Rosyjskie siły wycofały się z ukraińskiej Wyspy Węży, strategicznej placówki na Morzu Czarnym - poinformowało w czwartek rosyjskie ministerstwo obrony i biuro prezydenta Ukrainy. Rosjanie przekonują, że był to "akt dobrej woli" z ich strony. Inną wersję przedstawia strona ukraińska.
"KABOOM! Żadnych rosyjskich wojsk na Wyspie Węży. Nasze siły zbrojne wykonały świetną robotę" – napisał na Twitterze Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Ukraina: to efekt udanej operacji. Rosja: to akt dobrej woli
Ukraińska strona poinformowała, że po udanej operacji z udziałem jednostek rakietowych i artyleryjskich siły rosyjskie ewakuowały się z Wyspy Węży dwiema łodziami.
Informację o opuszczeniu Wyspy Węży potwierdziło rosyjskie ministerstwo obrony, które przekazało, że rosyjskie wojska wycofały się z wyspy.
Strona rosyjska nazywa to "aktem dobrej woli", dodając, że wojska wypełniły powierzone im zadania.
Rosyjskie ministerstwo dodało, że to posunięcie pokazuje, że Rosja nie utrudnia ONZ wysiłków na rzecz zorganizowania korytarza humanitarnego do eksportu produktów rolnych z Ukrainy.
Zajęta pierwszego dnia
Wyspa Węży została zajęta przez Rosjan pierwszego dnia inwazji. 24 lutego rosyjska Flota Czarnomorska zatakowała niewielką wyspę na Morzu Czarnym, której broniło kilkunastu pograniczników. Nagranie wymiany zdań pomiędzy atakującym okrętem a ukraińskimi żołnierzami opublikowano w internecie.
- Tu rosyjski okręt wojenny, poddajcie się i złóżcie broń. W przeciwnym razie rozpoczniemy atak - słychać było na nagraniu. - Rosyjski okręcie wojenny: P… się! - brzmiała zwięzła odpowiedź.
Początkowo władze Ukrainy poinformowały, że wszyscy obrońcy wyspy zginęli. Potem okazało się, że przebywają w rosyjskiej niewoli.
Statkiem, który zaatakował Wyspę Węży był krążownik Moskwa, który w połowie kwietnia został zatopiony przez Ukraińców.
Źródło: Reuters, TVN24