W ponad dwustuletniej historii Stanów Zjednoczonych nie jest pierwszym byłym prezydentem, który wróci do Białego Domu, ale z pewnością będzie pierwszym, który obejmie urząd z wyrokiem w sprawie karnej. W poniedziałek odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
W PONIEDZIAŁEK W TVN24 WYDANIE SPECJALNE. OGLĄDAJ OD GODZINY 15.
Inauguracja prezydenta Donalda Trumpa odbędzie się w okolicznościach, jakich Ameryka nie widziała od 40 lat. Po raz pierwszy od inauguracji Ronalda Reagana w 1985 roku uroczystość zostanie przeniesiona do wnętrza Kapitolu, bo prognozy mówią o kilkunastostopniowym mrozie w amerykańskiej stolicy. Temperatura odczuwalna może sięgnąć nawet minus 20 stopni Celsjusza.
Amerykanista dr Karol Szulc zapowiada, że wydarzeniu przyglądać się będą tłumy. - Dużo firm, jak Meta czy Amazon, dorzuciło się do funduszu organizacyjnego, więc myślę, że będzie duże widowisko - twierdzi.
Sznajder: teraz będzie absolutna lojalność
Donald Trump składał już przysięgę osiem lat temu - cztery lata temu, gdy zgodnie z obyczajem poprzedni prezydent oddaje urząd swojemu następcy, jego nie było. Teraz stanie z ręką położoną na amerykańskiej konstytucji o godzinie 18 polskiego czasu. Zanim to nastąpi, o godzinie 14 odbędzie się nabożeństwo w waszyngtońskiej katedrze, krótkie przyjęcie w Białym Domu i inauguracja. Przed prezydentem przysięgę złoży nowy wiceprezydent - JD Vance. Potem Trump wygłosi inauguracyjne przemówienie.
Michał Sznajder, dziennikarz TVN24 BiS i ekspert amerykańskiej polityki zaznacza, że Trump wchodzi do Białego Domu bogatszy o doświadczenia pierwszej kadencji, z ludźmi, których dobrał w sposób niepozostawiający żadnych wątpliwości, że mogą mieć jakiekolwiek wątpliwości.
- Teraz będzie absolutna lojalność. Nikt mu nie wbije kija w szprychy, nikt mu nie podstawi nogi, nikt mu wewnętrznie nie utrudni realizacji tego, co on będzie chciał - uważa.
Ta ekipa to ludzie, którzy towarzyszyli mu od początku decyzji o walce o reelekcję. Ludzie, którzy wierzyli w Trumpa w momentach, gdy nikt w niego nie wierzył.
Michał Sznajder, zwracając uwagę na procesy sądowe, stwierdza, że Trump "doskonale wiedział, kto za nim siedział, kto przyjeżdżał do Nowego Jorku i kto wspierał". - Było to potem w relacjach, kto jest, kto siedzi, kto publikuje wpisy, kto go popiera i to był niesamowity test - dodaje.
Teraz wraca w poczuciu, że druga kadencja to jest czas, gdy musi zrealizować wszystko to, co sobie wymyślił - z ludźmi, którzy, używając jego retoryki, go nie zdradzą.
- Donald Trump może wrócić z poczuciem: "miałem rację i koniec końców to mnie wybraliście, a nie tą progresywną liberalną lewicę, która "tak zepsuła Amerykę" - wskazuje Michał Sznajder.
Inauguracja ma być demonstracją
Po zaprzysiężeniu i pożegnaniu odchodzących gospodarzy Białego Domu, o godzinie 21 polskiego czasu odbędzie się uroczysty przejazd do Białego Domu w eskorcie wojska i defilada. Zapadną też pierwsze decyzje podpisane w Gabinecie Owalnym.
Michał Sznajder przypomina, że Donald Trump podczas jednego z wieców wspomniał, że będzie "dyktatorem tylko przez pierwszy dzień". - Wchodzi w grę, że on pierwszego dnia będzie chciał podpisać rozporządzenia, które pozwolą mu rozpocząć te najbardziej kontrowersyjne, a dla innych najbardziej oczekiwane, decyzje, które on będzie chciał wcielić jako prezydent - wyjaśnia.
Dziennikarz TVN24 BiS przypomina, że Trump naprawdę chce zreformować Amerykę. - On w momencie objęcia władzy będzie starszy niż Joe Biden, gdy ten obejmował władzę. Nie może też trzeci raz kandydować - wskazuje.
Ta inauguracja ma być też demonstracją. Niemal nigdy nie brali w niej udziału politycy z zagranicy, teraz biuro Donalda Trumpa zaprosiło prawicową Georgię Meloni, szefa europejskiej partii EKR Mateusza Morawieckiego, hiszpańskiego szefa skrajnie prawicowej partii VOX Santiago Abascala, a do tego również skrajnie prawicowego prezydenta Argentyny i prezydenta Chin. Xi raczej nie przyjedzie, bo jest za mało czasu na organizację takiego wyjazdowego przedsięwzięcia, ale prawdopodobnie wyśle wiceprezydenta.
- W obu kampaniach Trumpa Chiny jawiły się jako główny wróg, ale teraz to jest odczytywane jako dobry gest - mówi dr Karol Szulc.
Polityka to teatr gestów, ale i treść się liczy. O tę na scenach zagranicznych ma zadbać wyważony i ceniony senator Marco Rubio - pytanie o departament obrony, gdzie kandydatem jest były żołnierz, showman telewizji FOX. Po weekendzie wszystko stanie się jasne.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/GRAEME SLOAN