Amerykański okręt wojenny przepłynął w środę przez wody Cieśniny Tajwańskiej. Amerykańska 7. Flota przekazała, że była to rutynowa misja, odbywająca się "zgodnie z prawem międzynarodowym". Władze w Pekinie oceniły działania USA jako "celowe intensyfikowanie napięcia" w regionie. Jak dodano, chińskie wojsko monitorowało kurs jednostki i "ostrzegało" załogę.
7. Flota Stanów Zjednoczonych przekazała w środę, że krążownik rakietowy USS Port Royal odbywał "rutynowy" rejs na wodach międzynarodowych Cieśniny Tajwańskiej. Jak dodano, misja odbyła się "zgodnie z prawem międzynarodowym".
Marynarka wojenna USA dodała, że "przepłynięcie okrętu Port Royal przez Cieśninę Tajwańską pokazuje zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na rzecz wolnego i otwartego regionu Indo-Pacyfiku". "Amerykańskie wojska latają, pływają i operują wszędzie tam, gdzie pozwala na to prawo międzynarodowe" - napisano w komunikacie.
PODCAST O ZAGRANICY: Myśląc o następnej wojnie. Jakie wnioski Chiny wyciągną z tej?
Pekin o "celowym intensyfikowaniu napięcia"
USA prowadzą takie operacje mniej więcej raz na miesiąc, co wywołuje niezadowolenie komunistycznych władz w Pekinie, które uznają to za sygnał poparcia dla demokratycznego rządu Tajwanu – podkreśla Reuters. Pekin uznaje Tajwan za część terytorium Chin. Pod koniec kwietnia przez cieśninę przepłynął niszczyciel USS Sampson.
Dowództwo wschodniego teatru działań wojennych chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) poinformowało, że kurs okrętu był cały czas monitorowany, a załogę "ostrzegano". "Stany Zjednoczone często inscenizują podobne wydarzenia i prowokują problemy, wysyłając błędny sygnał niepodległościowym siłom na Tajwanie i celowo intensyfikując napięcia w Cieśnie Tajwańskiej" – napisano w komunikacie.
Sprawa Chin i Tajwanu w kontekście wojny w Ukrainie
Komunistyczne władze w Pekinie uznają Tajwan za zbuntowaną prowincję "jednych Chin" i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć nad nim kontrolę. Demokratycznie wybrany rząd Tajwanu uważa natomiast wyspę za niezależną Republikę Chińską. W zeszłym tygodniu w okolicach wyspy przeprowadzone zostały chińskie manewry morskie.
Obawy o możliwe dalsze agresywne kroki Chin wobec Tajwanu pogłębiła rosyjska inwazja na Ukrainę. W tym kontekście o ewentualnym zagrożeniu ze strony Pekinu mówili w Senacie szefowie amerykańskiego wywiadu. Pekin jest najprawdopodobniej zaskoczony stopniem zjednoczenia USA i Europy wobec agresji Rosji, w tym nałożonymi na Moskwę sankcjami oraz ograniczonymi postępami sił rosyjskich na Ukrainie - zaznaczyła Dyrektor Wywiadu Narodowego Avril Haines podczas przesłuchania przed komisją ds. sił zbrojnych. Dodała, że Chiny na pewno obserwują toczącą się na Ukrainie wojnę i wyciągają z niej wnioski w kontekście Tajwanu.
CZYTAJ: Tajwan ma być gotowy do obrony przed silniejszym wrogiem. Może skorzystać z ukraińskiej lekcji
To co obecnie dzieje się z Rosją, może osłabić pewność Chin, że mają wystarczające możliwości, by podbić Tajwan - powiedziała Haines, która nadzoruje pracę wszystkich służb wywiadowczych USA. Podkreśliła jednak, że Chiny z cała pewnością rozwijają swój potencjał militarny tak, by móc zająć Tajwan, nawet w przypadku amerykańskiej interwencji.
Pekin będzie raczej dążyć do tego, by zjednoczyć Tajwan z Chinami w sposób pokojowy, w stopniowym procesie, wątpię, by chciały użyć siły - przekazał z kolei szef wywiadu wojskowego (DIA) Scott Berrier. Dodał, że Chiny wyciągają "bardzo interesujące nauki" z wojny w Ukrainie, które dotyczą m.in. taktyki działania małych oddziałów czy znaczenia dowództwa na różnych szczeblach.
USA, mimo że podobnie jak większość państwa świata nie utrzymują formalnych stosunków dyplomatycznych z Tajwanem, są jego najważniejszym sojusznikiem i największym dostawcą.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Navy/Photographer's Mate 2nd Class Johnnie R. Robbins