Przełomowy wyrok watykańskiego sądu. Ksiądz skazany za molestowanie

Źródło:
Vatican News, Ansa, La Repubblica, Corriere della Sera
Do molestowania dochodziło w proseminarium w Watykanie
Do molestowania dochodziło w proseminarium w WatykanieGoogle Earth
wideo 2/5
WATYKAN

Ksiądz Gabriele Martinelli, uniewinniony przez sąd pierwszej instancji, został właśnie skazany przez watykański sąd apelacyjny za wykorzystywanie seksualne nastolatka, gdy duchowny nie był jeszcze księdzem. To pierwszy w historii wyrok za takie czyny popełnione na terenie Watykanu - podaje agencja prasowa Ansa. - Mój klient w końcu doczekał się sprawiedliwości za lata cierpienia i bólu - mówi Laura Sgro, pełnomocniczka ofiary duchownego. Do ujawnienia przestępstw przyczynił się współlokator poszkodowanego, młody ministrant z Polski.

Sprawa dotyczy wydarzeń w dawnej siedzibie proseminarium świętego Piusa X. To miejsce niedaleko bazyliki Świętego Piotra, naprzeciwko Domu Świętej Marty, gdzie nastoletni uczniowie przygotowywali się do nauki w seminariach, chodząc do kościelnej szkoły i pełniąc posługę liturgiczną w bazylice. Mieszkali tam wówczas w kilkuosobowych pokojach. W 2022 roku, decyzją papieża Franciszka, proseminarium zostało przeniesione poza teren Watykanu.

Proces 32-letniego księdza ruszył w 2020 roku. Gabriele Martinelli został oskarżony o wykorzystywanie seksualne, grożenie i stosowanie przemocy wobec młodszego o rok ucznia. Wszystko miało dziać się w latach 2007-2009, kiedy Martinelli był starszym koordynatorem aktywności uczniów proseminarium (ale jeszcze nie księdzem). W 2007 roku miał 15 lat.

Pozbawienie wolności i 1000 euro kary

We wtorek sąd apelacyjny w Watykanie wydał prawomocny wyrok w sprawie duchownego. "Unieważnił wyrok pierwszej instancji, który uniewinniał księdza (w 2021 roku - red.), i skazał go na 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności" - informuje włoska agencja prasowa Ansa.

Co ważne, obecny ksiądz został skazany za czyny, do których doszło między 9 sierpnia 2008 roku a 19 marca 2009 roku. Od zarzutów molestowania, które miałoby mieć miejsce przed 2 sierpnia 2008 roku, został uniewinniony ze względu na to, że miał wtedy mniej niż 16 lat.

"Sąd uznał, że musi również zapłacić 1000 euro kary pieniężnej, ale oddalił wniosek o odszkodowanie dla poszkodowanego" - precyzuje dziennikarz Vatican News, oficjalnego portalu informacyjnego Stolicy Apostolskiej.

"Używając przemocy i gróźb, również bezpośrednich, wykorzystując autorytet, jaki wynikał z faktu pełnienia roli opiekuna, starszego uczestnika (proseminarium - red.), któremu sam rektor powierzył zadanie organizacji aktywności seminarzystów, wykorzystując zatem fakt istnienia więzi opartej na zaufaniu, zmuszał (poszkodowanego - red.) wielokrotnie, w różnych dniach, o różnej porze i w różnych miejscach, do obcowania płciowego" - czytamy artykule dziennika "La Repubblica", który cytuje dokumenty sądowe.

Budynek sądu w Watykanie mieści się tuż za Bazyliką Świętego Piotra

Polak zgłosił sprawę przełożonemu. Został wydalony z proseminarium

Jak przypominają włoskie media, nastolatek, który doświadczał krzywd, przez kilka lat nie miał odwagi, by zgłosić to przełożonym. W 2012 roku, kiedy poszkodowany opuścił już proseminarium, zrobił to jego były współlokator z Polski.

Polak zgłosił sprawę do ich księdza przełożonego, a następnie napisał list do kardynała Angelo Comastriego. "W wywiadzie przyznał, że miał wtedy nadzieję, że Watykan zbada sprawę. Niestety w 2014 roku, dzień po spotkaniu z kardynałem Comastrim, został wydalony z proseminarium" - informuje dziennikarz "The Washington Post", który przez ostatnie lata relacjonował sprawę potencjalnych przestępstw Gabriela Martinellego.

Ksiądz przełożony, któremu Polak zgłosił sprawę jako pierwszemu, został przeniesiony do parafii kilkaset kilometrów od Rzymu. W 2017 roku Martinelli został wyświęcony na księdza.

W 2017 roku o wszystkim dowiedziały się media

W 2017 roku Polak postanowił opowiedzieć o wszystkim mediom. Dziennikarz programu "Le Iene" telewizji Mediaset nagrał z nim długą rozmowę. Relacjonował, czego był świadkiem. "(Martinelli - red.) podchodził do łóżka, kładł się i rozpoczynał zbliżenie. Widziałem to. Byłem w tym samym pokoju" - opowiadał, wyjaśniając, że na pewno nie był to akt oparty na miłości między dwojgiem ludzi.

"Bałem się, nie wiedziałem, jak reagować, to był pierwszy raz, gdy widziałem dwie osoby uprawiające seks" - precyzował w 2017 roku. Dodał, że działo się to później regularnie, co kilka dni, przez kilkanaście miesięcy. Przypomina, że Gabriele Martinelli wielokrotnie służył w tym czasie do mszy w bazylice Świętego Piotra, nierzadko pełniąc funkcję tuż u boku papieża, na przykład trzymając Pismo Święte podczas czytania ewangelii przez Benedykta XVI.

Dziennikarzowi Mediaset udało się namówić na rozmowę samego poszkodowanego. "Nie chciałem o tym mówić. Kiedy o czymś nie mówisz, to tego nie ma" - wyznał w programie "Le Iene". "Ile razy mnie wykorzystał? Straciłem rachubę. Na pewno nie dwa, nie pięć, nie dziesięć razy. Ogromną ilość razy" - mówił.

Niedługo po programie ofiara Martinellego zgłosiła sprawę służbom. To wtedy ruszyło śledztwo prokuratury.

Duchowny, który od 2018 roku był księdzem w diecezji miasta Como, został zawieszony w wykonywaniu posługi. "Zawieszenie pozostaje aktualne, tak samo jak zakaz uczestnictwa w aktywnościach duszpasterskich z udziałem dzieci oraz osób dorosłych szczególnej troski" - czytamy w komunikacie, który diecezja Como opublikowała w czwartek.

WatykanTVN24

Ofiara docenia ten przełomowy wyrok

"Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani z wyroku Sądu Apelacyjnego Watykanu" - powiedziała w rozmowie z dziennikiem "La Repubblica" mecenas Laura Sgro.

"W końcu mój klient doczekał się sprawiedliwości za lata cierpienia i bólu. To historyczny wyrok, który, na co liczę, może zaprosić do głębszej refleksji nad tematem molestowania w Kościele" - skomentowała.

Sgro jest też pełnomocniczką rodziny Emanueli Orlandi, córki pracownika administracyjnego Watykanu, która zaginęła w czerwcu 1983 roku. W ubiegłym roku w sprawie zaginięcia dziewczyny ruszyły dwa śledztwa: Watykan po raz pierwszy ogłosił, że zajmie się sprawą, a włoski wymiar sprawiedliwości zbada ją na nowo po latach. Do tej pory działania śledczych nie przyniosły jednak żadnego przełomu.

ZOBACZ TEŻ: 40 lat bez Emanueli z Watykanu. "Jest wątek, którego nikt wcześniej nie zbadał. To dobry trop"

Autorka/Autor:ww / prpb

Źródło: Vatican News, Ansa, La Repubblica, Corriere della Sera

Źródło zdjęcia głównego: Google Maps