Patrzył na mnie i rozglądał się dookoła, nie ukrywając, że zamierza wyrządzić krzywdę - 26-letni Brandon Tsay opisuje moment, w którym spotkał się ze sprawcą strzelaniny na przedmieściach Las Vegas. 72-letni Huu Can Tran przyjechał do klubu tanecznego, w którym pracował Tsay, 20 minut po zastrzeleniu 10 osób. Dokonanie kolejnej strzelaniny uniemożliwił mu jednak właśnie 26-latek, który zdołał odebrać napastnikowi broń - informuje w niedzielę "New York Times".
W strzelaninie, do której doszło po godzinie 22 w sobotę (7 rano w niedzielę w Polsce) w kalifornijskim Monterey Park, zginęło 10 osób, a 10 innych zostało rannych. Strzały padły w trakcie wieczornej imprezy w sali tanecznej, w pobliżu miejsca, gdzie wcześniej tysiące osób świętowały chiński Nowy Rok. Kilkanaście godzin później policja potwierdziła, że napastnik odebrał sobie życie w samochodzie w miejscowości Torrance, odległej od miejsca ataku o około 45 km. Zidentyfikowano go jako 72-letniego Huu Can Trana.
Odebrał broń napastnikowi
Ustalono, że przed popełnieniem samobójstwa mężczyzna próbował przeprowadzić jeszcze jedną strzelaninę. Za cel obrał sobie inną salę taneczną, tym razem w sąsiadującej z Monterey Park Alhambrze. Atak ten został jednak udaremniony przez jedną ze znajdujących się na miejscu osób, o czym w niedzielę pisze "New York Times".
Początkowo lokalne władze informowały o "dwóch członkach społeczności", którym udało się wyrwać napastnikowi broń. Z relacji "NYT" i nagrań z kamer monitoringu wynika jednak, że napastnik został obezwładniony przez jedną osobę - 26-letniego Brandona Tsaya. W rozmowie z dziennikiem mężczyzna wyjaśnił, że jest wnukiem założycieli sali tanecznej w Alhambrze i pracuje tam na pół etatu jako bileter. Ok. godz. 22.35 czasu lokalnego, gdy uzbrojony 72-latek wszedł do budynku, Tsay przebywał właśnie w lobby.
- Patrzył na mnie i rozglądał się dookoła, nie ukrywając, że zamierza wyrządzić krzywdę. Jego spojrzenie było groźne - tak 26-latek opisał początek konfrontacji z napastnikiem. Zaznaczył, że nie wiedział, iż 20 minut wcześniej w innej sali tanecznej zastrzelił on już 10 osób, ale mimo to napastnik wzbudził jego przerażenie. - Moje serce zamarło. Wiedziałem, że zaraz umrę - wyznał Tsay.
W desperackiej próbie ratowania życia chwycił jednak za lufę broni i podjął walkę z zamachowcem. W szamotaninie udało mu się wyszarpać pistolet, po czym wymierzył go w stronę 72-latka i krzyknął do niego "Wynoś się, idź do diabła!" (ang. Go, get the hell out of here). Napastnik opuścił wtedy budynek i wrócił do samochodu. Następnie pojechał na parking przez centrum handlowym w Torance, gdzie odebrał sobie życie. Kadry z szamotaniny uwieczniły zamontowane w lobby klubu tanecznego kamery monitoringu.
Strzelanina w Monterey Park
W niedzielę media podały także nowe informacje na temat napastnika. CNN, opierając się na relacjach trzech znajomych 72-latka, opisuje go jako stałego bywalca sali tanecznej, w której doszło do strzelaniny. Kilkanaście lat temu mężczyzna miał przychodzić tam "niemal codziennie" i często "być nastawionym wrogo do wielu ludzi". Narzekał podobno na instruktorów, którzy mieli "mówić o nim złe rzeczy".
Była żona napastnika, która chciała zachować anonimowość, opowiedziała w rozmowie z CNN, że to tam ponad 20 lat temu poznała Trana. Wyjaśniła, że pracował on wówczas jako instruktor tańca i zaoferował jej darmowe lekcje. Dodała, że w trakcie związku mężczyzna nigdy nie był wobec niej agresywny, ale łatwo wpadał w szał. Rozwiodła się z nim w 2005 roku. Z relacji kobiety wynika, że Tran był imigrantem, który do Stanów Zjednoczonych przyjechał z Chin. Podczas ich związku był zatrudniony nie tylko w szkole tańca, ale również jako kierowca ciężarówki.
Źródło: New York Times, Daily Beast, CNN