Na terenie kampusu Uniwersytetu Stanowego w Michigan doszło do ataku z użyciem broni palnej. Stanowa policja początkowo podała, że pięć osób zostało rannych, następnie potwierdziła śmierć trzech osób. Opublikowała też zdjęcia mężczyzny podejrzewanego o przeprowadzenie ataku. Niedługo później poinformowano, że mężczyzna nie żyje.
Policja uniwersytecka napisała najpierw na Twitterze, że w pobliżu budynku akademickiego, znanego jako Berkey Hall, padły strzały i że każdy w okolicy powinien się schronić. Około 45 minut później poinformowano, że trwają poszukiwania podejrzanego, który prawdopodobnie uciekł na piechotę.
"Członkowie społeczności na kampusie i poza nim powinni schronić się i przebywać w bezpiecznym miejscu" - przekazały władze uniwersytetu w mediach społecznościowych. Policja opublikowała na Twitterze zdjęcia mężczyzny podejrzewanego o przeprowadzenie ataku.
Przedstawiciel władz uniwersytetu poinformował wkrótce, że podejrzany o atak mężczyzna nie żyje. Miał umrzeć w związku z zadanymi samemu sobie ranami postrzałowymi. Trwają prace nad identyfikacją napastnika i jego związku z uczelnią.
Policja: trzy osoby nie żyją
Niedługo potem policja zakomunikowała, że pojawiły się doniesienia o drugiej strzelaninie w centrum fitness i kompleksie sportowym IM East, który znajduje się także na terenie kampusu, i że pięć osób zostało rannych.
Miejscowa gazeta "Detroit News" podała, powołując się na rzeczniczkę uniwersytetu Emily Guerrant, że w pobliżu Berkey Hall zginęła jedna osoba. Następnie policja poinformowała o śmierci trzech osób.
Gubernator stanu Michigan Gretchen Whitmer poinformowała na Twitterze, że jest na bieżąco informowana o sytuacji. "Zostałam poinformowana o strzelaninie na Michigan State University. Policja stanowa Michigan wraz z lokalnymi organami ścigania i ratownikami są na miejscu" - napisała.
Źródło: PAP, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/@msupolice