Matka dwójki dzieci ostatni raz widziana była rankiem 27 stycznia, gdy wybrała się na spacer ze swoim springer spanielem wzdłuż brzegu rzeki Wyre. Tego samego dnia śledczy odnaleźli na jednej z pobliskich ławek należący do niej telefon oraz psią smycz i obrożę. "Nasza robocza hipoteza pozostaje taka, że 45-letnia Nicola z jakiegoś powodu wpadła do rzeki, ale pozostajemy otwarci i nadal rozważamy ogromną liczbę tropów" - poinformowali w wydanym 6 lutego oświadczeniu policjanci z Lancashire. "Chcielibyśmy przypomnieć ludziom, że spekulacje i komentarze w mediach społecznościowych są zarówno niepomocne w śledztwie, jak i - co ważniejsze - krzywdzące dla rodziny, która przeżywa katusze, oczekując informacji (na temat zaginionej - red.)" - dodano w komunikacie.
W środę prowadząca sprawę Sally Riley, zaapelowała do mieszkańców o zaprzestanie samodzielnego przeczesywania okolicznych pustostanów i wkraczania na tereny prywatne. - Mogą mieć dobre intencje. Mogą chcieć pomóc. Ale rzeczywiście mogą pomóc (jedynie - red.) przypominając sobie, czy byli wtedy w okolicy - oceniła starania ochotników Riley.
Zaginięcie Nicoli Bulley - nowe ustalenia
Wątpliwości co do słuszności policyjnej hipotezy wygłosił Peter Faulding, szef prywatnej grupy nurków SGI, która w poniedziałek dołączyła do akcji poszukiwawczej. W środę jego zespół przeczesał dno rzeki w okolicach miejsca, gdzie odnaleziono telefon 45-latki. Jak zaznaczył tego dnia Faulding, jeśli działania te zakończą się niepowodzeniem, jego zdaniem należy rozważyć możliwość zaangażowania osób trzecich w zaginięcie Bulley. Dodał, że jego zdaniem, telefon mógł zostać podłożony na ławce celowo, by zmylić śledczych.
Szef SGI przyrównał również sprawę zaginięcia Bulley do głośnej sprawy morderstwa 18-letniej Laury Torn. - (Wtedy - red.) nad rzeką znaleziono jej but. Ona zaś ostatecznie została odnaleziona w stogu siana, kilka kilometrów dalej - wyjaśnił Faulding. Rozmawiając z brytyjskimi mediami, dodał, że w ciągu 20 lat swojej pracy nie natrafił na równie "nietypową" sprawę.
Choć w pobliżu rzeki nie znaleziono śladów, wskazujących na potknięcie lub poślizgnięcie, policja już kilkukrotnie przeczesała jej teren przy użyciu zarówno zespołów nurków, jak i konwencjonalnych grup poszukiwawczych wyposażonych w psy tropiące i podwodne drony. Dno rzeki zostało również sprawdzone przez prywatną grupę SGI, jednak do tej pory nie natrafiono na żaden ślad zaginionej.
ZOBACZ TEŻ: Zaginięcie Nicoli Bulley. Media publikują oświadczenie partnera poszukiwanej 45-latki
Nicola Bulley zaginęła rankiem 27 stycznia
Nicola Bulley, matka dwójki dzieci z Lancashire, zaginęła rankiem 27 stycznia. Jak ustalili śledczy, o 8:43 czasu lokalnego kobieta odprowadziła córki do szkoły, a następnie udała się na spacer z psem w okolice rzeki Wyre. Kilka minut później spotkała ją znajoma, która również wyprowadzała swojego psa. Kobiety nie rozmawiały jednak długo i rozeszły się w różne strony. O 8:53 Bulley wysłała maila do swojego szefa, a osiem minut później zalogowała się na spotkanie w pracy za pomocą komunikatora MS Teams. Ostatni raz widziano ją o 9:10. Od tego czasu ślad po niej zaginął. Dwadzieścia minut później wirtualne spotkanie zakończyło się, jednak Bulley pozostała na nim zalogowana. Przez cały czas miała wyciszony mikrofon i włączoną kamerę. O 9:35 na jednej z okolicznych ławek znaleziono telefon 45-latki oraz psią smycz i obrożę. Willow, należący do niej springer spaniel, chwilę później został zauważony w pobliżu tej samej ławki.
Poszukiwania kobiety trwają już niemal dwa tygodnie, jednak do tej pory nie odnaleziono najmniejszego śladu 45-latki. Zdaniem śledczych obecnie nic nie wskazuje na zaangażowanie osób trzecich w zaginięcie Nicoli Bulley.
ZOBACZ TEŻ: 10-letnia Andżelika poszła się bawić i zniknęła. Anonimowy darczyńca wyznacza nagrodę
Rodzina zaangażowała się w poszukiwania
Rodzice Nicoli Bulley, którzy na co dzień prowadzą własną firmę, obecnie rozdzielają swój czas między opiekę nad wnuczkami i szukanie córki. W akcję poszukiwawczą włączyła się również siostra 45-latki, Louise Cunningham. Jak przyznała w rozmowie ze Sky News, zaginięcie Nicoli sprawia, że czuje, jakby "utknęła w koszmarze". - Ciągle kręcimy się w kółko, starając się połączyć ze sobą fragmenty (informacji - red.) i ustalić, co mogło się stać - dodała.
Zrozpaczona matka 45-latki, Dot Bulley wyznała, że szczególnie źle znosi noce. - Gdy robi się ciemno, nadchodzi nasz najgorszy czas - stwierdziła na łamach "The Mirror". - Budzimy się w nocy i nie możemy ponownie zasnąć - dodała. - Zastanawiamy się wtedy, czy wszystko z nią w porządku i gdzie teraz jest. Jest nam ciężko, ale informują nas o wszystkim na bieżąco i nieustannie nad tym pracują. - Doceniamy wszystko, co ludzie robią, by ją znaleźć. (...) Ale koniec końców chcemy po prostu, żeby wróciła - dodał ojciec zaginionej, Ernie Bulley. - Nigdy nie przestaniemy jej szukać - dodał.
ZOBACZ TEŻ: Policja o nowym tropie w sprawie zaginięcia Ani Jałowiczor
Autorka/Autor: jdw//am
Źródło: Independent, The Telegraph, BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lancashire police