Niemal cztery lata po tragicznej katastrofie pierwszego samolotu, firma Virgin Galactic wysłała drugą eksperymentalną maszynę w kierunku kosmosu. VSS Unity po raz pierwszy uruchomiła w locie silnik rakietowy, przekroczyła barierę dźwięku i wzniosła się na wysokość niemal 30 kilometrów. W przyszłości ma wozić kosmicznych turystów na 100 kilometrów.
Lot VSS Unity odbył się 5 kwietnia nad pustynią Mohave na zachodzie USA. W jego trakcie maszyna prowadzona przez dwuosobową załogę osiągnęła prędkość około dwóch tysięcy km/h (Mach 1,87) i wysokość 84 tysięcy stóp, czyli niecałych 30 kilometrów. Silnik rakietowy pracował przez pół minuty.
Powrót do tragicznie przerwanych testów
Był to pierwszy lot z napędem w historii VSS Unity, a dwunasty od początku prób w 2016 roku. Wcześniej niemal 200 lotów testowych wykonał pierwszy samolot tego typu o nazwie VSS Enterprise, jednak uległ on katastrofie w 2014 roku. Zginął wówczas pilot. Po wypadku próby wstrzymano, a budowany wówczas VSS Unity poddano przeróbkom i wprowadzono dodatkowe zabezpieczenia. Teraz nowa maszyna ma kontynuować tragicznie przerwany program lotów testowych. Kontynuację widać po tym, że pierwsza uruchomiła silnik dopiero po ponad stu lotach, a druga już w dwunastym. Firma ogłosiła po czwartkowym locie, że program lotów testowych wkracza w nową fazę - ostatnią. VSS Unity ma teraz stopniowo wznosić się coraz wyżej i rozwijać coraz większe prędkości. Celem jest przebicie bariery 100 kilometrów i formalne znalezienie się w kosmosie. Nie podano jednak, kiedy może to nastąpić. Jeszcze przed katastrofą VSS Enterprise cały program Virgin Galactic był opóźniony, a po niej cały harmonogram runął. Teraz firma unika podawania konkretnych dat.
Konkurencja jest bardziej zaawansowana
Maszyna ma zabierać sześciu pasażerów na krawędź kosmosu (formalnie ustaloną na 100 kilometrów nad powierzchnią Ziemi), tak aby przez kilka minut mogli cieszyć się nieważkością i podziwiać widoki. Cena za bilet w przedsprzedaży została ustalona na 250 tysięcy dolarów i firma miała już sprzedać ich kilkaset.
Loty mają się odbywać z Portu Kosmicznego Ameryka na pustyni Mohave. Samolot rakietowy będzie startował z ziemi podwieszony pod znacznie większy samolot-nosiciel o nazwie White Knight Two. Dopiero około 15 kilometrów nad ziemią będzie on odczepiany i uruchomi swój silnik rakietowy, który ma pracować przez 90 sekund i przyśpieszyć maszynę na tyle, iż po kilku minutach dotrze na krawędź kosmosu. Potem już jak szybowiec albo prom kosmiczny NASA, ma wrócić na lotnisko. Cały lot ma trwać około 2,5 godziny. Kiedy dekadę temu rozpoczynano pracę nad systemem kosmicznych lotów Virgin Galactic, bardzo optymistycznie pisano o rychłych narodzinach turystyki kosmicznej. Kolejne opóźnienia, a potem katastrofa, ostudziły jednak optymizm. Opanowanie odpowiednich technologii okazało się znacznie trudniejsze, niż zakładano i znacznie droższe. Obecnie najbardziej zaawansowane są prace firmy Blue Origin nad pojazdem New Shepard. To rakieta pionowego startu i lądowania, która już w 2015 roku osiągnęła wysokość 100 kilometrów. Trwa proces uzyskiwania rządowych certyfikatów, które umożliwią loty z ludźmi na pokładzie. Jeszcze niedawno planowano je na rok 2018, ale nie wiadomo, czy uda się dotrzymać tego terminu.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Virgin Galactic