Dla Włochów turystyka stanowi 13 procent PKB, dlatego kraj ten, jak pokazuje w swoim vlogu dziennikarka magazynu "Polska i Świat" Maria Mikołajewska, stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, by jeszcze w tym roku z powrotem ściągnąć turystów.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wszelkie podróże zagraniczne, choć wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy mówił, że polski rząd rozważa ułatwienie wyjazdów do państw Grupy Wyszehradzkiej.
W przypadku Włoch, tamtejszy rząd planuje otwarcie granic z krajami Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii już 3 czerwca. Tego samego dnia, jak zapowiada minister transportu Paola De Micheli, otwarte zostaną wszystkie lotniska. Nikt też nie będzie musiał przechodzić dwutygodniowej kwarantanny.
"Włoska turystyka dostosowuje się do wszystkich europejskich protokołów"
Carlo Fidanza, europoseł Forza Italia, członek komisji transportu i turystyki w Parlamencie Europejskim, mówi, że Włochy obawiają się o stosunek do sprawy ze strony innych krajów Europy. – Ciągle mówi się o umowach bilateralnych albo wielokierunkowych zawieranych przez niektóre państwa Unii. W tych umowach odcina się Włochy – przekonuje. Europoseł zwraca uwagę na Austrię i Niemcy i twierdzi, że kraje te chcą wysłać swoich turystów tylko do Chorwacji i Grecji.
– Komisja Europejska zastanawia się nad podziałem Europy na strefy zielone i czerwone, czyli ryzykowne. Duża część Włoch znalazłaby się pewnie wśród stref czerwonych, co pozbawiłoby ich mieszkańców środków do życia – tłumaczy. Wyraża nadzieję, że Polska nie znajdzie się wśród krajów, które odradzą podróże do Włoch w zbliżającym się sezonie letnim, a rządy naszych krajów porozumieją się w tej sprawie.
Dla Włochów turystyka stanowi 13 procent PKB. Według włoskiej izby turystycznej w tym roku kraj straci prawie 20 miliardów euro przychodu z turystów zagranicznych. – Nasi przedsiębiorcy bardzo odpowiedzialnie podeszli do tej sytuacji. Chcą pozwolić turystom na bezpieczny przyjazd i pobyt we włoskich strukturach, takich jak kempingi, plaże czy hotele. Włoska turystyka dostosowuje się do wszystkich europejskich protokołów, żeby móc gościć między innymi polskich turystów – mówi Carlo Fidanza.
"Wchodzi ktoś bez maseczki i automatycznie się boisz"
Przygotowanie do sezonu turystycznego 2020, do którego nie dotrwało wiele restauracji i barów, kosztuje nie tylko wiele wysiłku, ale i pieniędzy. We włoskich restauracjach goście muszą siedzieć co najmniej metr od siebie, a obowiązkowa odległość między stolikami musi wynosić dwa metry – przy czym każdy gość lokalu musi mieć do dyspozycji cztery metry kwadratowe. To wszystko sprowadza się do tego, że restauracje będą mogły wpuszczać mniej osób i mniej zarobią.
W muzeach, jak w innych publicznych miejscach należących do państwa, będzie trzeba nosić maseczkę, a przy wejściu każdemu będzie sprawdzana temperatura ciała. Wewnątrz budynków trzeba też będzie nosić rękawiczki. Stopniowo mają być instalowane ściany z pleksiglasu, a pracownicy będą kontrolowali, czy zwiedzający stoją w odległościach większych niż półtora metra od siebie.
Ivan, właściciel kąpieliska Granduca w Toskanii, uważa, że od koronawirusa lepsza by już była wojna. – Bo tu nie wiesz, kto jest wrogiem. Wchodzi ktoś bez maseczki i automatycznie się boisz – wyjaśnia. Jak na wielu włoskich prywatnych plażach, u Ivana znajduje się parasol z dwoma łóżeczkami. Dzięki temu ma się własne miejsce na cały wyjazd. Do tego w ofercie są zajęcia z animatorami, grill czy bar, w którym można spożyć smaczny obiad.
"Nie dam temu czemuś wygrać"
Co roku we wrześniu do Ivana przyjeżdżało 600 Szwajcarów, którym rząd w tym roku odradził Włochy. – Nas, polską rodzinę, Ivan traktuje już jak przyjaciół i wie o nas już prawie wszystko – mówi Maria Mikołajewska w swoim vlogu.
– Do baru przy plaży wchodzi się w maseczce. Nie jesz w środku. Bierze się jedzenie i zanosi na werandę, a tam stoliki stoją metr od siebie. Idąc do łazienki, dostajesz szmatkę do dezynfekcji. Do twojego parasola też musisz iść w maseczce, z pracownikiem, który wyjaśnia ci wszystkie zasady przebywania na plaży – mówi Ivan. Włoch informuje, że odległość między rzędami parasoli to pięć metrów. – W zeszłym roku miałem 210 parasoli do wynajęcia, a w tym roku mam ich 130. To 70 procent straty w dochodach.
Z plaży żyła nie tylko rodzina Ivana. Ratownicy przez resztę roku dorabiają jako leśnicy, ale ich głównym źródłem dochodu są wakacje. Dostawcami żywności są lokalni rolnicy, więc upadek Ivana odbija się na innych. – To jest nasza praca. Ja się nigdy nie poddam. Ja i moja żona nie odpuścimy. Nawet jeśli w tym roku wyjdę na zero, nie dam temu czemuś wygrać. Idę do pracy przede wszystkim z szacunku dla moich klientów. Wiem, że w tym roku nie zarobię, ale moje chłopaki i kucharka, która pracuje u mnie od 1994 roku nie ma gdzie pójść w jej wieku – mówi Ivan.
Tak samo jak w Polsce, włoski rząd dopłaci obywatelom za wakacje na terenie kraju, ale wszyscy boją się, że Włosi i tak na wakacje nie pojadą, bo będą musieli odpracować czas izolacji. Włoska turystyka liczy więc na przybyszów z zagranicy, których chce przyciągnąć dodatkowymi atrakcjami. Sycylia zamierza wydać 75 milionów euro na darmowe bilety lotnicze, darmowe noclegi, wycieczki po wyspie i kursy gotowania. Jeszcze nie ma dokładnego planu co i dla kogo będzie tam za darmo, ale przekaz jest jasny – Włochy potrzebują turystów - z zachowaniem środków bezpieczeństwa.
Źródło: TVN24