Stany Zjednoczone nie były zamieszane w wybuchy w Iranie w pobliżu grobu generała Sulejmaniego - powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA. Matthew Miller dodał, że USA nie mają też żadnych podstaw, by sądzić, że w atak zaangażowany był Izrael.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller odniósł się do sprawy środowych wybuchów w Kermanie w Iranie w pobliżu grobu byłego generała Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Kasema Sulejmaniego w czwartą rocznicę jego śmierci.
- Jest zbyt wcześnie, byśmy mogli orzec, co mogło być przyczyną, ale chciałbym odnieść się do nieodpowiedzialnych twierdzeń, które widziałem, i powiedzieć, że po pierwsze: Stany Zjednoczone nie były zamieszane w żaden sposób - powiedział. - Po drugie, nie mamy żadnych powodów, by uważać, że Izrael był zaangażowany w tę eksplozję - dodał.
Miller odniósł się także do izraelskiego zamachu na biuro Hamasu w Bejrucie w Libanie, w trakcie którego zginął jeden z liderów palestyńskiego Hamasu Saleh al-Arouri, a także dwóch dowódców jego zbrojnego skrzydła - brygad Al-Kassam.
Rzecznik stwierdził, że USA nie otrzymały żadnych uprzednich informacji na temat uderzenia przeprowadzonego za pomocą drona, ale nie potępił tego ataku. - Al-Arouri był brutalnym terrorystą z krwią cywilów na swoich rękach. Tyle mogę powiedzieć - uciął Miller.
Eksplozje w pobliżu grobu generała Sulejmaniego
Według władz lokalnych w wybuchach zginęło "co najmniej" 95 osób, a 211 osób zostało rannych, z czego 27 jest w stanie krytycznym. W czwartek w kraju obowiązuje żałoba narodowa.
Państwowa telewizja początkowo sugerowała, że przyczyną eksplozji był wybuch butli z gazem. Agencja stwierdziła następnie, że doszło do ataku terrorystycznego, zaś irańska agencja Tasnim, powołując się na lokalne źródła, podała, że zostały zdetonowane materiały wybuchowe umieszczone w dwóch torbach. Dziesiątki osób zostały ranne w panice spowodowanej wybuchami.
Nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za zamach, który uznano za najbardziej śmiercionośny atak terrorystyczny w Iranie od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku.
Generał Sulejmani był dowódcą Al Kuds, elitarnej jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej stworzonej do walki i prowadzenia działań wywiadowczych oraz dywersji poza granicami Iranu oraz propagowania islamskiej rewolucji.
Zginął 3 stycznia 2020 roku na lotnisku w Bagdadzie wskutek amerykańskiego ataku dronów. Władze USA twierdziły, że stał za dokonanymi i planował kolejne zamachy na amerykańskie obiekty na Bliskim Wschodzie.
Źródło: PAP