Zezwolenie na użycie amerykańskiej broni przez Ukrainę wobec celów położonych na terytorium Rosji wydaje się przynosić efekty – informuje CNN. Stacja ocenia, w dużym stopniu przyczyniło się to do zahamowania postępów Rosjan i obronienia Charkowa, drugiego największego miasta Ukrainy. - Rosyjska armia nie może już czuć się bezkarna i bezpieczna - mówi chcący zachować anonimowość ukraiński oficer.
Pod koniec maja Stany Zjednoczone zaaprobowały ograniczone użycie przez Ukrainę amerykańskiej broni na terytorium Rosji. Zgoda ta dotyczyć miała rosyjskich regionów graniczących z ukraińskim obwodem charkowskim. "Zachód ostatecznie zezwolił Ukrainie na kontruderzenia w Rosji - i to wydaje się działać", brzmi tytuł opublikowanego w poniedziałek artykułu CNN.
Ataki na cele w Rosji
Jak ocenia stacja, to długo oczekiwane zezwolenie "umożliwiło Kijowowi uderzyć i zniszczyć lub poważnie uszkodzić kluczowe cele wewnątrz Rosji" i "pozwoliło uniknąć możliwej katastrofy: okupacji Charkowa, drugiego miasta Ukrainy".
Według informacji ukraińskich władz, wśród celów skutecznie zaatakowanych przez Ukrainę otrzymaną od sojuszników bronią znalazły się w ostatnim czasie m.in.: stanowisko dowodzenia pułkiem w obwodzie biełgorodzkim, skład amunicji w Woroneżu, baza dronów i lotnisko w Krasnodarze, centra łączności w Briańsku, a także kilka baz morskich na okupowanym Krymie.
"Rosja nie może już czuć się bezkarna"
Zgodnie z relacją cytowanego przez CNN starszego oficera Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), zmiana dotychczasowego podejścia miała ogromne znaczenie. "Zniszczyliśmy cele wewnątrz Rosji, co umożliwiło nam przeprowadzenie kilku udanych kontruderzeń. Rosyjska armia nie może już czuć się bezkarna i bezpieczna", mówi chcący zachować anonimowość ukraiński oficer.
Zdaniem Ołeksija Melnyka, eksperta ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, szczególne znaczenie miały pod tym względem amerykańskie rakiety ATACMS (Army Tactical Missile Systems), czyli wystrzeliwane z wyrzutni artylerii rakietowej HIMARS i M270 MLRS pociski balistyczne o zasięgu do 300 kilometrów. Ukraina miała wcześniej możliwość uderzania na cele w Rosji przy pomocy krajowej produkcji dronów, jednak ATACMS uczyniło uderzenia te znacznie skuteczniejszymi. Pociski te lecą znacznie szybciej i są trudniejsze do zestrzelenia.
- Szybkość ma znaczenie - wyjaśnia Melnyk. - Przy dronach Rosjanie mają całe godziny na reakcję, ponieważ mogą wcześnie wykrywać ukraińskie drony. Rosyjscy piloci, zanim wskoczą za kokpit samolotu by je zestrzelić, mogą wypić kawę i zapalić papierosa. W przypadku ATACMS to kwestia minut - wyjaśnia CNN.
Ponadto możliwość wykorzystania przez Ukrainę zagranicznych systemów rakietowych do uderzeń na terytorium Rosji "zmusiła Rosjan do odsunięcia znacznie dalej swoich systemów (rakietowej obrony powietrznej) S-300, którymi atakowali Charków, dzięki czemu Charków jest obecnie poza zasięgiem rosyjskich systemów S-300 – wskazuje w rozmowie z CNN Konrad Muzyka, niezależny analityk ds. obronności i dyrektor Rochan Consulting.
Jak jednak wskazał oficer jeden z ukraińskich brygad artylerii, zmiana pozwala wprawdzie na "powstrzymanie wroga", ale nie jest wystarczająca, by "radykalnie zmienić sytuację" na froncie. - Wróg jest wyczerpany, ale nie zniszczony - przyznał wojskowy.
ZOBACZ TEŻ: Atak na skład amunicji w Rosji. "Wygląda na to, że będzie eksplodował jeszcze przez długi czas"
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: HANNIBAL HANSCHKE/EPA/PAP