć w ostatnim czasie zwiększoną liczbę ataków. Wczoraj w nocy był szczególnie intensywny ostrzał Charkowa i przedmieść - powiedział w TVN24 ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas-Spes-Charków. Jak mówił, według oficjalnych informacji doszło do ponad 60 ataków, w których zginęło 10 osób.
Odnosząc się do doniesień o bombach zrzucanych na spadochronach, duchowny powiedział, że "to jest coś bardzo dziwnego". - Zagrożenie jest ogromne, bo to leci z jakąś szybkością i później powoli opada. I nawet były pokazywane zdjęcia, że gdzieś bomba wisi na drzewie albo jakimś balkonie, nie została zdetonowana. Aczkolwiek niebezpieczeństwo jest przeogromne - powiedział ks. Stasiewicz. Przyznał, że w ostatnich dniach "czuć wzmożone ataki, choć i tak od pierwszego dnia po dzień dzisiejszy praktycznie każdego dnia i każdej nocy one są".
"Czuć mobilizację wśród mieszkańców"
Ks. Stasiewicz mówił, że w Charkowie "czuć mobilizację wśród mieszkańców". - Pojawiło się o wiele więcej samochodów na ukraińskich numerach. Mężczyźni wracają do Charkowa - relacjonował. Jak mówił, "ludzie pomagają sobie wzajemnie, jest jeden wielki duch wspólnej, większej rodziny"
Jednocześnie dodał, że życie w Charkowie jest "bardzo trudne". - Niektórzy od dwóch tygodni są bez wody, bez prądu, bez gazu, pochowani w piwnicach. Są osiedla, które nic nie ucierpiały i są osiedla, w których sytuacja wygląda dramatycznie - opisywał. Zaznaczył, że "wszystko zależy od mapy działań militarnych". - Najgorzej jest na północy, szczególnie cztery osiedla są praktycznie zrujnowane - przekazał duchowny.
Źródło: TVN24, PAP