Czy nadchodzi rewolucja w zbieraniu przez USA danych o obywatelach innych państw? Niewykluczone. Rzecznik Białego Domu przyznał, że "zbieranie danych wywiadowczych i ich wykorzystanie wymaga ograniczeń". Poinformował także, że prezydent Obama nakazał przegląd programów Narodowej Agencji Bezpieczeństwa.
Rzecznik prasowy Obamy Jay Carney ponownie odniósł się do ostatnich doniesień medialnych o inwigilacji przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) obywateli i przywódców innych państw, w tym Angeli Merkel.
Większy nadzór nad NSA?
- Zdajemy sobie sprawę, że musimy nałożyć dodatkowe ograniczenia na sposób, w jaki zbieramy i wykorzystujemy dane wywiadowcze - powiedział podczas konferencji prasowej Carney. - Podejmujemy szereg działań mających na celu zwiększenie przejrzystości w zbieraniu tych danych - dodał. Jednocześnie zapowiedział, że Biały Dom wraz z Kongresem przyjrzą się ustawie "Patriot Act", regulującej zbieranie danych o obywatelach i imigrantach tak, "by znaleźć sposób na zwiększenie nadzoru i ograniczeń władz". Ponadto Carney poinformował, że prezydent Barack Obama zarządził przegląd programów inwigilacji i gromadzenia informacji, jak PRISM. - Skupiamy się na zrównoważeniu naszej potrzeby bezpieczeństwa i prawa naszych sojuszników do prywatności - mówił.
Napięcie na linii USA-UE
W ubiegłym tygodniu niemiecka prasa doniosła, że NSA podsłuchiwała rozmowy telefoniczne 35 przywódców innych państw, w tym europejskich: Francji czy Niemiec.
Z kolei dzisiaj, hiszpański dziennik "El Mundo" napisał, że NSA śledziła połączenia telefoniczne w Hiszpanii, rejestrowała numery telefoniczne, miejsce i czas trwania połączeń, ale bez treści rozmów. Operacja objęła co najmniej 60,5 mln połączeń. NSA monitorowała dane w okresie od 10 grudnia 2012 roku do 8 stycznia 2013 roku.
Doniesienia wywołały ostrą reakcję europejskich rządów, które wezwały USA i ich ambasadorów do złożenia wyjaśnień.
Autor: rf//bgr / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: CC BY SA Wikipedia | Ad Meskens