Policja zatrzymała rodziców oraz ciotkę półrocznego chłopca ze stanu Indiana (USA), który trafił do szpitala z ponad pięćdziesięcioma ranami po ugryzieniach szczurów. Lokalne organy ścigania twierdzą, że nie miały wcześniej do czynienia z podobnym przypadkiem. Tymczasem pracownicy socjalni już przed kilkoma miesiącami alarmowali o sytuacji w domu rodziców poszkodowanego dziecka.
O interwencji policji, która miała miejsce przed blisko dwoma tygodniami, amerykańskie media poinformowały w ostatni weekend. 13 września ojciec sześciomiesięcznego chłopca z Evansville w stanie Indiana powiadomił policję, że jego syn został dotkliwie pogryziony przez szczury. Po przybyciu do domu funkcjonariusze znaleźli w budynku niemowlę z ponad 50 ranami głowy i twarzy - przekazał portal USA Today, powołując się na oświadczenie w sprawie zatrzymania rodziców chłopca, pary w wieku 28 i 31 lat. Dziecko trafiło do szpitala, jego rodzice i 25-letnia ciotka przebywają obecnie w więzieniu hrabstwa Vanderburgh.
Według policji poza pogryzieniami u chłopca stwierdzono hipotermię i hipoksemię (potocznie niedotlenienie - red.), ponadto dziecko wymagało transfuzji krwi. W piątek Anna Gray z miejscowej policji przekazała USA Today, że chłopiec został wypisany ze szpitala i przekazany do pieczy zastępczej. – Jestem funkcjonariuszką od 20 lat i mieliśmy do czynienia z kilkoma poważnymi przypadkami zaniedbania, ale żadnego, w którym szczury żywiłyby się dzieckiem – powiedziała Gray. – To straszne – dodała.
ZOBACZ TEŻ: Policja publikuje nowe zdjęcia 10-letniej Sary. Apeluje o przekazywanie wszelkich informacji o dziewczynce
Pogryzienie dziecka przez szczury. Krewni zatrzymani
Z oświadczenia w sprawie zatrzymania pary wynika, że mieszkała ona w domu z trójką swoich dzieci oraz z 25-letnią członkinią rodziny i dwójką jej dzieci. Dokument wskazuje również, że kilka tygodni przed przybyciem policji pracownik Indiana Department of Child Services (DCS), organu zajmującego się sprawami związanymi ze znęcaniem się i zaniedbywaniem dzieci, alarmował o "inwazji gryzoni" w domu. Firma zajmująca się zwalczaniem szkodników w swoim raporcie zauważyła, że gryzonie przyciągały śmieci znajdujące się na podwórku.
Według USA Today 25-letnia ciotka półrocznego chłopczyka powiedziała śledczym, że 1 września dwoje dzieci mieszkających w domu poskarżyło się nauczycielowi, że ich stopy zostały pogryzione gdy spały. Cztery dni później dom odwiedził pracownik DCS. Wówczas 25-latka miała mu powiedzieć, że rany na stopach nie zostały spowodowane przez gryzonie. Pracownik zapowiedział, że powróci z kontrolą 14 września – do tej jednak nie doszło, ojciec dzień wcześniej zawiadomił służby o pogryzieniu niemowlaka.
Pogryzienie dziecka przez szczury - pracownik socjalny o sytuacji w domu
Policja ustaliła, iż przedstawiciele innej organizacji od kwietnia odwiedzali dom, po tym jak pracownik socjalny zaalarmował, że budynek jest "pełen śmieci, odchodów gryzoni i brudnych naczyń". Zdaniem pracownika socjalnego "sytuacja w domu powoli ulegała poprawie". Magazyn "People" podał, że urzędnicy interweniowali w domu już rok wcześniej, w związku z obrażeniami, jakich jedno z dzieci doznało pod nieobecność opiekunów.
Źródło: USA Today, People
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock