Teraz rozumiem, że moje interakcje mogły być pozbawione wrażliwości lub zbyt osobiste – oświadczył w niedzielę gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo. Polityk oskarżany jest przez swoje byłe współpracownice o molestowanie na tle seksualnym, czemu do tej pory stanowczo zaprzeczał.
O zarzutach wobec gubernatora Cuomo informował w sobotę "New York Times", cytując wypowiedź 25-letniej Bennett. Pełniła ona do listopada funkcję asystenta wykonawczego i doradcy do spraw polityki zdrowotnej w administracji stanowej. Twierdziła, przywołując incydent z 5 czerwca, że Cuomo zadawał jej pytania dotyczące jej życia seksualnego, czy była monogamiczna i czy kiedykolwiek uprawiała seks ze starszym mężczyzną. Interpretowała to jako wyraźne zabiegi zmierzające do relacji seksualnych.
Wcześniej z oskarżeniem pod adresem Cuomo wystąpiła także inna była pracowniczka stanowej administracji Lindsey Boylan. Ubiega się ona obecnie o urząd prezydenta dzielnicy Manhattan.
"Teraz rozumiem, że moje interakcje mogły być pozbawione wrażliwości"
"Teraz rozumiem, że moje interakcje mogły być pozbawione wrażliwości lub zbyt osobiste i że niektóre z moich komentarzy (...) sprawiały, że inni czuli się w taki sposób, do jakiego nigdy nie zamierzałem doprowadzić. Pewne rzeczy, które mówiłem, zostały błędnie zinterpretowane jako niechciany flirt. (…) Jest mi z tego powodu naprawdę przykro" – oświadczył w niedzielę Andrew Cuomo.
Do tej pory nowojorski gubernator zdecydowanie zaprzeczał oskarżeniom. W wydanym w sobotę wieczorem oświadczeniu demokratyczny polityk, który był wcześniej prokuratorem generalnym stanu Nowy Jork, mówił, że usiłował być mentorem kobiety i w jego zachowaniu nie było nic niewłaściwego.
"Nigdy nie chodziłem w zaloty do pani Bennett ani nigdy nie zamierzałem działać w jakikolwiek niewłaściwy sposób. (…) Ostatnią rzeczą, jakiej bym kiedykolwiek pragnął, było sprawienie, by odczuła to w taki sposób, jak opisuje" - twierdził Cuomo.
"Ta sytuacja nie powinna zostać rozwiązana w prasie"
Gubernator wezwał do zbadania zarzutów podniesionych przez byłą współpracowniczkę. "Ta sytuacja nie może i nie powinna zostać rozwiązana w prasie. Uważam, że najlepszym sposobem dotarcia do prawdy jest pełna i dokładna ocena z zewnętrz" - ocenił. Zwrócił się do nowojorczyków, aby przed dokonaniem jakichkolwiek osądów zaczekali na rezultaty dochodzenia i poznali fakty. Oznajmił też, że nie będzie udzielał dalszych komentarzy, dopóki badanie nie zostanie zakończone.
W nawiązaniu do zarzutów prawniczka gubernatora, Beth Garvey, zapowiedziała, że sprawę poprowadzi była sędzia federalna Barbara Jones. Jak dodała, inne działania w odniesieniu do oświadczenia Bennett nie są wymagane.
- Chociaż w żaden sposób nie jest to wymagane przez prawo, gubernator zażądał dokonania niezależnej oceny, a wezmą w tym udział wszyscy pracownicy - oznajmiła Garvey cytowana przez lokalną telewizję NY1.
"Niezależne dochodzenie musi rozpocząć się natychmiast"
W następstwie zarzutów Bennett pojawiło się wiele krytycznych głosów polityków w stosunku do Cuomo, który wcześniej zdradził zamiar ubiegania się o czwartą kadencję w przyszłorocznych wyborach. - Ciągłe zarzuty są głęboko niepokojące. (…) Na opisane zachowanie nie ma miejsca w miejscu pracy. Prawdziwie niezależne dochodzenie musi rozpocząć się natychmiast - argumentowała przewodnicząca większości demokratycznej w Senacie stanowym Andrea Stewart-Cousins.
Do ustąpienia Andrew Cuomo nawoływały też dwie demokratyczne stanowe ustawodawczynie, senator Alessandra Biaggi oraz członkini Zgromadzenia Stanowego Yuh-Line Niou. Z poparciem dla przeprowadzenia śledztwa wystąpiła zastępczyni gubernatora Kathy Hochul. - Każdy zasługuje na to, by jego głos był słyszany i traktowany poważnie. (…) Popieram niezależne badanie - podkreśliła Hochul.
Sprawa Cuomo wywołała reakcje najwyższych władz USA. Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oznajmiła, że także prezydent Joe Biden poparł niezależne zbadanie sprawy. Szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi nazwała zarzuty wobec gubernatora "wiarygodnymi".
Źródło: PAP