Mieszkający w USA Irakijczyk, który planował zamach na byłego amerykańskiego prezydenta George'a W. Busha, został we wtorek zatrzymany przez FBI. Śledztwo w jego sprawie zaczęło się od nieprawidłowości związanych z prawem pobytu.
Shihab Ahmed Shihab przyjechał do Stanów w 2020 r. Granicę przekroczył legalnie, ubiegał się w tym kraju o azyl. Próbował też poślubić obywatelkę USA, aby zabezpieczyć swój status imigranta. Według dokumentów sądowych śledztwo w jego sprawie zaczęło się właśnie od nieprawidłowości związanych z prawem pobytu.
Jednak w listopadzie 2021 roku w rozmowie z jednym z informatorów FBI Shihab miał powiedzieć, że "chcą zabić byłego prezydenta, bo [...] jest odpowiedzialny za śmierć wielu Irakijczyków i rozbicie całego kraju". Plan zakładał sprowadzenie do USA czterech byłych członków partii Ba'ath mieszkających w Iraku, Turcji, Egipcie i Danii. Mieli przekroczyć lądową granicę Stanów od strony Meksyku, a na miejscu zaopatrzyć się w broń i samochód, aby przeprowadzić zamach.
Według źródeł FBI Shihab chciał sam wziąć udział w zamachu i "nie przejmował się tym, czy zginie, bo byłby dumny z uczestnictwa w morderstwie byłego prezydenta Busha". Irakijczyk rzekomo udał się (w kolejnych miesiącach) na rozeznanie do posiadłości Busha w Dallas, a także do Instytutu George'a W. Busha, gdzie robił zdjęcia i filmował otoczenie.
W grudniu 2021 roku dodatkowo Shibab przyjął 20 tys. dolarów w gotówce za przeszmuglowanie do Stanów pewnego człowieka. Człowiek ten jednak nigdy nie istniał - został wymyślony przez FBI, które zwabiło 52-letniego Irakijczyka w pułapkę.
Jeszcze więcej na sumieniu
W opublikowanych we wtorek dokumentach sądowych znaleźć można też zapisy o tym, że Shihab mówił o przewożeniu przez siebie bomb w Iraku oraz o swoich powiązaniach z przywódcą Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Baghdadim, zabitym przez Amerykanów w 2019 roku. Shihab planował ponadto pozyskać broń, mundury i odznaki amerykańskich służb oraz wykorzystać punkt sprzedaży samochodów w Columbus w stanie Ohio do transferu pieniędzy z USA do Państwa Islamskiego. Międzynarodowa grupa Al-Raed (arab. piorun), która miała dokonać zamachu i do której rzekomo przynależał, nie była z Państwem Islamskim powiązana, ale Shihab liczył na jego aprobatę i pomoc.
Co ciekawe, Irakijczyka nie oskarżono o przynależność do grupy terrorystycznej. Został aresztowany bez prawa wyjścia za kaucją, jego przesłuchanie ma się odbyć w piątek. Grozi mu 10 lat pozbawienia wolności za próbę wprowadzenia kogoś nielegalnie na teren USA dla korzyści majątkowej oraz kolejne 20 lat za pomoc w próbie zamordowania byłego urzędnika Stanów Zjednoczonych. Dokumenty nie wspominają o tym, by George W. Bush znalazł się w faktycznym niebezpieczeństwie. Szef jego sztabu, komentując całą sytuację, powiedział, że eksprezydent "ma pełne zaufanie do tajnych służb Stanów Zjednoczonych, wywiadu i organów ścigania".
Źródło: NBC, BBC, CNN