Prezydent USA Joe Biden wezwał Kongres do przyjęcia ustawy, która zapewnia pomoc finansową dla Ukrainy. - To wsparcie jest absolutnie niezbędne w tej chwili, ponieważ Ukraina ma teraz naprawdę kłopot z obroną przed rosyjskim atakiem, zegar tyka - mówił. - Jeżeli nie powstrzymamy apetytu Putina na władzę i kontrolę nad Ukrainą, to nie ograniczy się tylko do tego kraju - stwierdził.
Joe Biden mówił na konferencji o ustawie dotyczącej rozwiązań migracyjnych, która przewiduje także pomoc finansową dla Ukrainy. - To wsparcie jest absolutnie niezbędne w tej chwili, ponieważ Ukraina ma teraz naprawdę kłopot z obroną przed rosyjskim atakiem. To jest brutalny atak - mówił prezydent.
- Zegar tyka co tydzień, co miesiąc. To oznacza mniej możliwości, mniej sprzętu dla Ukrainy, mniej pocisków, dzięki którym może się bronić przeciwko rosyjskiemu atakowi - mówił dalej Biden.
- Zebrałem koalicję pięćdziesięciu krajów, rozmawiałem przez telefon z przywódcami tych państw. Jesteśmy zjednoczeni w NATO. Zwiększyliśmy jego liczebność (wojskową - red.). Nie można nam się teraz od tego odwrócić. Na to właśnie liczy Putin. Wspieranie tej ustawy to przeciwstawienie się Putinowi. Przeciwstawienie się (tej ustawie - red.) to granie razem z nim w jednej drużynie - ocenił.
Biden: jeżeli nie powstrzymamy apetytu Putina, to nie ograniczy się tylko do Ukrainy
Biden mówił też, że "stawka jest o wiele większa niż sama Ukraina". - Jeżeli nie powstrzymamy apetytu Putina na władzę i kontrolę nad Ukrainą, to nie ograniczy się tylko do tego kraju - ocenił.
- Wzywam Amerykanów, naszych partnerów, wszystkich tych, którzy o to walczą, tych, którzy zasiadają w Kongresie. Jeżeli w tej chwili nie dadzą wsparcia finansowego Ukrainie, to Historia ich z tego rozliczy, bo Historia patrzy im na ręce. Wsparcie dla Ukrainy w tej krytycznej chwili nigdy nie będzie zapomniane - podkreślił Biden.
- Wzywam Kongres do zagłosowania nad tą ustawą, aby jak najszybciej trafiła na moje biurko - zaapelował.
Biden: republikanie prosili o dokładnie ten projekt
Ustawa, o której mówił Biden, to wypracowane przez przedstawicieli demokratów i republikanów w Senacie porozumienie w sprawie reform imigracyjnych oraz pomocy dla Ukrainy i Izraela. Stwierdził, że reformy są najsurowszym zestawem zmian na granicy, pozwalają na jej tymczasowe zamknięcie i jej zabezpieczenie. Powoływał się przy tym na poparcie tej propozycji przez ostro krytyczny wobec Bidena związek zawodowy strażników granicznych czy redakcję dziennika "The Wall Street Journal".
Prezydent sugerował też, że jedynym powodem sprzeciwu części republikanów wobec zmian jest postawa Donalda Trumpa, który chce wykorzystać kryzys graniczny na potrzeby swojej kampanii wyborczej. Cytował przy tym nagłówek "The New York Timesa" opisujący postawę republikanów lojalnych wobec byłego prezydenta - "Trump na pierwszym miejscu, Putin na drugim, Ameryka na trzecim".
- Republikanie prosili o dokładnie ten projekt, by zająć się granicą i dać wsparcie dla Ukrainy, a teraz, kiedy to mamy, mówią: "nieważne"- tłumaczył prezydent.
Głosowanie nad projektem będącym owocem czteromiesięcznych negocjacji między przedstawicielami obydwu partii w Senacie jest planowane na środę, jednak wydaje się przesądzone, że ustawa nie zostanie skierowana do dalszego procedowania z uwagi na sprzeciw przytłaczającej większości republikanów.
Odpowiedzialny za dyscyplinę partyjną senator republikanów John Thune zapowiedział we wtorek, że niemal wszyscy republikanie zagłosują przeciwko, bo jego zdaniem potrzebują więcej czasu.
Natomiast Ted Cruz i sześciu występujących z nim na konferencji polityków, pytani, czy republikanie poparliby osobny pakiet środków dla Ukrainy, nie odpowiedzieli wprost, twierdząc, że najpierw muszą usłyszeć od administracji Bidena strategię działań. To samo zasugerował wcześniej spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson. Podtrzymał on we wtorek swoje wcześniejsze stanowisko, mówiąc, że w obecnej formie ustawa w ogóle nie zostałaby rozpatrzona przez izbę, bo zawarte w niej reformy nie wystarczą, by zabezpieczyć południową granicę USA.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24