Mężczyzna został podpalony, zmarł po kilku dniach. Jest wyrok sądu

Wyrok sądu w Szczecinie
Kamil Czyleko, prokurator, Prokuratura Rejonowa Szczecin-Niebuszewo 
Źródło: TVN24
Z powodu niewystarczających dowodów sąd podjął decyzję o uniewinnieniu Roberta P. i Michała P. Mężczyźni byli oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem starszego mężczyzny, który w Wielkanoc 2021 roku spał na klatce schodowej ich bloku w Szczecinie. Wyrok jest nieprawomocny.

W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Szczecinie sędzia Ewa Borucka ogłosiła wyrok uniewinniający oskarżonych. W uzasadnieniu zwróciła uwagę, że od samego początku proces był poszlakowy.

- Prokurator poszczególne dowody, które same w sobie nie wskazują na sprawstwo, udział oskarżonych i innych potencjalnych osób, powiązał ze sobą w taki sposób, iż uznał, że te dowody niezbicie wskazują, że oskarżeni, bracia P., zamieszkujący w tym bloku są sprawcami tej zbrodni - powiedziała.

Sąd - jak podkreśliła - doszedł do przekonania, że nie można mówić o "kręgu poszlak", "nierozerwalnym łańcuchu poszlak", który wskazywałby na to, że to oskarżeni oblali pokrzywdzonego łatwopalną substancją i go podpalili albo wykluczałby, że zrobił to ktoś inny.

- W ocenie sądu te dowody, które zostały zabezpieczone, przebadane i przedstawione sądowi, są niewystarczające – powiedziała sędzia.

Zarzucali śledczym niechlujność

Zaznaczyła, że wśród poszlak, które wskazywały na ewentualne sprawstwo i winę oskarżonych, "tak naprawdę prokurator przedstawił tylko dwie poszlaki i to niezbyt pewne": plamy prowadzące od 9. piętra do 6., gdzie mieszkali oskarżeni, oraz substancję łatwopalną ujawnioną w mieszkaniu zajmowanym wówczas przez oskarżonych.

Sąd zwrócił też uwagę m.in. na to, że policjanci nie sprawdzili innych mieszkań.

- Nie pobrano próbek ze skóry, odzieży, włosów oskarżonych, a to mógł być kluczowy dowód. Osoby, które dokonały tego czynu, powinny mieć ślady na odzieży, włosach - powiedziała sędzia.

Podczas procesu na podobne kwestie zwracali uwagę obrońcy oskarżonych. W mowach końcowych zarzucali śledczym niechlujność, niezabezpieczenie ważnych dowodów, m.in. ubrań pokrzywdzonego, porzuconej w krzakach kołdry, która mogła do niego należeć, i znalezionej na osiedlu puszki z płynną substancją.

- W sprawie jest bardzo dużo dowodów, które świadczą, iż oskarżeni nie popełnili zarzucanego im przestępstwa. Jest też szereg dowodów, których nie zabezpieczono. Teraz jest to już niemożliwe - podkreśliła mecenas Ilona Zielińska, obrończyni z urzędu Roberta P.

Klatka kluczowa-84154
Ilona Zielińska, adwokat 
Źródło: TVN24

"Sprawiedliwy wyrok"

Po wyroku mecenas Ilona Zielińska oceniła, że "wyrok jest sprawiedliwy, dlatego że materiał dowodowy zebrany w sprawie nie pozwalał postawić tak poważnych zarzutów".

Prok. Kamil Czyleko z Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo, obecny na ogłoszeniu wyroku, zastrzegł, że teraz nie będzie oceniał materiału dowodowego.

- Zapewne referent sprawy złoży wniosek o pisemne uzasadnienie i rozważy wywiedzenie apelacji - powiedział po wyjściu z sali rozpraw.

Prokurator Anita Sadlak-Mahdij, która oskarżała braci P., w czasie mowy końcowej przyznała, że sprawa jest trudna ze względu na jej poszlakowy charakter.

- Dowodów bezpośrednich nie ma, ale są dowody pośrednie, które układają się w logiczny ciąg - powiedziała prokurator.

Zwróciła wtedy uwagę, że blok przy ul. Matejki był zamknięty. Domofon działał.

- Nie sposób uznać, że w nocy do budynku weszły przypadkowe osoby, wjechały na 9. piętro i podpaliły. To musieli być lokatorzy. Monitoring nie ujawnia żadnych osób wchodzących - podkreśliła.

Przypomniała, że pokrzywdzony wskazał jako sprawców dwóch młodych mężczyzn. Pytała, dlaczego miałby kłamać. Zaznaczyła również, że według zeznań policjantów podłoga w mieszkaniu oskarżonych, przy drzwiach mogła zostać wytarta.

- Była czystsza niż inne części mieszkania. Na szmacie nie zabezpieczono żadnych śladów, ale mogła zostać przeprana. Plamy mogły zostać wytarte też papierowym ręcznikiem - zauważyła prokurator. - Za dużo było dowodów pośrednich i poszlak. Poszlaki układają się w logiczną całość - podsumowała.

Mówiła też, że lokatorzy bloku bali się braci P. Do spółdzielni mieszkaniowej wpływały na nich skargi. Mężczyźni byli agresywni. Podpalili drzwi w bloku, wyrzucali przez okna różne przedmioty, uszkodzili samochód jednego z sąsiadów, robili głośne imprezy.

- To, że ktoś był chuliganem, nie może być dowodem popełnienia tego przestępstwa - ripostowała mecenas Zielińska. - W obrębie budynku funkcjonariusze znaleźli kanister ze śladami jakiejś mazi. W nagraniach z kamer słyszymy, że mają to zostawić, bo "mamy dwóch łbów". Policjantom to wystarczyło – podsumowała.

Proces miał charakter poszlakowy. Sąd okręgowy zajmował się sprawą podpalenia mężczyzny w kryzysie bezdomności już drugi raz. W marcu 2022 r. bracia P. zasiedli na ławie oskarżonych. W grudniu obaj usłyszeli wyrok 25 lat pozbawienia wolności, ale sąd apelacyjny po skardze obrońców w 2023 r. uchylił wyrok sądu okręgowego i nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę. Sąd administracyjny zwrócił uwagę na słabą jakość materiału dowodowego i zaniedbania, jakich się dopuszczono przy zabezpieczaniu dowodów.

- Rzeczą wręcz niecodzienną jest taka nonszalancja procesowa i dowodowa, jaką przejawiły organy ścigania w prowadzeniu dowodów w tym przypadku - podkreślała sędzia sądu apelacyjnego Małgorzata Jankowska.

Tragedia w Szczecinie

Tragedia, do której doszło 5 kwietnia 2021 roku w bloku przy ul. Matejki, pozostaje niewyjaśniona. Według prokuratury bracia P. w nocy obudzili śpiącego na półpiętrze mężczyznę i zażądali od niego pieniędzy. Mieli go podpalić, gdy Wiesław G. powiedział, że pieniędzy nie ma. Mężczyzna próbował ugasić palącą się na nim odzież i włosy. Wzywał pomocy, jeden z lokatorów zadzwonił po pogotowie. Poszkodowany miał rozległe oparzenia drugiego i trzeciego stopnia na prawie 90 proc. powierzchni ciała oraz poparzenie dróg oddechowych. Zmarł 12 kwietnia 2021 roku w szpitalu w Gryficach.

Alicja Macugowska Kyszka
Prokuratura o decyzji sądu apelacyjnego ws. podpalenia bezdomnego
Źródło: TVN24

Michał i Robert P. zostali zatrzymani nad ranem. W ich mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli butelkę z różową cieczą, a także kanister. Bracia stwierdzili, że ten ostatni ukradli jakiś czas wcześniej. Michał P., zapytany o to, co się w nim znajdowało, odpowiedział: "chyba coś do piły". Nie wiedzieli, skąd wzięła się butelka.

Obaj bracia byli już karani. Za zabójstwo groziło nie mniej niż 12 lat więzienia, 25 lat więzienia lub dożywocie. Poniedziałkowy wyrok jest nieprawomocny.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: