Włączył się alarm, boeing poleciał osiem kilometrów w dół. Kilkanaście osób trafiło do szpitala

Do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 17:40 czasu lokalnego, jednak media poinformowały o nim dopiero po kilku dniach. 50 minut po starcie z portu lotniczego w Seulu zmierzający do Taizhongu na Tajwanie Boeing 737 Max 8 linii Korean Air został nagle zmuszony do zawrócenia na lotnisko startowe. Na pokładzie włączył się alarm informujący o awarii systemu kontroli ciśnienia. Na wysokości ponad 10 kilometrów, na której znajdował się wówczas samolot, groziło to, że zabraknie tlenu dla lecących nim pasażerów. W związku z tym piloci zmuszeni byli do gwałtownego obniżenia lotu.

Jak informuje portal Channel News Asia, boeing w ciągu niecałych ośmiu minut zniżył się wówczas o 26 900 stóp, czyli o ponad osiem kilometrów - wielokrotnie szybciej, niż robią to samoloty pasażerskie. Z powodu awarii i szybkiej zmiany ciśnienia na pokładzie wypuszczone zostały maski tlenowe, co dodatkowo pogłębiło stres pasażerów. Znajdujące się na pokładzie dzieci zaczęły płakać, a podróżującym zaczął dokuczać ból uszu i głowy - opisuje Channel News Asia.

ZOBACZ TEŻ: Lecieli do Grecji, byli już nad Rumunią, gdy samolot musiał zawrócić do Warszawy

Po gwałtownym zniżaniu maszyna wyrównała lot i bezpiecznie wróciła na lotnisko startu po około dwóch godzinach w powietrzu. Spośród 125 podróżujących nią pasażerów 15 nadal skarżyło się wówczas na ból głowy i uszu, w związku z czym 13 z nich trafiło do pobliskiego szpitala. Ich obrażenia nie były ciężkie - zaznacza singapurski "The Straits Times".

Linie Korean Air "szczerze przeprosiły" swoich pasażerów za "wszelkie niedogodności". Przekazały także, że wszczęte zostało dochodzenie w sprawie awarii, a po jego zakończeniu linie planują przeprowadzenie dodatkowego przeglądu samolotu.

ZOBACZ TEŻ: Silnik samolotu stanął w płomieniach. Konieczne było awaryjne lądowanie