Trzy osoby zginęły po tym, gdy mały prywatny samolot runął w czwartek wieczorem na osiedle mobilnych domków w Clearwaters na Florydzie - wynika ze wstępnego raportu amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA). Wcześniej pilot zgłosił awarię silnika, a wkrótce potem samolot zniknął z radaru.
Szef lokalnej straży pożarnej oznajmił podczas konferencji prasowej, że szczątki jednosilnikowego samolotu "zostały znalezione głównie w jednym obiekcie budowlanym" w czwartek na osiedlu mobilnych domków w Clearwaters na Florydzie.
Według wstępnego raportu amerykańskiej Federalnej Administracj Lotnictwa (FAA) zginęły trzy osoby - pilot, będący jedyną osobą na pokładzie samolotu, oraz dwie osoby przebywające na terenie osiedla.
Katastrofa spowodowała pożar, który uszkodził kilka przyczep. Wcześniej pilot zgłosił awarię silnika, a wkrótce potem samolot zniknął z radaru. Do okolicznych mieszkańców dotarł huk eksplozji, a następnie pojawił się słup dymu - powiadomił portal stacji CNN.
Lokalne władze przekazały, że śledztwo prowadzić będą służby federalne.
Źródło: PAP, CNN