Wizyta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w USA i spotkanie z Joe Bidenem, jak oczekiwano, nie przyniosły przełomu - komentują media w Kijowie. Zauważają, że we wspólnym oświadczeniu zabrakło konkretów.
USA po raz kolejny ogłosiły poparcie dla dążenia Ukrainy do przystąpienia do NATO, ale nie podały żadnych szczegółów - przekazał w czwartek portal agencji informacyjnej RBK-Ukraina. Kwestia nadania wkrótce Kijowowi MAP (Membership Action Plan - Planu Działań na rzecz Członkostwa) zapewne była poruszana, ale - co było do przewidzenia - nie znalazła poparcia w Białym Domu - dodał.
Zabrakło konkretów też w kwestii Nord Stream 2. USA nie wyszły poza ramy swojej określonej pozycji, nazywając gazociąg "zagrożeniem dla europejskiego energetycznego bezpieczeństwa" i po raz kolejny obiecały przeciwdziałać rosyjskim próbom wykorzystania go jako broni geopolitycznej. Wspomniano też o wsparciu dywersyfikacji dostaw gazu na Ukrainę, nie rozwijając tematu - kontynuował portal RBK-Ukraina, który zaznaczył jednocześnie, że są także rezultaty, na przykład w sferze militarnej - USA wydzieliły dla Ukrainy nową transze pomocową w wysokości 60 mln dol., która będzie przeznaczona m.in. na zakup przeciwpancernych zestawów Javelin.
"Ukraińska Prawda": Biden decyduje
Zdaniem internetowej gazety "Ukraińska Prawda", wspólne oświadczenie prezydentów potwierdziło to, o czym w kręgach dyplomatycznych Kijowa mówi się już od kilku miesięcy: obecne władze USA nie są gotowe, by poprzeć zbliżenie Ukrainy z NATO.
"Paradoksalnie, ale nawet za Donalda Trumpa, którego obwinia się o pobłażanie Władimirowi Putinowi, Waszyngton wysyłał znacznie więcej sygnałów wsparcia niż obecnie. Ale nie ma też odmowy. Wydaje się, że Biden decyduje teraz, co zrobić z Ukrainą i jeszcze nie znalazł odpowiedzi na to pytanie" - podała "Ukraińska Prawda".
Klimkin: stajemy się coraz bardziej "paternalistyczni"
Eksperci, cytowani przez portal Obozrewatel przypominają, że po rosyjskiej aneksji Krymu i wybuchu konfliktu zbrojnego w Donbasie w USA dominował pogląd, że problem między Ukrainą a Rosją ma charakter regionalny, dlatego konieczne jest zajęcie się nim na szczeblu europejskim. "Niestety, do dziś narracja ta dominuje w polityce zagranicznej USA, pomimo zmiany administracji w Białym Domu" - skomentował Obozrewatel, założony przez polityka i przedsiębiorcę Mychajła Brodskiego, związanego niegdyś z prozachodnim byłym prezydentem Wiktorem Juszczenką i byłą premier Julią Tymoszenko.
Były szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin wyraził opinię na temat wizyty na łamach tygodnika "Nowoje Wriemia".
"Podnosząc oczekiwania, stajemy się coraz bardziej "paternalistyczni" w polityce zagranicznej, mamy nadzieję, że "wujek Joe" rozwiąże za nas wszystkie problemy. Jednocześnie zapominamy, że Joe Biden został wybrany przez Amerykanów w wyborach amerykańskich i musi bronić interesów swojego kraju. Naszym zadaniem jest, by wsparcie Ukrainy było fundamentalnym interesem Stanów Zjednoczonych, jak wspierają np. Japonię, Koreę Południową czy Izrael. Pomimo wszystkich różnic, kraje te łączy kilka kluczowych cech: są gotowe inwestować w swoją obronę i bezpieczeństwo oraz rozumieją, że fundamentem jest silna gospodarka i aktywne społeczeństwo. Społeczeństwo o trwałych wartościach zbudowanych na demokracji i praworządności" - napisał.
Kwestia "chemii" i dwóch godzin
Ukraińskie media komentują też pytanie dziennikarzy do Zełenskiego, czy w czasie spotkanie z Bidenem "była chemia", na które odpowiedział. - Nie wiem, czy była chemia, trudno powiedzieć, ale fakt, że zamiast godziny spotkanie trwało dwie godziny, pokazuje, że strony są naprawdę zainteresowane dialogiem.
Znany kijowski politolog Wołodymyr Fesenko zwrócił uwagę na "jeden szczegół, mówi dużo mówi". "Rozmowy trwały dwa razy dłużej niż planowano, bo aż dwie godziny (dla porównania spotkanie prezydentów Petra Poroszenki i Donalda Trumpa w czerwcu 2017 roku trwało zaledwie 20 minut). A to oznacza, że obie strony były zainteresowane konstruktywną dyskusją na temat całego spektrum stosunków dwustronnych – od kwestii bezpieczeństwa po tematykę reform na Ukrainie" - napisał.
Fesenko pozytywnie ocenił wspólne oświadczenie prezydentów, które zawiera konkretne oczekiwania dotyczące "pracy domowej", jaką ma odrobić Ukraina. Chodzi m.in. o reformę sądową, ochronę niezależności banku centralnego czy o wybór nowego szefa Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua