Z propozycją pomocy w procesie przekazywania władzy zadzwonił w piątek do swej następczyni Kamali Harris wiceprezydent USA Mike Pence. Zastępca Donalda Trumpa przekazał także gratulacje z okazji zwycięstwa w wyborach.
To pierwszy kontakt na tym szczeblu od listopadowych wyborów prezydenckich, w których wygrała para demokratów Joe Biden-Kamala Harris. "Mike Pence zadzwonił, by pogratulować i zaoferować pomoc" - przekazało agencji Reutera źródło znające treść rozmowy.
Pence weźmie udział w zaprzysiężeniu Bidena
Pence przejął znaczną część obowiązków w związku ze zmianą gospodarza w Białym Domu. Trump - mimo zobowiązania się do płynnego przekazania władzy - nie skontaktował się do tej pory z prezydentem elektem ani nie stwierdził wprost, że jego rywal wygrał listopadowe wybory.
Republikanin wykluczył swój udział w inauguracji Bidena 20 stycznia, według doniesień planuje tego dnia wcześnie rano polecieć na Florydę.
W ceremonii przed Kongresem weźmie natomiast udział Mike Pence. W czwartek wiceprezydent odwiedził zapewniających bezpieczeństwo Kapitolu żołnierzy Gwardii Narodowej, dziękując im za służbę. Docelowo na inaugurację ma przybyć do stolicy nawet 26 tysięcy funkcjonariuszy.
Wiceprezydent nie opuścił Kongresu podczas szturmu zwolenników Trumpa
Pence, uznawany za lojalnego sojusznika prezydenta, 6 stycznia - mimo presji Trumpa - nie wyszedł ze swojej głównie ceremonialnej roli i nie odrzucił jednostronnie części głosów Kolegium Elektorów. Procedurę przerwało wtargnięcie do Kongresu zwolenników Trumpa, z których część wzywała do powieszenia wiceprezydenta.
Mimo ofert służb i tweeta Trumpa, w którym oskarżony został o tchórzostwo, Pence zadecydował nie opuszczać Kongresu w trakcie szturmu.
Tydzień po ataku konserwatysta z Indiany odrzucił wezwania demokratów, by uruchomić procedurę z 25. poprawki do konstytucji, która mówi o pozbawieniu władzy prezydenta.
"Nie wierzę, że taki sposób działania leży w najlepszym interesie naszego kraju lub byłby zgodny z konstytucją" - napisał w liście do szefowej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Dodał też, że "nie poddał się presji, by wyjść poza konstytucyjne uprawnienia w celu zadecydowania o wyniku wyborów" i "nie ulegnie działaniom Izby Reprezentantów, by angażować się w polityczne gierki w tak poważnym okresie życia naszego kraju".
Źródło: PAP