Egipscy przywódcy muszą pomóc swojemu krajowi cofnąć się znad krawędzi - oświadczył sekretarz stanu USA John Kerry, w reakcji na informacje, że w starciach zwolenników obalonego prezydenta Mursiego z policją zginęło 65 osób. USA zaapelowały też do władz Egiptu o poszanowanie prawa do pokojowych protestów.
Kerry, który rozmawiał z dwoma członkami egipskiej armii, wyraził "głębokie zaniepokojenie", tym, co się dzieje w ich kraju po obaleniu prezydenta Mohammeda Mursiego.
Podkreślił również, że to jest kluczowy moment dla Egiptu".
Dlatego, jak oświadczył, Stany Zjednoczone wzywają egipskich przywódców z całego spektrum politycznego, by natychmiast pomogli swojemu krajowi zrobić krok do tyłu i cofnąć się znad krawędzi.
Także sekretarz obrony USA Chuck Hagel rozmawiał o sytuacji w Egipcie z dyrektorem generalnym egipskiej armii Abd el-Fatahem Saidem es-Sisim.
Najkrwawsze starcie
k poinformował egipski resort zdrowia, w ostatnich starciach w Kairze pomiędzy zwolennikami obalonego przez armię prezydenta Mursiego a policją zginęło 65 osób, a prawie 270 zostało rannych.
Agencja Associated Press zwróciła uwagę, że tak duża liczba ofiar oznacza, iż doszło do najkrwawszej konfrontacji od 3 lipca, czyli czasu odsunięcia od władzy Mursiego.
Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzeczyło, jakoby siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji i oskarżyło islamistów o podsycanie przemocy.
Zwolennicy Mursiego, rekrutujący się głównie z Bractwa Muzułmańskiego oraz innych organizacji islamistycznych, niemal codziennie protestują na ulicach Kairu. Twierdzą, że tak duża liczba ofiar to efekt działań wojskowych snajperów, którzy mieli strzelać w głowy modlącym się ludzi.
Zwolennicy Bractwa domagają się przywrócenia byłego prezydenta do władzy.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Reuters