Eksperci ONZ opuścili Węgry. Nie dopuszczono ich do migrantów przy granicy


Eksperci grupy roboczej ONZ do spraw praw człowieka i arbitralnych zatrzymań przerwali w czwartek wizytę na Węgrzech. Jak oznajmili, uczynili to, gdyż odmówiono im dostępu do stref tranzytowych przy granicy z Serbią, w których przebywają migranci.

Eksperci napisali w komunikacie, że chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko odmowie władz węgierskich zezwolenia im na odwiedzenie "stref tranzytowych w Roeszke i Tompa (na południu Węgier), gdzie migranci i osoby ubiegające się o azyl, w tym dzieci, są pozbawione wolności".

- Władze nie były poinformowane, że grupa robocza udaje się w te dwa miejsca, ale dobrze wiedziały, z różnych źródeł przed i w trakcie wizyty, że grupa robocza uważa je (tj. strefy tranzytowe – red.) za miejsca pozbawienia wolności – powiedział agencji AFP jeden z ekspertów Setondji Roland Adjovi.

Zgodnie z węgierskimi przepisami osoby ubiegające się o azyl przebywają w strefach tranzytowych do czasu rozpatrzenia ich spraw.

"Anulowaliśmy resztę programu"

Jak powiedział Adjovi, delegacja ekspertów została zaproszona do złożenia wizyty na Węgrzech w dniach 12-16 listopada, jednakże eksperci postanowili w środę udać się bez zapowiedzi do Roeszke i Tompa, gdyż tradycyjnie część wyjazdów organizują w sposób planowany, a część z zaskoczenia.

- Grupa robocza stawiła się jednocześnie (w Roeszke i Tompa), ale nie pozwolono jej wejść (na teren, gdzie przebywają migranci), mimo licznych rozmów z różnymi przedstawicielami rządu. Zawiesiliśmy wizytę (i) anulowaliśmy resztę programu, który miał się zakończyć w piątek konferencją prasową w Budapeszcie – poinformował ekspert.

"Niezależnym organizacjom międzynarodowym, regionalnym i narodowym powinien zostać zagwarantowany swobodny dostęp do wszystkich miejsc pozbawienia wolności, w tym stref tranzytowych" – oznajmili eksperci ONZ w komunikacie, wyrażając nadzieję na "konstruktywny dialog" z rządem węgierskim w celu wznowienia wizyty "w niedalekiej przyszłości".

Autor: mm / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock