Do zdarzenia doszło w środę, 30 lipca. Kilka minut przed godziną 18 dyżurny oławskiej policji otrzymał zgłoszenie dotyczące kradzieży samochodu Dodge. Właściciel pojazdu poinformował policjantów, że zaparkował na parkingu przed galerią i na chwilę wyszedł na zakupy. Gdy wrócił, okazało się, że samochód zniknął. 57-latek wycenił auto na sto tysięcy złotych.
Policjanci sprawdzili wszystkie zdobyte w sprawie informacje oraz zabezpieczyli pobliski monitoring. Okazało się, że do kradzieży w ogóle nie doszło, a właściciel dodge'a mówił nieprawdę. Odkryto też miejsce, gdzie zaparkowano "skradziony" samochód.
Maska i sztuczne brwi, by włamać się do auta
- Jak się okazało, właściciel auta, do jednej z oławskich galerii przyjechał ze znajomym, którego wygląd wzbudził ciekawość osób postronnych. Mężczyzna miał na twarzy maskę oraz doklejone sztuczne brwi i rzęsy. Idąc chodnikiem, ukrywał się przed wzrokiem przechodniów, by po chwili włamać się do zaparkowanego dodge'a i pospiesznie nim odjechać - przekazała starszy aspirant Aleksandra Pieprzycka z sekcji prasowej Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
O zamaskowanym mężczyźnie jedna z osób powiadomiła policję.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani i przesłuchani. Właściciel samochodu usłyszał zarzuty, za które grozi mu kara grzywny lub nawet osiem lat więzienia.
Autorka/Autor: ng/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KWP Wrocław