Brytyjski Sąd Najwyższy odrzucił we wtorek po południu wniosek rodziców 12-letniego Archiego Battersbee w sprawie zatrzymania procedury odłączenia go od aparatury podtrzymującej życie. Choć lekarze uważają, że pień mózgu chłopca obumarł i przerwanie leczenia "leży w jego najlepszym interesie", rodzice do końca nie składali broni. We wtorek po południu zapadła decyzja: "skład orzekający podjął ją z ciężkim sercem".
We wtorek późnym wieczorem matka Archiego poinformowała, że chłopiec ma zostać odłączony od aparatury podtrzymujące życie w środę o godz. 11 (godz. 12 czasu polskiego), chyba że rodzina co najmniej dwie godziny wcześniej skieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Później kobieta potwierdziła, że zamierza skierować sprawę do tego Trybunału.
Archie Battersbee został znaleziony nieprzytomny w swoim domu w Southend w hrabstwie Essex 7 kwietnia. Chłopiec został hospitalizowany, jednak nie odzyskał już przytomności. Jak podaje BBC, medycy leczący Archiego twierdzą, że pień jego mózgu obumarł.
Sąd orzekł, że lekarze mogą zaprzestać podtrzymywania życia Archiego
Sąd Najwyższy, powołując się na opinie lekarzy, już w poprzednim swoim orzeczeniu uznał, że "każda funkcja organizmu Archiego jest teraz utrzymywana sztucznymi środkami". Rodzice chłopca złożyli wniosek do Komitetu Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ, jednak w poniedziałek sędziowie Sądu Apelacyjnego stwierdzili, że konwencja, na której opierał się wniosek o odroczenie, "nie jest częścią prawa Zjednoczonego Królestwa", i orzekli, że lekarze mogą zgodnie z prawem odłączyć aparaturę podtrzymującą funkcje życiowe we wtorek, 2 sierpnia.
Jak mówił w poniedziałek sędzia, sir Andrew McFarlane, "każdy dzień kontynuowania leczenia podtrzymującego życie jest sprzeczny z jego (Archiego - red.) dobrem", więc utrzymywanie tego stanu nie leży w jego interesie. Pierwotnie chłopiec miał zostać odłączony już w poniedziałek, jednak sędziowie apelacyjni nakazali krótkie opóźnienie wycofania zabiegów podtrzymujących życie, do wtorku. W ten sposób rodzice Archiego mieli czas na ewentualne działania prawne i wykorzystali go, składając kolejny wniosek do Sądu Najwyższego. Rzeczniczka sądu przyznała wczesnym popołudniem we wtorek, że sprawa jest pilna i zajmuje się nią trzyosobowy skład orzekający. Po południu zapadła decyzja - sąd odrzucił wniosek rodziny, uznając, że sąd apelacyjny miał rację. A to oznacza, że Archie może zostać odłączony od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
Jak pisze Sky News, sędziowie podkreślili, że mają "ogromne zrozumienie dla oddanych rodziców Archiego, którzy mierzą się z okolicznościami będącymi koszmarem dla każdego rodzica - stratą ukochanego dziecka". Jednak, według Sądu Najwyższego, nie ma perspektyw na jakąkolwiek znaczącą poprawę. "Nawet jeśli podtrzymywanie życia byłoby kontynuowane, Archie zmarłby w ciągu kilku najbliższych tygodni z powodu niewydolności narządów". W cytowanym przez media oświadczeniu sąd przyznał, że "skład orzekający podjął tę decyzję z ciężkim sercem".
Wcześniej matka Archiego przekazała, że jest "zszokowana i przerażona" tym, co uważa za brutalność brytyjskich sądów i opieki szpitalnej. "Myślę, że tego rodzaju decyzję powinni podjąć rodzice. Nie sądzę, żebym trzymała się nadziei, proszę tylko o realny czas na powrót do zdrowia mojego dziecka po urazie mózgu" - mówiła.
Alistair Chesser, dyrektor medyczna Barts Health NHS Trust, mówiła w poniedziałek, że szpital wykonuje decyzje sądów, więc żadne zmiany w opiece nad Archiem nie zostaną wprowadzone w czasie, gdy rodzina odwołuje się do Sądu Najwyższego. "Jednak będziemy przygotowywać się do zakończenia leczenia po jutrzejszym (wtorkowym - red.) południu, chyba że zostanie zarządzone inaczej" - dodała.
Apel matki Archiego Battersbee do innych rodziców
Matka Archiego, Hollie Dance uważa, że chłopiec mógł stracić przytomność w wyniku internetowego wyzwania, w którym wziął udział. Pani Dance zapowiedziała, że będzie walczyć o życie syna, zaapelowała również do innych rodziców, aby upewnili się, czy ich dzieci nie biorą udziału w podobnych niebezpiecznych wyzwaniach. Mogą one polegać m.in. na podduszaniu aż do utraty świadomości, co doprowadziło już do opisywanych przez media przypadków śmiertelnych. "Proszę, proszę was rodzice: porozmawiajcie ze swoimi dziećmi. Wiem, że jest wiele podobnych wyzwań w sieci" - apeluje matka Archiego.
O tym, że rodzice często nie zdają sobie sprawy, jak potężnym narzędziem są media społecznościowe, mówił, komentując niebezpieczne wyzwania w mediach społecznościowych, dr Maciej Dębski, prezes Fundacji "Dbam o Mój Z@sięg", zajmującej się edukacją społeczeństwa na temat cyfrowej higieny i profilaktyki e-uzależnień wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Jego zdaniem rodzice powinni dzielić dziś swoją uwagę między świat rzeczywisty a wirtualny: "Błędem jest całkowite odrzucanie przestrzeni cyfrowej, niechęć do uczestniczenia w niej. Rodzice muszą kontrolować działalność dzieci w internecie oraz stworzyć im odpowiednią rzeczywistą alternatywę" - mówił. "Rodzice często zapominają, że trzeba dorosnąć do używania pewnych aplikacji. Rodzic musi wiedzieć, że gdy daje dziecku dostęp do internetu, daje mu dostęp do całego świata. My dorośli sobie w tym świecie mniej więcej radzimy, chociaż nie mamy wszystkiego poukładanego w głowie w zakresie korzystania w sieci. Ale 12-13-latek może sobie totalnie nie poradzić" - dodaje dr Dębski.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tu znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Pytanie etyczne: jak długo podtrzymywać życie
Dominic Casciani, korespondent BBC zajmujący się kwestiami prawnymi, zwraca uwagę, że sądowa batalia rodziców Archiego rodzi pytanie etyczne o to, jak długo należy kontynuować leczenie sztucznie podtrzymujące życie. Jak twierdzi, "dobry interes" nie musi oznaczać próby utrzymania życia "za wszelką cenę".
"Sądy stwierdziły, że w rzadkich i strasznych przypadkach, takich jak Archiego Battersbee, może to również oznaczać zakończenie leczenia, w przypadku gdy przedłużanie go nie byłoby dobre. Tak więc prawo jest jasne, nawet jeśli dowody medyczne w poszczególnych przypadkach mogą być skomplikowane i kwestionowane" - napisał, komentując sprawę.
wac//am
Źródło: BBC, tvn24.pl