Brytyjskie media poinformowały w sobotę o wewnętrznych konfliktach w Partii Konserwatywnej, po tym jak ugrupowanie straciło w czwartkowych wyborach bezwzględną większość w Izbie Gmin. Jednocześnie spekulowały o tym, czy premier Theresa May utrzyma się na stanowisku.
Centrowy dziennik "The Times" napisał, że May "utrzymała się przy władzy, ale jej przyszłość zależy od łaski jej gabinetu, przeciwników wewnątrz partii i 10 posłów Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), których potrzebuje do powołania mniejszościowego rządu".
Według źródeł "The Times", współpraca obu partii nie będzie miała charakteru pełnej koalicji, a DUP będzie zobowiązana do popierania rządu jedynie w kwestiach budżetowych i wotum zaufania (tak zwanego "confidence and supply"). Pozostałe kwestie będą negocjowane pojedynczo. Unioniści mogą jednak naciskać na zmiękczenie dotychczasowego podejścia rządu do wyjścia z Unii Europejskiej, opowiadając się przeciwko przywróceniem granic pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią. Jednocześnie jednak ugrupowanie jest przeciwko pozostaniu we wspólnym unijnym rynku, a także unii celnej.
Gazeta zwróciła również uwagę na kontrowersje, które współpraca z unionistami wywołała wewnątrz Partii Konserwatywnej, między innymi dotyczące opozycji wobec związków homoseksualnych. W 2015 roku partia zdecydowała się na skorzystanie z prawa weta, po tym jak Zgromadzenie Irlandii Północnej zagłosowało za ich legalizacją.
Jednocześnie według informacji gazety grupa posłów Partii Konserwatywnej rozważa zmianę na stanowisku premiera przed końcem roku, a wśród faworytów wymieniani są minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, minister spraw zagranicznych Boris Johnson i minister do spraw wyjścia z Unii Europejskiej David Davis.
Kolejne przedterminowe wybory?
W swoim komentarzu redakcyjnym, "The Times" ocenił, że "w ciągu dwóch lat Partia Konserwatywna dwukrotnie się przeliczyła", a premier została "śmiertelnie raniona". "Katastrofalny wynik wyborczy Konserwatystów pozostawił Wielką Brytanię bez przywództwa w momencie, w którym nasza przyszłość od niego zależy" - podkreślono.
Dziennikarze "The Times" podkreślili, że wyborcy "odrzucili niejasny, ale używający ostrych słów plan dotyczący Brexitu, dla którego May szukała poparcia", a także skrytykowali premier za brak refleksji nad porażką i przyznania, że decyzja o przedterminowych wyborach była błędna. "Chcąc utrzymać kontrolę nad swoimi przekazami, May rozwinęła niefortunny zwyczaj obrażania inteligencji wyborców" - ocenili.
"Decyzja premier, żeby pozostać na stanowisku jest słuszna krótkoterminowo, ale nie do utrzymania na dłużej. Jej partia potrzebuje nowego lidera, który będzie potrzebował bezwzględnej większości jeszcze bardziej niż potrzebowała jej May. Wielka Brytania jest w środku przedłużonego wyborczego poruszenia, które niemal w sposób nieunikniony będzie wymagało kolejnego głosowania znacznie przed upływem pełnej kadencji" - napisali.
"Straszna noc dla Partii Konserwatywnej"
Krytyczny był również "Telegraph", który podkreślił, że "pozycja premier została osłabiona, ale ma ona pracę do wykonania".
"Utracenie roboczej większości w wyniku niepotrzebnych wyborów nie zostanie jej łatwo wybaczone, a wina za to fiasko leży tylko po stronie May. (...) Jednak jej najważniejszym zadaniem jest przygotowanie się na najistotniejsze negocjacje podjęte przez brytyjskiego premiera od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. (...) Na Partii Konserwatywnej leży odpowiedzialność przeprowadzenia kraju przez bałagan, który stworzyła sama premier" - oceniła gazeta.
Z kolei zdaniem zazwyczaj sympatyzującego z szefową rządu prawicowego tabloidu "Daily Mail", ugrupowanie "pogrążyło się w wojnie domowej" i rozpoczęło poszukiwania następcy May. Mimo tego, eurosceptyczny europoseł Partii Konserwatywnej Daniel Hannan przekonywał w dużym artykule na całą stronę, że jego ugrupowanie "wciąż może uzyskać dobre porozumienie w sprawie Brexitu".
"Nie da się ukryć: to była straszna noc dla Partii Konserwatywnej, Brexitu i przyszłości tego kraju, która wcześniej wyglądała niezwykle jasno. (...) Ta gazeta wierzy jednak, że (May) ma znaczące silne strony i zasługuje na szansę, żeby pokazać, że nauczyła się czegoś z tej kampanii. Boimy się, że walka o przywództwo w partii mogłaby rozedrzeć ugrupowanie na strzępy. Przy zmęczeniu ludzi wyborami, podkopywanie przez posłów pozycji May, która potrzebuje ich wsparcia do przeprowadzenia Brexitu, byłoby szalone" - ocenili dziennikarze "Daily Mail".
"Upokorzenie"
Jednocześnie centrolewicowy "The Guardian" ocenił wynik wyborczy jako "upokorzenie" dla premier May, "które na zawsze - i słusznie - będzie ją prześladowało", a także "głos przeciwko polityce oszczędności, a za mniej szorstkim Brexitem".
"Wielka Brytania odrzuciła dzielące ludzi banały May. Ten wynik był bardzo niespodziewany, ale jest też bardzo ekscytujący: jest symbolem odnowionej możliwości stworzenia lepszej, uczciwszej Wielkiej Brytanii niż ta, którą znamy przez ostatnią dekadę" - napisał "Guardian".
W czwartkowych wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii rządząca krajem Partia Konserwatywna straciła bezwzględną większość w Izbie Gmin i będzie zmuszona do rządzenia przy wsparciu północnoirlandzkiej Partii Demokratycznych Unionistów. Największym sukcesem może pochwalić się opozycyjna Partia Pracy, która - wbrew słabym sondażom przed wyborami - zdobyła 30 nowych mandatów.
Autor: tmw//now / Źródło: PAP