Donald Trump miał wpłacić do poniedziałku 454 miliony dolarów poręczenia majątkowego, aby utrzymać swoje nieruchomości. Te mógł stracić w ramach egzekucji wyroku skazującego jego firmę za oszustwa. Sąd apelacyjny zezwolił jednak byłemu prezydentowi USA na wpłacenie mniejszej kwoty poręczenia i dał mu jeszcze 10 dni na zebranie 175 milionów dolarów. Trump zapowiedział, że zastosuje się do tej decyzji. Poniedziałkowe odroczenie uniemożliwia na razie władzom stanu Nowy Jork rozpoczęcie przejmowania jego majątku.
W połowie lutego sędzia Arthur Engoron z nowojorskiego sądu zobowiązał Donalda Trumpa do zapłacenia 354,9 miliona dolarów kary za wieloletnie, niezgodne z prawdą zawyżanie wartości swego majątku w celu wprowadzenia kredytodawców w błąd.
Były prezydent USA wniósł o wstrzymanie wyegzekwowania kary na czas rozpatrzenia złożonej przez niego apelacji. Warunkiem było zapewnienie przez niego do 25 marca poręczenia majątkowego na kwotę 454 milionów dolarów, czyli kwotę pierwotnie zasądzonej kary i doliczonych do niej odsetek.
Decyzja sądu. Trump: zastosuję się do niej
Termin mijał w poniedziałek, jednak sąd apelacyjny tego dnia na porannym posiedzeniu zezwolił byłemu prezydentowi USA na wpłacenie mniejszej kwoty poręczenia majątkowego - 175 milionów dolarów. Trump dostał na to 10 dni. Tym samym sąd uwzględnił wniosek Trumpa o opóźnienie wykonania wyroku przez władze stanu Nowy Jork.
"Wydaje się, że nowojorski sąd apelacyjny uratował byłego prezydenta, akceptując znacznie niższą kaucję w wysokości 175 milionów dolarów" - komentuje "The New York Times". Zdaniem dziennika ta decyzja sądu była "decydującym i nieoczekiwanym zwycięstwem byłego prezydenta" i potencjalnie może zapobiec grożącej mu katastrofie finansowej. "NYT" pisze, że gdyby sąd odrzucił jego wniosek, Trump ryzykowałby utratą kontroli nad swoimi rachunkami bankowymi, a ostatecznie nawet nad niektórymi swoimi nieruchomościami.
Trump w mediach społecznościowych oznajmił, że zastosuje się do decyzji sądu apelacyjnego i wpłaci kaucję - gotówką lub w formie papierów wartościowych.
Trumpowi odmówili wszyscy
Wcześniej, zanim sąd wydał tę decyzję, amerykańskie media donosiły, że jeśli do końca dnia pieniądze nie wpłynął do sądu, to już we wtorek prowadząca sprawę prokurator Letitia James będzie mogła rozpocząć przejmowanie majątku Donalda Trumpa.
"To wszystko są sfałszowane sprawy, wszystkie są koordynowane przez Biały Dom i Departament Sprawiedliwości, które chcą w ten sposób ingerować w wybory" - napisał Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social przed poniedziałkowym posiedzeniem.
"Kwota ustalona przez (sędziego - red.) Engorona jest nieuczciwa. Powinna wynosić zero. Nie zrobiłem nic złego!" - bronił się Trump we wpisie. Dodał, że prokurator "powinna zostać zwolniona". "Nie było żadnego przestępstwa. Nasz kraj jest skorumpowany" - oświadczył Trump.
Tydzień temu prawnicy Trumpa poinformowali, że zebranie tak wysokiej sumy okazało się "praktycznie niemożliwe". Wydania poręczenia w wysokości ponad 400 milionów dolarów odmówiły bowiem wszystkie firmy ubezpieczeniowe, do których z prośbą zwrócił się zespół brokerów polityka. Było ich 30. Prawnicy Trumpa oceniali wówczas zasądzoną karę i kaucję jako "rażąco dysproporcjonalną" i zwrócili się o pozwolenie na wniesienie mniejszego poręczenia w wysokości 100 milionów dolarów.
W obliczu tych trudności sztab Donalda Trumpa wezwał jego zwolenników do finansowego wsparcia byłego prezydenta. W środę rozesłano do "miliona protrumpowskich patriotów" wiadomość z prośbą o przekazanie datków celem zabezpieczenia majątku polityka.
Co dalej z nieruchomościami Trumpa?
Sprawę przeciwko Trumpowi wniosła w 2022 roku prokurator generalna stanu Nowy Jork Letitia James. Wyrok w sprawie zapadł 16 lutego na Manhattanie, gdzie znajdują się nieruchomości Trumpa, takie jak Trump Tower czy 40 Wall Street.
Agencja Reutera zwracała uwagę, że James powiadomiła o wyroku także hrabstwo Westchester, położone na północ od Nowego Jorku, co stanowiło krok w kierunku potencjalnego przejęcia tamtejszych nieruchomości Trumpa, takich jak pole golfowe, 60-pokojowa rezydencja i posiadłość o nazwie Seven Springs.
Reuters pisał, że przejęcie kontroli nad majątkiem Trumpa mogłoby się wiązać z szeregiem wyzwań prawnych i logistycznych dla prokuratury generalnej. "Guardian" wyjaśnia, że upłynnianie aktywów w postaci nieruchomości, objętych często "złożonym łańcuchem własności i tytułów, podlegających hipotekom i współwłasności roszczenia", to "powolny i żmudny proces".
Źródło: Reuters, Guardian, PAP