Rząd Węgier miał nadzieję, że Martin Schulz odzyska poczucie rzeczywistości po powrocie z brukselskiej bańki mydlanej do niemieckiej rzeczywistości. Okazało się jednak definitywnie, że była ona bezpodstawna – oświadczył szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto w reakcji na wypowiedź Schulza w gazecie "Bild".
Schulz mówił w rozmowie z gazetą, że Niemcy mogą ograniczyć swoje wpłaty do przyszłego budżetu Unii Europejskiej, jeżeli kraje korzystające z funduszy, takie jak Węgry i Polska, nie pomogą w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego.
"Brukselska bańka mydlana"
Komentując te słowa, szef węgierskiej dyplomacji powiedział agencji MTI, że rząd Węgier miał nadzieję, iż Schulz odzyska poczucie rzeczywistości po powrocie "z brukselskiej bańki mydlanej do niemieckiej rzeczywistości". Schulz był do 17 stycznia 2017 roku przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
- Okazało się jednak definitywnie, że nadzieja ta była bezpodstawna. Martin Schulz nie jest nawet świadomy podstawowych faktów. Znajduje się przy tym w wygodnej sytuacji, jest bowiem obywatelem kraju czerpiącego korzyści z tego, że Węgry za cenę dużych wysiłków, stosując prawo europejskie, bronią zewnętrznych granic strefy Schengen. Martin Schulz nieustannie podstawia od tyłu nogę Węgrom broniącym wszystkich niemieckich obywateli - oświadczył Szijjarto.
Dodał, że Węgry wydały dotąd na ochronę granic zewnętrznych Unii Europejskiej i strefy Schengen miliard euro.
- Komisja Europejska odmówiła nawet częściowego pokrycia tej sumy, chociaż węgierska ochrona granicy służy też ochronie Niemiec i całej Unii Europejskiej. Brakiem solidarności wykazują się zatem nie Węgry, tylko Unia Europejska – oznajmił.
Fetowanie chaosu prawnego
Podkreślił, że Węgry przyjmują każdego uchodźcę zgodnie z zapisami prawa międzynarodowego, ale zdecydowanie odrzucają przyjmowanie nielegalnych imigrantów i osób przybywających z przyczyn ekonomicznych.
- Podejmując wszystkie te działania Węgry biorą na siebie dużo większy ciężar, niż oznaczałyby kompletnie bezsensowne kwoty (rozdziału uchodźców pomiędzy państwa UE - red.) – powiedział minister.
Według Szijjarto Węgry nigdy nie uległy pokusie, by "fetować chaos prawny i anarchię" i zawsze "respektowały prawo europejskie".
- Jednocześnie zwracamy uwagę, że kraje środkowoeuropejskie, w tym nasza ojczyzna, odrzucają snute przez Martina Schulza plany budowy imperium i nadal opowiadają się za Unią Europejską opierającą się o silne, wolne narody europejskie – oświadczył.
"Nietraktowanie Unii poważnie"
Słowa szefa SPD Martina Schulza skomentował także europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.
- To nie jest tak, że sumy, które wpłacają Niemcy wynikają z wielkoduszności czy dobrej woli Niemiec, tylko wynikają po prostu z regulacji europejskich. To, że Niemcy są płatnikami netto, wynika z przepisów europejskich - powiedział Polskiej Agencji Prasowej Krasnodębski.
Jego zdaniem stwierdzenia, jakie padły z ust Schulza, są mylące i sprawiają wrażenie, że to do Niemiec należy decyzja, ile wpłacają do budżetu i ile inne kraje z tego budżetu otrzymują. Przyznał, że Niemcy jako kraj członkowski mogą współkształtować budżet, ale są jednym z 27 państw, które będą to robić.
- Te wypowiedzi świadczą tylko o takich tendencjach, zapędach do dyktowania innym krajom postępowania, czyli nietraktowania Unii poważnie - zaznaczył polityki PiS.
Schulz: wodzą nas za nos
Schulz powiedział w piątkowym wywiadzie dla "Bilda", że "przy następnych wieloletnich perspektywach budżetowych Unii Europejskiej Niemcy nie mogą po prostu nadal wpłacać do budżetu zwykłych sum, jeżeli kraje będące biorcami funduszy, jak Węgry czy Polska, nie przyczynią się do przyjęcia uchodźców".
- Płacimy, ponosimy koszty związane z uchodźcami, a niektóre kraje nie biorą uchodźców. Wodzą nas za nos. UE jest wspólnotą prawa, a nie supermarketem, w którym każdy wybiera to, co mu pasuje - zaznaczył przewodniczący SPD. Węgry i Polska, a ostatnio także Austria "unikają odpowiedzialności" i postępują tak, jak gdyby problem uchodźców dotyczył wyłącznie Niemców - zauważył Schulz.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP