|

Znowu mu się udało

Ma wszystko: miliardy na koncie, Tycjana w salonie, medialne imperium. Miał: klub piłkarski, przodującą partię. Był premierem, jest eurodeputowanym. Włosi go pokochali mimo krążących opowieści o jego nocach bunga-bunga, zarzutów łapówkarskich i oskarżeniach o seks z nieletnią. Co mógł powiedzieć uśmiechnięty Silvio Berlusconi po wyjściu ze szpitala, gdzie trafił po zakażeniu koronawirusem? "Znowu mi się udało". Jak on to robi?

Artykuł dostępny w subskrypcji

Silvio Berlusconi - polityk, przedsiębiorca, miliarder. Włoski premier w latach 1994-1995, 2001-2006 i 2008-2011. Założyciel i lider partii Forza Italia, były prezes klubu piłkarskiego A.C. Milan (1986-2017). W 2009 roku "Forbes" umieścił go na 12. miejscu najbardziej wpływowych ludzi świata. Obecnie europoseł. Twierdzi, że z przywódców więcej od niego zrobił tylko Napoleon. – Ale jestem od niego zdecydowanie wyższy – powiedział po tym, jak kupił sobie jego łóżko.

*

Silvio, Silvio! Tu, popatrz tu! – dziennikarze zebrani 14 września przed szpitalem San Raffaele w Mediolanie przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Walczyli, żeby to właśnie w ich aparat spojrzał 83-latek.

Opalony senior, otoczony ochroniarzami, powolnym krokiem podszedł do ustawionych w rzędzie mikrofonów. Zatrzymał się w cieniu, który rzucał parasol przygotowany specjalnie dla niego, zdjął białą maseczkę, spod której od razu wyłonił się szeroki uśmiech, i przemówił:

- Dziękuję wszystkim, że przyszliście przywitać mnie tu zaraz po wyjściu. To była dla mnie ciężka próba. Mówię to pełen emocji. Dzięki Bogu, dzięki profesjonalizmowi personelu szpitala, profesorowi Albertowi Zangrillo i jego współpracownikom przeszedłem coś, co uważam za prawdopodobnie najtrudniejszą próbę mojego życia - zaczął.

Cavaliere po wyjściu ze szpitala
Cavaliere po wyjściu ze szpitala
Źródło: facebbok.com/SilvioBerlusconi

Do placówki trafił na początku września, bo rozpoznano u niego zakażenie koronawirusem. Cieszy się, bo chociaż badania dalej pokazują wynik "pozytywny", to jego stan zdrowia znacznie się poprawił i może odbywać izolację w domu.

Żaden reporter nie łudził się, że będzie mógł mu zadać jakieś pytanie. Od kilkudziesięciu lat "Presidente" ("Prezes", bo był prezesem AC Milan, swojej partii politycznej i później prezesem rady ministrów) Silvio Berlusconi wygłasza, co ma do wygłoszenia i odchodzi.

I choć zaczął od podziękowań Bogu i tonu pełnego pokory, po chwili dodał: - Byłem w grupie podwyższonego ryzyka, ale mogę dziś przyznać z satysfakcją: znowu mi się udało. Uśmiechnął się i on, i z pewnością wszyscy reporterzy wokół, bo tę nutkę dobrze im znanej buty dało się wyczuć z daleka. Zdążył nauczyć rodaków, że jak czegoś chce, to prędzej czy później to osiągnie.

Na przytoczenie wszystkich sytuacji, w których mu się w życiu "udało" i uszło na sucho, jeden artykuł nie wystarczy. Można jednak opisać dwie "udane" sfery jego życia, dzięki którym "Cavaliere" (wł. "rycerz", "kawaler", przydomek powstały w 1977 roku, kiedy ówczesny prezydent nadał mu tytuł "kawalera Orderu Zasługi za Pracę") zaistniał w czasie tegorocznej pandemii, jeszcze zanim usłyszał, że jest zakażony. Jego związki z kobietami i pieniądze.

wanda 2
Berlusconi wita dziennikarzy po wyjściu ze szpitala, gdzie trafił po zakażeniu koronawirusem
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

Makaron i sól, a w galerii Rembrandt

Na początku marca o Włoszech mówił cały świat, bo stały się europejskim centrum koronawirusa. Przymiarki do krajowego lockdownu, niepokój, izolacja w domach. Najbardziej cierpiała Lombardia, szpitale pękały w szwach, brakowało miejsc na oddziałach i w kostnicach.

I wtedy zjawił się on. Rycerz, Cavaliere.

"Berlusconi ofiarował właśnie 10 milionów euro, sumę potrzebną do stworzenia oddziału intensywnej terapii w szpitalu polowym na targach w Mediolanie. Dziękujemy, Prezesie, za ten gest miłości dla pańskiego miasta (urodził się w Mediolanie – red.) i dla pańskiego kraju" – pisał 17 marca w mediach społecznościowych Guido Bertolaso, doradca przewodniczącego regionu Lombardii (odpowiednika wojewody).

Być może były premier zrobił to z dobrego serca, być może, żeby uciszyć trochę krytykę za jego początkową ucieczkę z kraju. Kiedy Włochy opanowała pandemia, Berlusconi przeprowadził się do Nicei (Francja), gdzie mieszka jego córka.

Bez względu na to, jaki miał cel, wieść się rozniosła, twarz miliardera pokazał każdy dziennik w kraju. "Fejm się zgadzał".

Berlusconi i jego "home office"
Berlusconi i jego "home office"
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

Oprócz pomocy dla Mediolanu 14 kwietnia ogłosił coś jeszcze: przygotował dla rodzin z Trydentu 410 paczek żywieniowych. "Ciężarówki dostarczyły kartony z paczkami, w których znajdowały się produkty pierwszej potrzeby, takie jak makaron, oliwa, sól. 'Jego gest wsparcia w najtrudniejszych sytuacjach jest przejawem wrażliwości, którą od zawsze podziwiamy'" – podkreślili miejscowi radni w rozmowie z dziennikarzami "Il Giornale", dziennika, którego właścicielami są… członkowie rodziny Berlusconi.

Czym dla Rycerza mogło być 410 paczek? Według tegorocznych wyliczeń "Forbesa", ma na koncie 5,8 miliarda euro i zajmuje szóste miejsce na liście najbogatszych Włochów (pierwszy jest Giovanni Ferrero, ten od czekoladek i Nutelli – 24,4 miliarda euro).

Nikt nie zapomniał chyba, że oprócz tego, że posiada wille, samochody, jachty i samoloty, Silvio Berlusconi raczej nie ma wstydu? Ani ograniczeń, kiedy przychodzi do realizacji jego marzeń. "Sky is the limit".

Już w 1994 roku, kiedy po raz pierwszy został premierem, chwalił się mediom swoimi posiadłościami. Jego najsłynniejsza willa stoi w Arcore, niedaleko Mediolanu. W jej ogrodzie kazał postawić sobie mauzoleum na wzór grobowców Etrusków: "Marmurowe schody prowadziły w dół, a przyszłe miejsce spoczynku pana Berlusconiego otaczało 36 punktów pochówku dla innych osób, rodziny i wspólników” – pisał dziennikarz BBC. (Jak później ustalił reporter, ostatecznie były premier tam spocząć nie może, bo grobowiec postawił bez pozwolenia, nie spełnia wymogów budowlanych).

Arcore, wjazd do willi San Martino
Arcore, wjazd do willi San Martino
Źródło: Wikimedia, (CC BY-SA 3.0)/MarkusMark

Wokół willi - fontanny, kręte ścieżki, a w środku 145 pomieszczeń, w tym biblioteka licząca 10 tysięcy woluminów i galeria zabytkowych dzieł sztuki (m.in. autoportret Rembrandta i "Portret Hipolita Medyceusza" Tycjana. Berlusconi pokazuje je w dokumencie zrealizowanym za jego zgodą dla platformy Netflix).

Nie da się zobaczyć, ale da się za to usłyszeć... wulkan w jego letniej rezydencji na Szmaragdowym Wybrzeżu Sardynii. Góruje nad prywatnym amfiteatrem, u jego podnóża rozciągają się gaje oliwne. I nie, nie jest to wulkan, który budzi podziw i pokorę, kiedy spogląda się na niego od dołu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy eksploduje. Nad swoim Berlusconi ma pełną kontrolę: przyciska guzik – klik! – i góra wybucha. Po jednej z takich eksplozji w sierpniu 2006 roku okoliczni mieszkańcy wezwali straż pożarną, bo nie wiedzieli, co się dzieje. Jak pisze portal "La Nuova Sardegna", na 120 hektarach tego terenu ma też pizzerię, lodziarnię, podwodny tunel i podarunek od przyjaciela, prezydenta Rosji Władimira Putina: rzeźbę z meteorytu, który spadł niegdyś na syberyjskie stepy.

Prezydent Rosji w odwiedzinach na Sardynii, rok 2008
Prezydent Rosji w odwiedzinach na Sardynii, rok 2008
Źródło: Wikimedia, (CC BY 4.0), Kremlin.ru

Te dwie wille staną się sceną dla słynnych kolacji określanych jako "bunga-bunga" (o czym później). Według sierpniowych wyliczeń dziennika "Il Tempo", samo utrzymanie wszystkich posiadłości miliardera kosztowało go w ubiegłym roku 16,3 miliona euro.

Wróćmy do kwietnia i rodzin z Trydentu: 410 paczek z makaronem i solą. Bynajmniej nie chodziło w tej akcji o poniesione koszty.

Do włoskich domów wszedł przez ekrany

Bardziej o gest, przypomnienie o swoim istnieniu, dobre skojarzenie. Kreować wizerunek i wzbudzać zaufanie elektoratu Silvio potrafi jak nikt inny. Ba, robił to, zanim jeszcze wszedł do polityki. "Wiem, jak sprawić, żeby ludzie mnie kochali" – wyznał kiedyś bez skrupułów. Jak? Dając im rozrywkę.

Młody Silvio w latach 60.
Młody Silvio w latach 60.
Źródło: Wikimedia, Public Domain

Za młodu pracował jako barista, fotograf, wodzirej na statkach rejsowych, sprzedawał elektryczne miotły. Ale naprawdę powodzić mu się zaczęło pod koniec lat siedemdziesiątych, po kilku celnych inwestycjach na rynku nieruchomości. Na przedmieściach Mediolanu wybudował nowoczesne kompleksy mieszkań dla czternastu tysięcy osób. "Miały centrum handlowe, boiska, szkoły podstawowe, przedszkola i ośrodki sportowe" – czytamy na stronie pałacu prezydenckiego. W 1977 za swoje sukcesy na rynku otrzymał od ówczesnego prezydenta wspomniany już tytuł "Cavaliere del Lavoro".

Od 1974 roku w mieszkaniach, które budował wokół Mediolanu, działała lokalna telewizja kablowa. W 1976 roku wykupił ją i zaczął skrupulatnie poszerzać jej zasięg, tworząc powoli swoje ogólnokrajowe medialne imperium, którym zarządza do dziś: przedsiębiorstwo Mediaset.

Jako jedynemu właścicielowi prywatnej telewizji we Włoszech błyskawicznie udało mu się dotrzeć do każdego domu, który był wyposażony w telewizor. W latach 80. we Włoszech obowiązywało prawo zakazujące transmisji o zasięgu ogólnokrajowym, co sprytnie ominął, nagrywając gotowe programy i sprzedając całe pakiety właścicielom mniejszych telewizji z poszczególnych regionów. Na taśmach Berlusconiego powiew zachodu: amerykańskie seriale, filmy, teleturnieje. Kto by nie kupił tak atrakcyjnych nagrań?

Berlusconi i Mike Bongiorno, prezenter, który w latach 80. stał się wizytówką jego telewizji
Berlusconi i Mike Bongiorno, prezenter, który w latach 80. stał się wizytówką jego telewizji
Źródło: Wikimedia, Public Domain

Kiedy władze kraju zorientowały się, jak biznesmen wykorzystuje lukę prawną, zakazano mu podobnych praktyk. Ale on miał już wtedy spore zaplecze fanów swoich kolorowych show. - Berlusconi zrobił w trzy lata to, co RAI [włoska telewizja publiczna – red.] w 30! Musimy mieć prawo do oglądania prywatnej telewizji! To jest prawo wszystkich obywateli Włoch! – słyszymy na archiwalnych nagraniach z protestów z 1984 roku, kiedy naród dowiedział się, że już nigdy może nie zobaczyć programów Silvia. Włosi pokochali jego telewizję na tyle mocno, że odbierali ten zakaz jako atak na ich wolność obywatelską. – Moja mała zawsze oglądała rano kreskówki, a teraz co? – mówiła kobieta, która ze znajomymi zebrała się wtedy na głównym placu Turynu, żeby protestować.

Z czasem wziął sprawy w swoje ręce: stał się przyjacielem ówczesnego premiera Bettina Craxiego, który w końcu pozwolił spółce Berlusconiego nadawać z jednego studia na całe Włochy.

Biznesmenowi nietrudno było szybko uzależnić od siebie widzów, bo każdy mógł odnaleźć w jego programach coś dla siebie. Dzieciom dał bajki, gospodyniom domowym porady kuchenne. Męska część publiczności mogła przez długie godziny wpatrywać się w piękne, skąpo ubrane kobiety, bo ich na antenie nie brakowało...

"Szalałem za nimi"

Jednym z jego najbardziej kultowych programów, który do dziś w mediach wskazuje się jako symbol włoskiej telewizji lat 80., był "Drive In"– dynamiczna komedia w odcinkach nagrywana przy publiczności. Podczas tak zwanego "stacchetto", czyli przerywnika, na scenę wkraczała grupa kobiet śpiewająca dżingiel, powtarzające się słowa "drive, drive in, drive, drive in". Jeździły przy tym konno, malowały się nawzajem farbą, kąpały w wannie pełnej plastikowych pianek albo grały w bilard, łapiąc kule między piersi.

"Drive In" - show włoskiej telewizji lat 80.
"Drive In" - show włoskiej telewizji lat 80.
Źródło: Youtube.com/Stopklatka z archiwalnego nagrania programu

Fragmenty tego programu można znaleźć w sieci do dziś. "Szalałem za nimi… szczególnie za tą, która między drugą a trzecią minutą ma na sobie żółtą bluzę” – pisze pod fragmentem jeden z internautów. – Przepraszam, że pytam, ale czy w tym programie było coś poza pokazywaniem wielkich piersi i wykrzykiwaniem "drive in" w przypadkowych momentach? – pyta inny.

Włosi do dziś wspominają kobiety występujące w programie
Włosi do dziś wspominają kobiety występujące w programie
Źródło: Youtube.com/Stopklatka z archiwalnego nagrania programu "Drive In"

O tańcu na tym stole po cichu marzą tysiące

W 1988 roku przyszedł czas na kolejny hit. "Striscia la Notizia" (w dosłownym tłumaczeniu: "pełzająca wiadomość"). Wyemitowano do tej pory ponad 6 800 odcinków, a w każdym z nich dwaj prowadzący ironicznie komentują świat polityki. Takie "Late Night Show", z tą różnicą, że notatki panom donoszą dwie zmysłowe, zgrabne dziewczyny. Przy akompaniamencie muzyki wchodzą do studia i tańczą na stole, tuż nad głowami rozmówców. Nazwano je "veline" ("velina" to we włoskim żargonie dziennikarskim kartka z notatkami, rozpiską programu). Stały się prawdziwą ozdobą, nie ma mowy o nagraniu odcinka bez nich. Role brunetki ("velina mora") i blondynki ("velina bionda") stały się nagle szczytem marzeń młodych dziewczyn w kraju. Na castingi ściągają tysiące piękności ze wszystkich regionów.

Program odniósł o wiele większy sukces niż poprzednie, bo Włosi oglądają go do dziś. 28 września ruszył jego 33. sezon. "Powrót z hukiem! Ponad 5 800 000 widzów" – czytamy na ich fanpage'u.

Berlusconi doskonale wiedział, że piękno przyciąga uwagę i dobrze się sprzedaje. Miał pełną kontrolę nad tym, kto pojawi się na antenie jego kanałów. A to, żeby utrzymać jak najwięcej par oczu przed ekranem telewizora, liczyło się dla niego szczególnie w 1994 roku, kiedy zamierzał przekonać rodaków, że przyszła pora na jego wejście do polityki. Udało mu się – kilka miesięcy po założeniu centroprawicowej partii Forza Italia stał się premierem.

Rok 1994, Berlusconi zakłada partię Forza Italia
Rok 1994, Berlusconi zakłada partię Forza Italia
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

"Chyba lepiej kochać kobiety niż być gejem?"

Słabość do pięknych kobiet, która jest znakiem rozpoznawczym Berlusconiego i której nigdy nie krył (nawet kiedy miał żonę, o czym później) przysporzyła mu też problemów i przyczyniła się do przyklejenia łatki seksisty.

Aluzji do seksu w jego publicznych wypowiedziach było mnóstwo. Od zawsze uwielbiał opowiadać o nim dowcipy, podobno potrafi powtarzać je tym samym osobom w kółko. Jeden z nich, nagrany kiedyś przez dziennikarzy, brzmi: "Powiedz mi, ilu mężczyzn zdobyłaś? - pyta nieznajomy kobietę. – Nie wiem, czterech, pięciu? – To niewiele. – Tak, to był wyjątkowo spokojny tydzień" – skończył i zaśmiał się głośno.

Jednemu z dziennikarzy podczas prywatnej rozmowy telefonicznej miał powiedzieć w 2011 roku, że pośladki Angeli Merkel są dla niego "d**ą nie do wy*******a". Choć Kanclerz tego nie skomentowała, niemieccy dziennikarze wyrazili swoje oburzenie, "Der Spiegel" nazwał go „prostackim i wulgarnym”.

"To była niezła c**a" - powiedział z kolei o Margaret Thatcher w trakcie wykładu dla studentów politologii w Mediolanie. "Włoski biznesmen nigdy nie wstydził się używać języka typowego dla publicznych barów, ale jego dobór słów przy chwaleniu byłej premier tym razem wykracza nawet poza jego standardy. (…) Wulgarny Berlusconi obniża poziom debaty" – napisał później brytyjski dziennikarz "The Independent". Żelazna Dama pozostawiła to bez komentarza. W 2013 roku brytyjskie władze nie zaprosiły Silvia na jej pogrzeb – nie znalazł się ani na liście 2000 byłych i ówczesnych przywódców, ani kilkuset VIP-ów, którzy mogli uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu Thatcher.

"Kobiety, które chcą trafić do parlamentu, mogą to zrobić tylko dzięki mnie" - mówił, kiedy starał się o stanowisko premiera w 2008 roku. "Chciałabym zaapelować do wszystkich kobiet: nie głosujcie na Silvia Berlusconiego. On widuje kobiety tylko w pozycji poziomej, nigdy w pionie” – odpowiedziała wtedy na to kontrkandydatka Daniela Santanchè, którą ostatecznie i tak pokonał, i po raz trzeci został szefem rządu.

Rok 2009, premier Włoch z wizytą w Białym Domu
Rok 2009, premier Włoch z wizytą w Białym Domu
Źródło: The Official White House Photostream, Public Domain
Rok 2011, Joe Biden, Silvio Berlusconi i Dmitrij Miedwiediew na spotkaniu we Włoszech
Rok 2011, Joe Biden, Silvio Berlusconi i Dmitrij Miedwiediew na spotkaniu we Włoszech
Źródło: Wikimedia, (CC BY 4.0)/ Kremlin.ru

Ale najbardziej zszokował opinię publiczną w 2010 roku. Świat obiegła informacja o tym, że premier Włoch uprawiał seks z 17-latką. Nie spokorniał nawet wtedy. Doniesienia o tym komentował: "Zdarza mi się, że podziwiam wzrokiem ładną dziewczynę, ale chyba lepiej kochać piękne kobiety niż być gejem?".

Okazało się, że za opowiadaniem odważnych kawałów stoi coś więcej: premier Włoch urządzał w swoich rezydencjach prawdziwe uczty dla swoich znajomych biznesmenów i polityków. Ich nieodłącznym elementem były młode, piękne dziewczyny. I to właśnie jedna z nich sprawiła, że o erotycznych wieczorach u Cavaliera dowiedział się cały świat.

"Zawsze dawał mi pieniądze w banknotach po 500 euro"

Chodzi o Ruby Rubacuori ("Złodziejkę Serc"), Marokankę, tancerkę z klubów nocnych. Historia jej relacji z Silvio Berlusconim wyszła na jaw, kiedy ukradła współlokatorce kieszonkowe i trafiła na komisariat policji. W pewnym momencie do dyżurnego zadzwonił telefon. W słuchawce wybrzmiał głos premiera. Kazał wypuścić dziewczynę, tłumacząc, że jest rodziną ówczesnego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, a on (Silvio) nie ma teraz ochoty na międzynarodowe konflikty. Jak ustalili później śledczy, nie miało to nic wspólnego z prawdą.

Ruby była jedną z dziesiątek dziewczyn, które premier zapraszał do swojej willi w Arcore, na, jak to miał w zwyczaju nazywać, "eleganckie kolacje". Dziennikarze ochrzcili je mianem "bunga-bunga".

Dlaczego akurat tak? Chodziło o nawiązanie do jednego z dowcipów, które lubił opowiadać: "Pewnego razu dwóch Włochów porwało dzikie plemię. Ludzie przywiązali ich do słupa i zaczęli tańczyć wokół. - Chcesz umrzeć, czy może spróbować trochę bunga bunga? – spytał Włocha jeden z dzikich. Ten, nie wiedząc, o co chodzi, odpowiedział, że woli to drugie. I wtedy wszyscy zaczęli z nim uprawiać seks. Drugi Włoch, spytany o to samo, wybrał śmierć. Król plemienia podszedł do niego i orzekł: - Dobrze. Ale najpierw trochę bunga-bunga”.

Rok 2019, backstage programu telewizji "Mediaset"
Rok 2019, backstage programu telewizji "Mediaset"
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

Wracając do przyjęć: z opowieści ich uczestniczek wynika, że te dziewczyny, które najbardziej podobały się Berlusconiemu, kończyły z nim w sypialni. Pech chciał, że kiedy zabawiała go Ruby, miała tylko siedemnaście lat. Prokuratura oskarżyła go więc o seks z nieletnią, płacenie jej za to i dodatkowo o wymuszenie (telefon do dyżurnego policjanta z nakazem wypuszczenia dziewczyny). Berlusconi twierdził, że w tamtym czasie był przekonany, że tancerka ma ponad 20 lat.

W ciągu 27 miesięcy procesu odbyło się 50 rozpraw, prawie wszystkie bez udziału oskarżonego. Ostatecznie w 2013 został skazany w pierwszej instancji na karę 7 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych, ale po apelacji całkowicie go uniewinniono. Sąd uznał, że premier nie mógł wiedzieć, że Ruby jest niepełnoletnia. Unieważniono też zarzut wymuszenia na policjancie, który ostatecznie zwolnił dziewczynę z komisariatu. Sędzia nie podzielił stanowiska prokuratury, że ówczesny premier "znacząco wpłynął na stan psychiczny poszkodowanego funkcjonariusza i ograniczył jego wolność samostanowienia".

"- W którym łóżku? - Tym Putina".

Do dziś toczy się proces w sprawie przekupywania świadków i składania fałszywych zeznań w procesie Ruby. Na ławie zasiada łącznie 28 oskarżonych, w tym Cavaliere. Wszystkich podejrzewa się o to, że kłamali, pobierali pieniądze za milczenie albo płacili, żeby kogoś uciszyć. To głównie świadkowie z poprzedniego procesu: tancerki z przyjęć, ich agenci, goście. Sama Ruby, według zeznań świadków, miała wziąć od Berlusconiego sześć milionów dolarów za milczenie.

To z rozpraw tego procesu regularnie wypływają coraz to nowsze opisy gorących nocy w posiadłościach pana premiera. "Na początku myślałam, że to tylko jego sobowtór". "Kazał sobie siadać pupą na twarzy". "Jedna z tancerek miała na sobie maskę Obamy". Możemy im wierzyć albo nie, ale ze wszystkich opowieści wynika, że "dzikość" przyjęć u pana premiera nie kończyła się na tym, że nad basenem grał DJ, a goście mieli nieograniczony dostęp do kokainy.

Najsłynniejszą relacją z imprez za zamkniętymi drzwiami, tą, która rozpętała medialną bunga-bunga-burzę, była rozmowa nagrana na dyktafon przez Patrizię D'Addario w jego willi Grazioli w centrum Rzymu:

Silvio Berlusconi: (…) Ja też wezmę prysznic, a ty, jak skończysz pierwsza, poczekasz na mnie w łóżku?

D’Addario: W którym łóżku? Tym Putina?

SB: Tym Putina.

D: A, tym ślicznym, z zasłonkami.(…)

"Życzenia urodzinowe od mojego przyjaciela, prezydenta Putina, są zawsze wyjątkowe. Dziękuję"
"Życzenia urodzinowe od mojego przyjaciela, prezydenta Putina, są zawsze wyjątkowe. Dziękuję"
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

W 2009 roku była prostytutką i oczekiwała od premiera zapłaty za usługę, której ostatecznie nie otrzymała. Niedługo potem wydała książkę, w której opisała, między innymi to, że uwielbiał uprawiać seks z wieloma kobietami naraz, a do orgii zawsze zakładał białą piżamę.

W styczniu tego roku dowiedzieliśmy się od jednego ze świadków, że podczas jednej z imprez bunga-bunga "dziewczyny na zmianę dosiadały prezesa", a w pokoju miało być ciemno, bo nie chciał, żeby go widziały. Dodatkowo, że jego prawnicy uczyli je, jak później kłamać na sali sądowej.

13 lutego włoskie media podały, że prokurator Valentina Magnini wniosła o karę czterech lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności dla miliardera. Tylko za jedną z łapówek.

Berlusconi nie komentuje ani najnowszych zeznań świadków, ani wniosków prokuratury. Jego obrońcy właśnie poprosili o przełożenie rozpraw ze względu na stan zdrowia, bo mimo że wyszedł już ze szpitala, badania na COVID-19 dalej dają wynik pozytywny. W poniedziałek sąd wyznaczył nowy termin najbliższej rozprawy: ma się odbyć 16 listopada..

18-letnia Noemi: "Papi dużo pracuje, nie zawsze może mnie odwiedzać"

To nie tak, że Berlusconiemu nigdy w życiu nie przyszło do głowy, żeby się ustatkować. Spacerem przed ołtarz nagrodził dwie kobiety. W przypadku dwóch kolejnych partnerek (w tym obecnej) darował sobie już przysięgę małżeńską i wybrał tryb "na kocią łapę".

Historia jego podbojów zaczęła się w 1964 roku na dworcu autobusowym w Mediolanie, gdzie poznał Carlę Elvirę Dall'Oglio. Czekała na tramwaj i nie za bardzo miała ochotę słuchać dowcipów nieznajomego mężczyzny (wtedy jeszcze ani miliardera, ani polityka), ale ostatecznie zgodziła się, żeby odprowadził ją do domu. Rok później wzięli ślub, później pojawiła się dwójka dzieci.

Po 15 latach uwagę Berlusconiego przyciągnął ktoś inny, zaczął spotykać się z młodą aktorką Veronicą Lario. Był już wtedy prawdziwym bogaczem z orderem za sukcesy na rynku nieruchomości, głównym akcjonariuszem spółki dziennika "Il Giornale", założycielem pierwszej ogólnokrajowej prywatnej telewizji, właścicielem willi w Arcore (tej z dziełami sztuki) i teatru Manzoni w Mediolanie.

I to właśnie tam spotkał Lario. Podobno zachwyciła go niebieskimi oczami, kiedy występowała w jednym z przedstawień. Złośliwi komentowali później, że Berlusconiemu mogło chodzić bardziej o jej nagi biust, który zaprezentowała w jednej ze scen. Jeszcze żonaty Berlusconi wynajął dla 24-letniej seksbomby cały apartament, gdzie na świat przyszła później trójka ich dzieci. W 1990 roku się pobrali.

Cztery lata później Silvio założył partię, chwilę później stał się premierem. Jeśli liczył, że Lario będzie typem "first lady" jak z obrazka, dobrze ubranej i cicho przytakującej, to niestety się przeliczył. Veronica czasem głośno wyrażała poglądy pokrywające się z tymi, które wyrażała lewicowa opozycja jego rządu: popierała na przykład ruchy pacyfistów protestujących przeciwko wojnie w Iraku, gdzie jej mąż ochoczo wysłał włoskie wojska.

Choć związek trwał, ich drogi powoli się rozchodziły. Silvio nie przestawał publicznie komentować zachowania i wyglądu innych kobiet. W 2007 roku powiedział do minister do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Mary Carfagny: "Poślubiłbym cię od razu, gdybym nie był już żonaty", Lario wysłała wtedy list do redakcji "La Repubbliki", bardzo krytycznej wobec Berlusconiego, i publicznie zażądała od niego przeprosin.

 
Była żona Berlusconiego Veronica Lario
Źródło: TVN24

W 2009 roku nadszedł oficjalny koniec ich małżeństwa. Gwoździem do tej trumny było opublikowane przez media zdjęcie premiera i… nastoletniej blondynki na jej zabawie urodzinowej.

 "Papi", bo tak nazywała Berlusconiego niejaka Noemi Letizia, pojawił się na jej 18. urodzinach na specjalne zaproszenie, wielokrotnie podsyłała do jego biura swoje portfolio. No i udało się: zadzwonił, przyjechał, podarował naszyjnik z białego złota za osiem tysięcy euro. Modelka przyznała później dziennikarzom, że "zna go od dawna i czasem jeździ do niego do Rzymu lub Mediolanu, bo on, biedny, dużo pracuje i nie zawsze może odwiedzić ją w Neapolu".

- Zaskoczyło mnie to mocno, tym bardziej że nie przyszedł na żadne 18. urodziny swoich dzieci, mimo że zaproszenia otrzymywał – skwitowała później Veronica Lario. Od razu wystąpiła o rozwód.

Każda była młodsza od poprzedniczki

Rok później, w 2010, wybuchł skandal bunga-bunga. Po nim, kiedy w 2011 roku skończyła się Berlusconiemu kadencja premiera, nigdy nie został już głową państwa. Choć w 2013 z powodzeniem wystartował jeszcze w wyborach do senatu, mandat szybko stracił, bo prawomocnie skazano go za oszustwa podatkowe.

To, że przestał wieść prym w polityce, nie oznaczało jednak, że Włoszki przestały się nim interesować: w 2012 oficjalnie związał się z Francescą Pascale, młodą aktywistką z Neapolu. Dotarła do niego dzięki zaangażowaniu w lokalne kampanie. "W moim życiu liczą się tylko trzy rzeczy: moja rodzina, wola Berlusconiego i partia [Forza Italia -red.]" – mówiła 27-latka. Nie raziło jej to, że były premier był już wtedy oskarżony o seks z nieletnią.

Berlusconi i Francesca Pascale podczas odwiedzin w Neapolu (2018)
Berlusconi i Francesca Pascale podczas odwiedzin w Neapolu (2018)
Podczas wizyty były premier skusił się na tradycyjną neapolitańską pizzę
Podczas wizyty były premier skusił się na tradycyjną neapolitańską pizzę
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

Koniec jej ery nadszedł w marcu tego roku, kiedy 83-latek rzucił ją dla pięć lat młodszej Marty Fasciny. "Wymienił partnerkę na młodszy model" – ogłosiły plotkarskie media. Jego partia musiała wydać oficjalny komunikat o końcu ośmioletniego związku z Pascale, bo po sieci krążyły już fotografie z nową wybranką: paparazzi przyłapali byłego premiera w Szwajcarii przy wyjściu z ekskluzywnego hotelu. Na zdjęciach widać, jak on i Fascina prowadzą na smyczy dwa białe pudelki (sławne we Włoszech Dudu i Dudina, czyli psy, którymi zajmował się do tej pory wspólnie z Pascale).

Obecna wybranka byłego premiera Włoch - Marta Fascina
Obecna wybranka byłego premiera Włoch - Marta Fascina
Źródło: facebook.com/MartaFascina

30-latka swoją karierę zawodową zaczynała w biurze prasowym klubu A.C. Milan (którego Berlusconi był wieloletnim właścicielem), a od 2018 jest posłanką jego partii. Plotki głoszą, że wytatuowała sobie na ręce litery SB, to samo widnieje na etui jej telefonu.

Łącznie, ze swoich formalnych związków, Berlusconi doczekał się pięciorga dzieci i 12 wnucząt. Równolegle miał też kilka partnerek, które były przekonane, że są dla niego ważniejsze niż rodzina. Nicole Minetti, jego była higienistka dentystyczna, powiedziała kiedyś: "Po nim nie potrafię już pokochać nikogo innego". Ich romans miał rozpocząć się po tym, jak mieszkaniec Mediolanu zaatakował premiera po wiecu, rzucając w jego stronę metalową miniaturą katedry Duomo. Silvio musiał naprawić sobie uszkodzone zęby.

Rok 2019, spotkanie Silvia z wyborcami partii Forza Italia
Rok 2019, spotkanie Silvia z wyborcami partii Forza Italia
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi

Po 25 latach właśnie opuścił twierdzę w stolicy

Czyżby 2020 rok był momentem, w którym nie ma już ochoty na kolejne podboje? W którym wielki Silvio po ćwierć wieku bycia w centrum wydarzeń powoli chciał usunąć się w cień? 30 czerwca opuścił prywatną rezydencję w centrum Rzymu, Palazzo Grazioli. Stoi w bardzo ruchliwej części miasta, co przysparzało kłopotów ochronie byłego premiera, bo budynku nie osłania żadne ogrodzenie. W 2009 usunięto pobliski przystanek autobusowy, o co rzymianie mieli sporo pretensji.

To tam odbywały się kluczowe spotkania z zagranicznymi przywódcami, to tam nagrała go dyktafonem Patrizia D'Addario, i to tam przebywał, kiedy włoski sąd wydał na niego w 2013 wyrok za oszustwa podatkowe w Mediaset, jego medialnym imperium. Z rezydencji w centrum Berlusconi przeprowadził się do willi przy historycznej Appia Antica, do cichego i spokojnego rejonu przy najstarszej ulicy w Rzymie.

"Był poruszony. Może nawet trochę przestraszony"

Jego przemówienie z 14 września, kiedy w słoneczne popołudnie wyszedł ze szpitala, było jednym z jego najpokorniejszych występów w mediach.

- W ostatnich dniach pacjent był poruszony. Wyczerpany. Wszyscy to widzieliśmy. Może nawet trochę przestraszony, bo ta choroba rozwija się w bardzo szybkim tempie – komentował w rozmowie z "Corriere della Sera" profesor Alberto Zangrillo, prywatny lekarz Berlusconiego.

Ale wyszedł. Znowu mu się udało. Objawy choroby nie są już na tyle ciężkie, żeby musiał kontynuować pobyt w szpitalu, spędza teraz czas w izolacji. 29 września obchodził swoje 84. urodziny. Szczęścia i pomyślności już mu życzyć nie trzeba, ale zdrowie Berlusconiemu się na pewno przyda.

Październik 2019 roku, Cavaliere odwiedza Umbrię
Październik 2019 roku, Cavaliere odwiedza Umbrię
Źródło: facebook.com/SilvioBerlusconi
Czytaj także: