Chargé d'affaires ambasady USA w Budapeszcie David Kostelancik wyraził we wtorek zaniepokojenie malejącą liczbą niezależnych mediów na Węgrzech oraz rosnącymi wpływami sojuszników rządu na rynku medialnym.
David Kostelancik oznajmił na spotkaniu w Węgierskim Stowarzyszeniu Dziennikarzy, że choć na Węgrzech działają niezależne media, to wydawcy "są poddawani presji i są zastraszani".
Jak ocenił, "negatywne trendy w sferze wolności słowa na Węgrzech… utrzymują się". - Sojusznicy rządu stale zwiększają kontrolę i wpływy na rynku mediów bez sprzeciwu ze strony organu regulacyjnego mającego zapobiegać monopolom – powiedział Kostelancik, odnosząc się do Narodowego Urzędu ds. Mediów i Komunikacji (NMHH).
Dodał, że dziennikarze prorządowych mediów nie mogą publikować tekstów krytycznych wobec rządu, a ponadto rząd wykorzystuje reklamy finansowane ze źródeł publicznych do wspierania prorządowych mediów, podczas gdy media niezależne otrzymują takich reklam niewiele.
Trump krytykuje, media odpowiadają
Skrytykował także opublikowanie na jednym z portali listy dziennikarzy pracujących dla zagranicznych mediów, których prorządowe media określiły jako propagandzistów amerykańskiego finansisty George'a Sorosa, uważanego przez Viktora Orbana za głównego przeciwnika ideologicznego.
- Te media mają prawo do krytyki i niezgadzania się z tekstami innych dziennikarzy, a próba ich zastraszania i sprawiania, że ich praca będzie niebezpieczna, jest niezgodna z międzynarodowym zobowiązaniem do ochrony niezależności mediów – powiedział. - Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają wszelkie próby zastraszania czy uciszania dziennikarzy – dodał.
Kostelancik powiedział, że także stosunki prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa z dziennikarzami nie są wolne od konfliktów. - Prezydent nie ma oporów przed krytykowaniem mediów, gdy sądzi, że dziennikarze nie mają racji lub wykazują stronniczość (…) – powiedział chargé d’affaires. – Aby próbować zmienić narrację, krytykuje wiadomości, które jego zdaniem są tendencyjne lub niedokładne - dodał.
- Zgodnie z najlepszą tradycją wolnej prasy ci, którzy są krytykowani, nie zwlekają z odpowiedzią i wysuwaniem argumentów, dlaczego ich zdaniem prezydent nie ma racji – powiedział. – Jak często wskazują, nie każda krytyka pod adresem rządu jest "fake newsem".
Budapeszt odpowiada
Ustosunkowując się do słów Kostelancika, rzecznik frakcji parlamentarnej Fideszu Gergely Gulyas powiedział na konferencji prasowej, że jeśli rzeczywiście padły słowa o tym, iż na Węgrzech tworzone są listy dziennikarzy, to twierdzenie to jest "w rzeczywistości błędne".
Dodał, że kilkakrotnie miał okazję mówić Kostelancikowi, że próby ingerowania w sprawy wewnętrzne poprzez nieprawdziwe twierdzenia są szkodliwe nie tylko dla stosunków dwustronnych, ale też dla sposobu postrzegania Ameryki na Węgrzech.
Gergely Gulyas w reakcji na słowa Kostelancika uznał, że próby ingerowania w wewnętrzne sprawy kraju za pomocą nieprawdziwych twierdzeń szkodzą stosunkom dwustronnym.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kormany.hu