Były policjant z zarzutami. Strzelał do uciekającego mężczyzny, "kopnął go, gdy ten walczył o życie"

Źródło:
CNN

Zwolniony z pracy funkcjonariusz policji z Atlanty, który oddał trzy strzały w kierunku uciekającego Afroamerykanina Raysharda Brooksa, usłyszał 11 zarzutów. Towarzyszący mu w czasie tragicznie zakończonej interwencji policjant został łagodniej potraktowany, zgodził się bowiem zeznawać przeciwko koledze.

O zarzutach dla Garretta Rolfe'a, byłego już funkcjonariusza policji w Atlancie (stan Georgia), który pięć dni temu strzelał do uciekającego Raysharda Brooksa, poinformował na środowej konferencji prasowej Paul Howard, prokurator okręgowy w hrabstwie Fulton. Dwie kule trafiły 27-letniego mężczyznę w plecy, a jedna w pojazd, w którym znajdowały się trzy osoby. - Po oddaniu strzałów Garrett Rolfe nie udzielił mężczyźnie pierwszej pomocy, tylko powiedział "mam go", a następnie kopnął Brooksa, gdy ten walczył o życie –relacjonował Howard.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Inaczej sytuację oceniają obrońcy policjanta. W oświadczeniu wskazano, że Rolfe oddał strzały po tym, jak Brooks użył paralizatora, który wyrwał funkcjonariuszom podczas szamotaniny. Policjant miał "obawiać się o bezpieczeństwo swoje i osób postronnych". Według jego obrońców, bardzo szybko wezwał służby ratunkowe do postrzelonego mężczyzny.

Jeśli Rolfe zostanie uznany za winnego, może mu grozić nawet kara śmierci.

Devin Brosnan, drugi z biorących udział w interwencji policjantów, usłyszał dwa zarzuty. Zdecydował się zeznawać przeciwko koledze.

Bliscy Brooksa uważają, że policjanci zamiast strzelać z broni palnej powinni kontynuować pościg za 27-latkiem. – Poczułam wielki ból, gdy usłyszałam przez co przeszedł – powiedziała wdowa po Brooksie, Tomika Miller. – Zbliża się Dzień Ojca i jedyne, co mogę teraz zrobić, to myśleć, co by się działo, gdyby mój mąż dalej żył – dodała.

Śmierć i protesty

Pięć dni temu 27-letni Brooks zasnął w samochodzie na podjeździe drive-thru restauracji Wendy's. Jej pracownicy wezwali policję, ponieważ auto blokowało innych klientów. Podejrzewali, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu. Jak poinformował Howard, po przyjeździe policji Brooks początkowo zachowywał się spokojnie. Interwencja trwała ponad 40 minut, a sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Mężczyzna zaczął stawiać opór, gdy policjanci chcieli założyć mu kajdanki. Doszło do szamotaniny.

W związku ze śmiercią Brooksa w sobotę po zmroku w Atlancie wybuchły zamieszki. Restauracja, przy której go zastrzelono, stanęła w ogniu. Lokal palił się przez ponad 45 minut, zanim na miejsce przyjechała straż pożarna. Inni demonstranci zablokowali główną autostradę w mieście.

Tego samego dnia burmistrz Keisha Lance Bottoms przekazała, że ​​przyjęła rezygnację szefowej policji Eriki Shields. - Oczywiście możemy debatować na temat tego, czy użycie tej śmiercionośnej siły było konieczne, czy nie. W mojej ocenie nic nie usprawiedliwia policjantów, którzy użyli broni w czasie tej interwencji. Z tego powodu zażądałam dymisji szefowej policji w Atlancie - powiedziała burmistrz.

Do śmierci Brooksa doszło po trwających już ponad dwa tygodnie demonstracjach wywołanych po śmierci George'a Floyda - 46-letniego Afroamerykanina, który 25 maja zmarł w Minneapolis po tym, gdy policjant przydusił go kolanem podczas interwencji. Protesty w tej sprawie przetoczyły się przez całe Stany Zjednoczone i wiele krajów na świecie.

Devin Bronsan i Garrett RolfePAP/EPA/ATLANTA POLICE DEPARTMENT HANDOUT

Autorka/Autor:asty/kg

Źródło: CNN

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ATLANTA POLICE DEPARTMENT HANDOUT