O zaginięciu Carlethii Russell amerykańskie media informowały w piątek. Kobieta jadąca autostradą w stanie Alabama zobaczyła idące poboczem małe dziecko. Miała się zatrzymać, zadzwonić pod numer alarmowy 911, a potem do swoich bliskich. Gdy policja przyjechała na miejsce, znaleźli porzucony samochód, ale po kobiecie i dziecku ślad zaginął. Służby rozpoczęły poszukiwania, oferując 25 tys. dolarów za pomoc w znalezieniu 25-latki. Dwa dni później Carlethia Russell wróciła do domu. W sprawie pozostaje wiele pytań.
Policja w mieście Hoover otrzymała powiadomienie o małym dziecku idącym poboczem autostrady międzystanowej około godziny 21:34 w czwartek. Carlethia Russell, która dokonała zgłoszenia, miała zatrzymać się obok kilkulatka, po czym zadzwoniła do dziewczyny swojego brata, by powiedzieć o zdarzeniu. Rozmówczyni w pewnym momencie straciła z nią kontakt, chociaż połączenie nie zostało zerwane.
Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zlokalizowali samochód zgłaszającej, jednak nie znaleźli ani jej, ani dziecka - przekazała policja w Hoover w komunikacie na swojej stronie, zaznaczając jednocześnie, iż nie otrzymała żadnych zgłoszeń o zaginięciu kilkulatka.
Zadzwoniła na policję i zniknęła
Służby rozpoczęły poszukiwania, oferując 25 tys. dolarów nagrody za pomoc w ustaleniu miejsca pobytu Carlethii Russell. W ciągu kolejnych dwóch dni wiadomość o zaginionej została szeroko rozpowszechniona przez media i służby. Policja udostępniła w internecie serię zdjęć Russell wraz ze szczegółami, które mogłyby pomóc w jej zidentyfikowaniu. W sobotę ok. godz. 22:45 dyspozytor odebrał telefon od osoby, która przekazała, że kobieta wróciła do domu. Jak podała policja w komunikacie cytowanym przez CNN, Carlethia Russell została przewieziona do szpitala na badania i niedługo później opuściła placówkę.
Nie jest jasne, gdzie 25-latka przebywała od czwartku do soboty. Jak ustaliły służby, wyszła z pracy ok. 20:20 w czwartek, po czym zamówiła jedzenie i pojechała je odebrać, około 21:34 zadzwoniła pod numer alarmowy. Po tym, jak Russell wróciła do domu, policja podała, że "wstępnie przesłuchała" kobietę. Ponadto poinformowano, że w ramach śledztwa sprawdza nagrania z kamer monitoringu w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono pojazd.
Matka Russell powiedziała portalowi al.com, że tuż przed zniknięciem jej córka rozmawiała przez telefon z dziewczyną swojego brata. - Dziewczyna mojego syna usłyszała, jak (Russell) pyta dziecko: "Czy wszystko w porządku?" Nie słyszała, by dziecko cokolwiek mówiło, ale potem usłyszała krzyk mojej córki - przekazała kobieta, dodając, że później słychać było już tylko "hałas z autostrady". Na temat dziecka policja nie udziela informacji.
Policja o powrocie do domu zaginionej
Funkcjonariusze z Hoover "bardzo się cieszą z bezpiecznego powrotu Russell do domu" - przekazał stacji WRBC szef tamtejszej policji Nicholas Derzis. Jak podkreślił, 25-latka i jej rodzina powinni teraz mieć "czas na pozbieranie się". - Wiem, że było to dla nich trudne doświadczenie. Kiedy uznamy, że nadszedł czas, aby usiąść i porozmawiać z Carlee i spróbować ustalić fakty, zrobimy to - stwierdził. Dodał, że w pewnym momencie nad sprawą zaginięcia pracowało nawet "50 lub 60 funkcjonariuszy".
ZOBACZ TEŻ: Policja: poszukiwany od ośmiu lat Rudy Farias tak naprawdę nigdy nie zaginął, matka okłamywała śledczych
Źródło: Hoover Police Department, CNN, AL.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock