Departament Sprawiedliwości USA wysłał uzbrojonych agentów federalnych, aby dostarczyli list do Elizabeth Oyer, zwolnionej pracowniczki Departamentu Sprawiedliwości. Według Reutersa list był ostrzeżeniem dotyczącym planowanego składania przez nią zeznań przed Kongresem. Urzędniczka została zwolniona krótko po tym, jak odmówiła wydania rekomendacji, dzięki której aktor Mel Gibson odzyskałby prawo do posiadania broni.
Agenci US Marshals Service (USMS) to federalni funkcjonariusze egzekwowania prawa w Stanach Zjednoczonych, którzy zajmują się głównie lokalizowaniem i aresztowaniem podejrzanych ściganych na poziomie federalnym. Agencja podlega pod Departament Sprawiedliwości.
Jak opisuje Reuters, uzbrojonych agentów wysłano, aby dostarczyli "list z ostrzeżeniem" od Departamentu Sprawiedliwości do Elizabeth Oyer, zwolnionej pracowniczki tego resortu. Chodziło o zaplanowane na poniedziałek składanie przez nią zeznań przed Kongresem.
Ma zeznawać w sprawie tego, jak administracja Trumpa traktuje Departament Sprawiedliwości i kancelarie prawne w sytuacjach, gdy te zajmują się sprawami - jak opisuje Reuters - "nielubianymi" przez obecnie rządzących w USA.
Agenci zostali odwołani dopiero po tym, jak Oyer potwierdziła, że wcześniej otrzymała to pismo mailowo z Departamentu Sprawiedliwości - informuje Reuters.
Krok "bezprecedensowy i całkowicie niewłaściwy"
Michael Bromwich, pełnomocnik Oyer, w liście do Departamentu Sprawiedliwości odniósł się do całej sytuacji.
"Ten niezwykle nietypowy krok polegający na skierowaniu uzbrojonych funkcjonariuszy organów ścigania do domu byłego pracownika Departamentu Sprawiedliwości, który nie dopuścił się żadnego wykroczenia, a tym bardziej przestępstwa, po prostu w celu dostarczenia listu, jest zarówno bezprecedensowy, jak i całkowicie niewłaściwy" - napisał.
W tle sprawa Mela Gibsona
Elizabeth Oyer za prezydentury Joe Bidena była w Departamencie Sprawiedliwości pełnomocniczką ds. ułaskawień. Została zwolniona z pracy na początku marca, już po zmianie administracji.
Według jej relacji, jak i kilku osób zaznajomionych ze sprawą, straciła pracę dzień po tym, jak odmówiła wydania rekomendacji, dzięki której Mel Gibson odzyskałby prawo do posiadania broni. Aktor stracił je w 2011 roku po tym, jak został skazany za przemoc domową - sąd uznał go winnym pobicia byłej partnerki. Nie przyznał się wówczas do winy, jednak wymierzono mu karę prac społecznych, trzyletni nadzór sądowy i karę grzywny.
Urzędniczka zwolniona
Oyer przekazała wcześniej w rozmowie z dziennikiem "New York Times", że w jej departamencie trwały dyskusje na temat przywrócenia prawa do posiadania broni osobom, które je straciły w związku z przemocą domową. Ona sama trafiła do specjalnej grupy roboczej, która miała za zadanie opracować listę kandydatów. Stworzona lista objęła 95 osób, których wyroki wydano kilka dekad temu albo uznano, że ryzyko recydywy jest niskie. Lista trafiła do biura zastępcy prokuratora generalnego USA Todda Blanche'a, które to skróciło ją do dziewięciu nazwisk.
Po tym, jak Oyer sporządziła notatkę z rekomendacjami, że wskazanym osobom można przywrócić prawo do posiadania broni, poproszono ją, by do listy dopisała też Mela Gibsona. Do prośby dołączono wniosek jego prawnika, w którym argumentował, że Gibson został wytypowany przez prezydenta na specjalne stanowisko - ambasadora przy Hollywood, a także stworzył odnoszące sukcesy filmy.
Urzędniczka nie zgodziła się na wyrażenie takiej rekomendacji wobec Gibsona i zwróciła uwagę, że - w przeciwieństwie do niego - pozostali kandydaci z listy zostali szczegółowo sprawdzeni, w celu ustalenia prawdopodobieństwa popełnienia przez nich kolejnego przestępstwa. - Przywrócenie (prawa do posiadania - red.) broni sprawcom przemocy domowej to poważna sprawa, która nie jest czymś, co mogę lekkomyślnie zarekomendować. Istnieją realne konsekwencje wynikające z posiadania broni palnej przez osoby, które w przeszłości stosowały przemoc domową - powiedziała "NYT".
Po takiej decyzji Oyer odebrała telefon - jak opisała - od wysokiego rangą urzędnika, który wyjaśnił jej, że "Mel Gibson ma osobiste relacje z prezydentem Trumpem i powinna to być wystarczająca podstawa do wydania rekomendacji. I że mądrze byłoby ją wydać" - pisze nowojorski dziennik. Kilka godzin później wręczono jej pismo informujące o dymisji.
"Znaczące interesy" i poufność. Ostrzeżenie dla prawniczki
Teraz Reuters przytacza fragmenty listu, podpisanego przez zastępczynię prokurator generalnego Kendrę Wharton, jaki Departament Sprawiedliwości skierował do Oyer.
"Jeśli zdecydujesz się stawić przed Kongresem, Departament będzie oczekiwał, że będziesz przestrzegać swoich obowiązków wynikających z prawa, polityki Departamentu i obowiązujących zasad odpowiedzialności zawodowej" - napisała Wharton.
Dodała, że "do tych kwestii należą procesy decyzyjne, które leżą u podstaw ułaskawień, przywrócenia praw do posiadania broni palnej i powiązanych z tym decyzji".
Rzecznik Departamentu Sprawiedliwości do tej pory nie odniósł się do sprawy.
Autorka/Autor: mjz/ads
Źródło: Reuters, New York Times
Źródło zdjęcia głównego: usmarshals.gov