Wojna w Ukrainie. "Codziennie słyszymy jakieś syreny, w nocy nie możemy spać"

Źródło:
TVN24
"Codziennie słyszymy jakieś syreny" (14.03.2022)
"Codziennie słyszymy jakieś syreny" (14.03.2022)TVN24
wideo 2/25
"Codziennie słyszymy jakieś syreny"

Rosyjski atak na Ukrainę trwa już 19. dobę. Każdego dnia na ukraińskie miasta spadają bomby, równając z ziemią bloki mieszkalne, szpitale, szkoły. - Codziennie słyszymy jakieś syreny, w nocy nie możemy spać - relacjonowała na antenie TVN24 Taisia Bratasiuk, która uciekła z Kijowa na zachód Ukrainy. - Nie mogłam sobie wyobrazić, że coś takiego jest możliwe w tych czasach, w tym świecie - powiedziała. Wyznała, że marzy tylko o tym, by wrócić do normalnego życia. - Ale bez naszego zwycięstwa tego już nie będzie, będziemy jeszcze jedną Rosją - stwierdziła.

Trwa 19. dobra rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Głównym celem agresora pozostaje zdobycie Kijowa. Obrońcy stolicy skutecznie odpierają ataki, ale miasto i okoliczne miejscowości są stale bombardowane przez wojska rosyjskie. Już piąty dzień z rzędu trwa ewakuacja, leżących na linii frontu, miast obwodu kijowskiego. 

CZYTAJ WIĘCEJ O SYTUACJI NA UKRAINIE W RELACJI TVN24.PL

"Codziennie słyszymy jakieś syreny"

Wśród osób, które zdecydowały się opuścić oblężoną stolicę jest Taisia Bratasiuk. Ukrainka, wraz z rodziną, przebywa obecnie w miejscowości Chmielnicki na zachodzie kraju.

- Codziennie słyszymy jakieś syreny, w nocy nie możemy spać. Oni chyba czekają, aż będzie (godzina) pierwsza, druga i zaczynają latać nad naszymi miastami, i wtedy włączają się syreny - mówiła na antenie TVN24.

Czytaj też: Relacja ze zniszczonego Charkowa. "Widać dym, słychać kanonady pocisków"

Bratasiuk wyjechała z Kijowa tydzień temu. - Było bardzo strasznie tam przebywać, ale rozumiem wszystkich ludzi, którzy tam zostali. Bardzo jestem im wdzięczna - powiedziała. - Jak jechałam, to zrozumiałam, że jak nie będę miała zasięgu albo internetu to nie będę mogła pracować i pomagać w ten sposób, w który pomagam teraz, dlatego jestem tutaj ze swoją rodziną. Czuję się tu bezpieczniej niż w Kijowie. Tak jest dzisiaj, nie wiem, co będzie jutro - przyznała. Jak mówiła, pomaga władzom ukraińskim, m.in. prowadząc kampanię informacyjną.

Mieszkanka Kijowa: ta wojna zaczęła się osiem lat temu
Mieszkanka Kijowa: ta wojna zaczęła się osiem lat temu TVN24

"Ta wojna zaczęła się osiem lat temu"

Bratasiuk wyznała, że gdy wybuchła wojna, była w szoku. - Nie mogłam sobie wyobrazić, że coś takiego jest możliwe w tych czasach, w tym świecie, bo przecież wszystko można załatwić dyplomacją. Ale tak sobie pomyślałam, że przez całą historię mieliśmy Rosję jako sąsiadkę i wiem, że po niej można spodziewać się wszystkiego - stwierdziła. Zwróciła uwagę, że "ta wojna zaczęła się osiem lat temu" - My już byliśmy przyzwyczajeni, że tam, w Donbasie, coś się dzieje. To jest po prostu przedłużenie tego, co działo się osiem lat temu - tłumaczyła.

Wyznała, że marzy tylko o tym, by wrócić do normalnego życia. - Wszyscy mieliśmy normalną pracę, jeździliśmy za granicę, odpoczywaliśmy, żyliśmy normalnym życiem. Bardzo chciałabym wrócić do tego czasu. Ale bez naszego zwycięstwa tego już nie będzie, będziemy jeszcze jedną Rosją - stwierdziła. I dodała: - Ale nie będziemy, bo zwyciężymy.

Czytaj też: Odłamki rakiety spadły na zabytkową dzielnicę Kijowa. Moment uderzenia na nagraniu

Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO

Autorka/Autor:momo/ tam

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: