Fałszywy alarm sparaliżował jedno z największych lotnisk na świecie. Jeden z terminali lotniska JFK w Nowym Jorku został całkowicie opróżniony po tym, jak dwie osoby zgłosiły ochronie, że słyszały strzały.
Wszystko wydarzyło się ok. godz. 21.30 czasu lokalnego w niedzielę. Władze lotniska ze względów bezpieczeństwa ewakuowały terminal 8 - oświadczył rzecznik Joe Pentangelo.
Dwóch pasażerów - jak pisze CNN - zgłosiło, że słyszało strzały. Policja piętro po piętrze przez kilka godzin przeczesywała lotnisko. Nie znaleziono broni, amunicji, łusek, ani żadnych innych dowodów na to, że ktoś na lotnisku użył broni. Nagrania z monitoringu także nic nie pokazały.
Krótko później policja zamknęła także terminal 1, bo pojawiły się kolejne doniesienia o strzałach. Odcięta została także droga dojazdowa do lotniska. Samoloty przez około 2 godziny były przekierowywane na inne lotniska.
Nie było rannych, nikt nie został aresztowany.
Chaos
Setki walizek i toreb zostało porzuconych przez pasażerów, kiedy lotnisko ogłosiło ewakuację. Zdaniem policji chaos mógł spowodować głupi żart.
Policja ustala teraz, co stało się na lotnisku w niedzielny wieczór i kto za to odpowiada.
Na zdjęciach i nagraniach z ewakuacji widać setki ludzi oczekujących przed terminalem.
Autor: pk/kk / Źródło: CNN, Fox News