Prezydent USA Joe Biden wygłosił przemówienie w pierwszą rocznicę szturmu jego przeciwników na Kapitol. - Dokładnie rok temu, w tym uświęconym miejscu, demokracja została zaatakowana. Ale przetrwała. My, naród, wytrwaliśmy. My, naród, zwyciężyliśmy - oświadczył Biden. Wiceprezydent Kamala Harris podkreślała, że ekstremiści, którzy zaatakowali Kapitol chcieli "poniżyć i zniszczyć nie tylko budynek, ale także instytucje i wartości, i ideały".
W czwartek przypada rocznica szturmu na Kapitol. Rok po ataku zwolenników Donalda Trumpa na siedzibę amerykańskiego parlamentaryzmu zarzuty w sprawie usłyszało 725 osób, a wyroki 71. Jedno z największych w historii śledztw USA wciąż nie odpowiedziało na kluczowe pytania dotyczące planowania i głównych odpowiedzialnych.
Biden: Nasza demokracja przetrwała. My, naród, zwyciężyliśmy
- Rok temu, tego właśnie dnia, w tym uświęconym miejscu, demokracja została zaatakowana. Rządy ludu zostały zaatakowane. Nasza konstytucja stawiła czoła najgorszemu zagrożeniu. Policja na Kapitolu została zaatakowana w ogromnej przewadze - mówił Biden. - Nasza gwardia, departament policji oraz inni urzędnicy uratowali w tym miejscu rządy prawa. Nasza demokracja przetrwała. My, naród, wytrwaliśmy. My, naród, zwyciężyliśmy - oświadczył.
Jak stwierdził, po raz pierwszy w historii prezydent, który przegrał wybory, próbował zapobiec pokojowemu przekazaniu władzy wysyłając na Kapitol podburzony tłum. - Jednak nie odnieśli sukcesu. Tego dnia musimy pamiętać, że taki atak nigdy więcej nie powinien mieć miejsca - oznajmił prezydent USA.
Wydarzenia z 6 stycznia nazwał "zbrojnym powstaniem". - Oni nie chcieli podtrzymać woli ludu, oni chcieli ją obalić. Nie chcieli ratować interesów Ameryki, chcieli podeptać konstytucję. To nie jest coś, co możemy po prostu upchnąć w przeszłość. Nie mówmy, że przeszłość minęła i nie wróci. To jest właśnie droga naprzód. To robią narody wielkie. Nie zakopują przeszłości, ale patrzą jej w twarz z odwagą. A my jesteśmy narodem wielkim - oświadczył.
Biden: dla Donalda Trumpa władza jest ważniejsza niż zasady
Przemawiając w budynku Kapitolu Biden ostrzegał, że fałszywe twierdzenia Trumpa o rzekomym oszustwie wyborczym podważają rządy prawa i mogą zagrozić przyszłym wyborom.
- Musimy jasno powiedzieć sobie, co jest prawdą, a co kłamstwem. A prawda jest taka: były prezydent USA stworzył i rozprzestrzeniał sieć kłamstw na temat wyborów. Robił to, bo dla niego władza jest ważniejsza niż zasady, bo postrzega własne interesy jako ważniejsze niż interesy Ameryki, ponieważ jego skrzywdzone ego jest dla niego ważniejsze niż nasza demokracja i konstytucja - mówił Biden.
Potępił swojego poprzednika za to, że obserwując szturm na Kapitol - symbol amerykańskiej demokracji - "godzinami nie robił nic".
Harris: nasza demokracja została zaatakowana
Wcześniej przemówienie wygłosiła wiceprezydent USA Kamala Harris. Jak mówiła, 6 stycznia 2021 roku "nasza demokracja została zaatakowana". - W tym dniu byłam nie tylko wiceprezydentem-elektem, byłam także senatorem USA. Byłam tutaj, na Kapitolu tego ranka. Na zamkniętym wysłuchaniu z kolegami z komisji do spraw wywiadu. Parę godzin później bramy Kapitolu zostały sforsowane - relacjonowała.
Jak wspominała, urzędnicy chowali się w swoich biurach, zamieniając szafki na barykady. - Ekstremiści nie tylko zagrozili życiu demokratycznie wybranych urzędników. Oni chcieli poniżyć i zniszczyć nie tylko budynek, ale także instytucje, wartości i ideały, w imię których pokolenia Amerykanów maszerowały i przelewały krew, by ich chronić - oświadczyła Harris.
- 6 stycznia wszyscy widzieliśmy, jakby wyglądał nasz kraj, gdyby siły, które pragną zniszczenia naszego państwa miały kiedykolwiek odnieść sukces. Nie możemy pozwolić, by o naszej przyszłości decydowali ci, którzy chcą odebrać nam prawo do głosu, którzy targują życiem ludzkim i dezinformacją - apelowała.
Szturm na Kapitol
6 stycznia 2021 roku tysiące zwolenników Donalda Trumpa, zachęconych słowami byłego prezydenta, przeprowadziło szturm na Kongres – chcieli w ten sposób powstrzymać Izbę przed zatwierdzeniem zwycięstwa Joe Bidena w wyborach prezydenckich.
W trakcie zamieszek zginęło pięć osób, a kilkadziesiąt odniosło rany. Zarzuty postawiono dotychczas prawie 700 osobom uczestniczącym w zajściach.
Źródło: TVN24