Walka między prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem a Najwyższym Przywódcą ajatollahem Alim Chameneim toczy się już otwarcie. Gdy przedmiotem walki stała się prasa, Irańczycy mogli o sporze przekonać się na własne oczy, kupując codzienną gazetę.
Czytelnicy dziennika "Iran" we wtorek ze zdumieniem mogli oglądać bezprecedensowy efekt walki prezydenta z Chameneim - sporej wielkości białą plamę na pierwszej stronie gazety, informuje Radio Wolna Europa. Redaktorzy nie wyjaśnili, dlaczego tak się stało, ale każdy Irańczyk, który śledził ostatnie wydarzenia w kraju, nie miał wątpliwości, że to kolejna odsłona walki na najwyższych szczytach władzy. Niemniej tak otwartego sprzeciwu wobec Chameneiego niewielu się spodziewało.
"Iran" to bowiem gazeta rządowa, wierna administracji prezydenta Ahmadineżada. Puste miejsca na pierwszej jej stronie, budzące skojarzenia z działaniem cenzury, to zaś protest przeciwko wydarzeniom sprzed kilku dni.
W poniedziałek bowiem podległe Najwyższemu Przywódcy siły bezpieczeństwa zaatakowały biuro gazety. Użyto gazu łzawiącego, poturbowano kilku dziennikarzy, a przede wszystkim na krótko zatrzymano Aliego Akbara Dżawanfekra, szefa państwowej agencji prasowej IRNA, a zarazem doradcę ds. mediów prezydenta.
Gazem i kajdankami w przeciwników
Dzień wcześniej irańskie media podały, że Dżawanfekr został skazany na rok więzienia za publikację "treści sprzecznych z islamem". Dostał również trzyletni zakaz wykonywania obowiązków dziennikarskich.
Dżawanfekr został "skazany na sześć miesięcy więzienia za opublikowanie artykułów sprzecznych z wartościami islamu i kolejnych sześć miesięcy więzienia za publikację artykułów i zdjęć sprzecznych z moralnością publiczną, w numerze specjalnym dziennika 'Chatun'". Numer ten był poświęcony kobietom i wymogowi noszenia islamskich zasłon.
W dodatku, który ukazał się sierpniu, znajdował się wywiad sugerujący, że czador, tradycyjny czarny strój noszony przez kobiety w Iranie, ma korzenie w XIX-wiecznym Paryżu, a nie jest przypisany islamowi. Sugestia oburzyła środowiska radykałów, którzy już wcześniej zarzucali obozowi Ahmadineżada przedkładanie świeckich wartości narodowych nad islamską tożsamość.
Według niedzielnych doniesień irańskich mediów, Dżawanfekr może w ciągu 20 dni odwołać się od wyroku; jego prawnik zapewnił, że złoży apelację.
Doradca podpadł ultrakonserwatystom
Ponadto w niedzielę IRNA podawała, że władze Iranu na dwa miesiące zakazały wydawania proreformatorskiego dziennika "Etemaad" pod zarzutem obrażania oficjeli i rozprzestrzeniania kłamstw. W sobotnim wydaniu gazety ukazał się wywiad z Dżawanfekrem, który skrytykował skrajnie konserwatywnych oponentów Ahmadineżada za aresztowanie w ostatnich miesiącach kilkudziesięciu osób z jego otoczenia.
Według obserwatorów, informacja o skazaniu Dżawanfekra i czasowym zdelegalizowaniu "Etemaad" uwidacznia rozłam na najwyższych szczeblach irańskich władz i dowodzi zaostrzenia się sporu między i tak już uważanym za ultrakonserwatystę Ahmadineżadem a jego przeciwnikami przed planowanymi na marzec wyborami parlamentarnymi.
W połowie października przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei powiedział, że w Iranie możliwe jest odejście od bezpośredniego wyboru prezydenta, co może być odebrane jako ostrzeżenie wobec Ahmadineżada i jego następców.
Do tej pory jednak konflikt ten nie był tak otwarcie prezentowany społeczeństwu. Protest dziennikarzy "Iranu" jest więc w całej tej sytuacji wyjątkowy.
Źródło: RFE/RL, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl