Piątkowa debata w publicznej stacji BBC przed wyznaczonymi na 12 grudnia wyborami do Izby Gmin miała inną formułę niż pierwsza. Tym razem liderzy czterech głównych brytyjskich partii politycznych - Boris Johnson, Jeremy Corbyn, Jo Swinson i Nicola Sturgeon odpowiadali na pytania publiczności.
Debata w publicznej stacji BBC, która odbyła się w Sheffield, miała inną formułę niż pierwsza, gdy Boris Johnson i Jeremy Corbyn odpowiadali na przemian na te same pytania i mogli reagować na słowa konkurenta. Tym razem każdy z czworga polityków miał swoje pół godziny, podczas których odpowiadał na pytania publiczności. Merytoryczne pytania trafiały w słabe punkty polityków.
Politycznym wydarzeniem wieczoru była deklaracja Jeremy'ego Corbyna, że w nowym referendum, które obiecują laburzyści, będzie neutralny. Szef Partii Pracy do tej pory sugerował takie rozwiązanie, ale nie mówił tego wprost. Trudno jednak powiedzieć, czy ta deklaracja pomoże odpierać mu zarzuty ze strony innych partii o niezdecydowanie w kwestii wyjścia z Unii Europejskiej.
Lider laburzystów nie był szczególnie mocno przyciskany w kwestii ogromnych kosztów obietnic, które dzień wcześniej przedstawione zostały w programie wyborczym tego ugrupowania, za to musiał się ponownie tłumaczyć się z zarzutów tolerowania antysemityzmu w partii.
Sturgeon chce referendum niepodległościowego w Szkocji
Odpowiadająca jako druga Nicola Sturgeon, liderka Szkockiej Partii Narodowej, zadeklarowała, że w przypadku kolejnego parlamentu, w którym nikt nie będzie miał bezwzględnej większości, w żadnym razie nie będzie współpracować z konserwatystami, a warunkiem poparcia laburzystów jest zakończenie przez nich polityki oszczędności i zgoda na drugie referendum niepodległościowe w Szkocji.
Nicola Sturgeon wyjaśniała, dlaczego, skoro jej argumentem za nowym referendum jest brexit, to w przypadku jego odwołania nadal widzi uzasadnienie dla plebiscytu w Szkocji.
Powiedziała też, że nie widzi potrzeby zatwierdzania umowy rozwodowej między Edynburgiem a Londynem w następnym referendum, choć chce, żeby umowę Borisa Johnsona z Brukselą poddać pod osąd wyborców.
Liderka Liberalnych Demokratów Jo Swinson musiała się tłumaczyć z tego, że jej partia i ona sama była w koalicyjnym rządzie z konserwatystami w latach 2010-2015, który wprowadzał politykę oszczędnościową oraz z tego, iż chce wycofać się z brexitu nawet bez przeprowadzania drugiego referendum, co zdaniem części widowni byłoby niedemokratyczne.
Jo Swinson miała chyba najtrudniejsze zadanie, bo South Yorkshire, gdzie leży Sheffield, to teren zarówno lewicowy, czyli przeciwny polityce oszczędności, jak i ze sporym poparciem dla brexitu.
Premier pytany o brexit
Boris Johnson, który przed publicznością stanął jako ostatni, też nie miał łatwo. Zadający pytania nie pozwolili mu trzymać się znanej narracji o tym, że Izba Gmin blokowała demokratycznie wyrażoną wolę wyborców, że dokończenie brexitu uwolni potencjał kraju i pomoże przezwyciężyć podziały.
Premier był dopytywany w sprawie wstrzymania raportu na temat rosyjskich prób ingerencji w Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim w kwestii systemu publicznej opieki zdrowotnej NHS, który wobec niedofinansowania i braków kadrowych jest najsłabszym punktem konserwatystów.
Następna debata odbędzie się w czwartek 28 listopada w stacji Sky News, a wezmą w niej udział Johnson, Corbyn i Swinson.
Autor: asty//now//kwoj / Źródło: PAP