Rozprawa w sprawie "rzezi w Erbie" odroczona na wniosek obrońców. Prokuratura o "kaskadzie dowodów"

Źródło:
Ansa, "Il Giorno", RAI
Brescia we Włoszech
Brescia we Włoszech
Google Earth
Brescia we Włoszech Google Earth

Sąd w Brescii we Włoszech zdecydował w piątek o odroczeniu wysłuchania stanowiska obrońców Olindo Romano i Rosy Bazzi, skazanych w 2008 roku na karę dożywotniego więzienia za zamordowanie czwórki swoich sąsiadów. O odroczenie zawnioskowali sami obrońcy, chcący "w odpowiedni sposób" przygotować się do sprawy. Prokuratura mówi o "kaskadzie dowodów" przeciwko skazanym. Pełnomocnicy złożyli wcześniej wnioski o powtórzenie procesu w sprawie Romano i Bazzi, wskazując na nieprawidłowości podczas śledztwa.

44-letni Olindo Romano i o dwa lata młodsza Rosa Bazzi od 2008 roku odsiadują wyrok dożywotniego więzienia za tzw. "rzeź w Erbie", podczas której - zgodnie z wyrokiem sądu - dwa lata wcześniej zamordowali w tym włoskim mieście czwórkę swoich sąsiadów i podpalili ich mieszkanie.

Małżeństwo po długim przesłuchaniu przyznało się do popełnienia tej zbrodni. "Z nagrań rozmów w komisariacie wiemy, że Olindo oświadczył żonie, iż 'chce już skończyć tę całą historię' i weźmie winę na siebie. Chwilę po tym, jak przekazał jej to w cztery oczy, karabinierzy wezwali ją na przesłuchanie. Rosa, chcąc chronić męża, zanim ten przyzna się do wszystkiego, wyznała, że to ona zabiła" - wyjaśniał w 2011 roku obrońca pary Fabio Schembri w wywiadzie dla Radio Padania Libera. Kiedy chwilę później funkcjonariusze przesłuchali Olinda, przedstawił dokładnie odwrotną wersję wydarzeń. Dopiero po kilku przesłuchaniach małżeństwo zeznało, że działali wspólnie i w porozumieniu.

Czytaj więcej: "Rzeź w Erbie”. Skazana para ma szansę na wolność

- To, w jaki sposób małżeństwo opisało zabójstwa, w ogóle nie pokrywa się z tym, co policjanci zastali w spalonym mieszkaniu - mówi tvn24.pl Roberta Bruzzone, psycholożka, kryminolożka i biegła pracująca przy sprawie od 15 lat. 

W trakcie rozprawy małżeństwo zmieniło zeznania i zaczęło deklarować, że jest niewinne. 26 listopada 2008 roku sąd pierwszej instancji uznał ich jednak za sprawców zdarzenia. W 2010 roku sąd apelacyjny (drugiej instancji) i sąd kasacyjny (trzeciej instancji - sądownictwo we Włoszech jest trzyinstancyjne) w Mediolanie potwierdziły ten wyrok.  

Pełnomocnicy Olinda Romano i Rosy Bazzi oraz prokurator z Mediolanu, Cuno Tarfusser, zwrócili się w ubiegłym roku do sądu apelacyjnego w Brescii z wnioskami (każdy ze swoim) o powtórzenie procesu. Zespół mecenasów i specjalistów przygotował 150-stronnicowy wniosek, w którym wyliczają nieprawidłowości i braki w pierwszym śledztwie. Przygotowali też siedem nowych ekspertyz.  

10 stycznia sąd w Brescii wyraził zgodę na wyznaczenie terminu rozprawy, podczas której nowy skład sędziowski zdecyduje, czy powtórzyć proces w sprawie "rzezi z Erby".

Sąd wyznaczył termin wysłuchania obrońców

W piątek w sądzie w Brescii odbyło się posiedzenie, na którym wysłuchano stanowiska prokuratury. "Dopiero 16 kwietnia zaczną przemawiać obrońcy Olinda Romano i Rosy Bazzi. Rozprawa została odroczona do kwietnia ze względu na wniosek obrońców, którzy chcą w odpowiedni sposób przygotować się do zarzutów prokuratora generalnego i prokuratora z Brescii, który mówił dziś o 'kaskadzie dowodów' przeciwko małżeństwu skazanemu na dożywocie" - pisze włoska agencja prasowa Ansa.

W sądzie pojawiły się dziś tłum, również młodzież. "Jesteśmy tu z ciekawości, o tej sprawie mówi się od lat" - cytowała ich Ansa.

Kolejka przed sądem w Brescii podczas rozpatrywania wyroku w sprawie masakry w ErbieAlessandro Levati/Getty Images

Dziennik "Il Giorno" cytował pełnomocnika rodziny jednej ze zmarłych osób mecenasa Massimo Campę. "Wniosek obrońców nie zawiera żadnych nowych elementów, to commedia dell'arte (komedia ludowa, powstała we Włoszech w połowie XVI wieku - red.), z tym że to nie komedia, a dramat. To nie film, mimo tego, że z tej sprawy ewidentnie ktoś chce zrobić serial" - mówił.

Olindo i Rosa pojawili się w sądzie, natomiast ustanowiony został zakaz uwieczniania ich wizerunku. Sami wnieśli o to, by media nie mogły kierować aparatów i kamer w ich stronę.

Autorka/Autor:ww,ks/ft

Źródło: Ansa, "Il Giorno", RAI

Źródło zdjęcia głównego: Alessandro Levati/Getty Images