Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który przebywa w stolicy Łotwy, mówił we wtorek o "nadzwyczajnej koncentracji sił Rosji wokół Ukrainy". - Towarzyszy jej wzmożona retoryka i dezinformacja. Sytuacja jest płynna i nieprzewidywalna, a intencje Rosji pozostają niejasne - oświadczył. Podkreślił, że Rosja zapłaci "wysoką cenę", jeśli użyje siły przeciwko Ukrainie. Jak dodał, Zachód pokazał w przeszłości, że jest w stanie wymierzyć sankcje gospodarcze, finansowe i polityczne przeciwko Moskwie. Z kolei prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział, że rozbudowa infrastruktury wojskowej NATO na Ukrainie jest czerwoną linią, która, jak ma nadzieję, nie zostanie przekroczona.
Stoltenberg przebywa w Rydze, gdzie we wtorek po południu rozpoczyna się dwudniowe spotkanie ministrów państw NATO. Wśród uczestników spotkania znajduje się także sekretarz stanu USA Antony Blinken, który przyleciał do Rygi we wtorek rano, aby wcześniej wziąć udział w rozmowach z łotewskimi partnerami.
Jak przekazał sekretarz generalny NATO na konferencji prasowej po pierwszym dniu obrad, omówiono m.in. wzrastającą obecność militarną Rosji przy granicy z Ukrainą, działania białoruskiego reżimu, który wykorzystuje migrantów do wywierania presji na Polskę, Łotwę i Litwę oraz kwestię kontroli zbrojeń.
- Naszym celem jest powstrzymanie Rosji od dalszych agresywnych działań. Wzywamy Moskwę do przejrzystości, deeskalacji i zmniejszenia napięcia - oznajmił Stoltenberg. Dodał, że jakakolwiek przyszła agresja Rosji wobec Ukrainy będzie miała wysoką cenę i poważne konsekwencje polityczne i ekonomiczne.
Stoltenberg: NATO wspiera Ukrainę
Stoltenberg podkreślił, że Sojusz wspiera Ukrainę nie tylko politycznie, ale także praktycznie, poprzez szkolenia wojska, pomoc w budowaniu zdolności obronnych i dostawy sprzętu. - To prawdziwa pomoc, wzmocnienie sił zbrojnych Ukrainy pomoże jej w samoobronie, która jest prawem każdego suwerennego państwa - zaznaczył. Przypomniał, że w środę ministrowie państw NATO spotkają się również z szefami dyplomacji Ukrainy i Gruzji, Dmytro Kułebą i Dawidem Zalkalianim.
Członkowie sojuszu dzielą się informacjami i uważnie monitorują sytuację. - Nie wiemy dokładnie, jakie są zamiary Rosji, które zresztą mogą ewoluować - powiedział Stoltenberg. Jak dodał, "dążymy do tego, by powstrzymać Rosję przed działaniami zbrojnymi wobec Ukrainy". - Mamy nadzieję, że one nie nastąpią, ale musimy być przygotowani także na inny scenariusz - na to, że Rosja po raz kolejny użyje siły. I jesteśmy na to przygotowani - podkreślił.
Sekretarz generalny NATO zaznaczył, że Sojusz kontynuuje swoje dwutorowe podejście do Rosji. Z jednej strony utrzymuje silne środki obrony i odstraszania w obliczu agresywnych działań Moskwy. Z drugiej chce kontynuować dialog. - Niestety Rosja zdecydowała się ostatnio na zamrożenie stosunków dyplomatycznych z NATO. Wzywamy Rosję do zmiany tej decyzji i ponownego zaangażowania się w dialog prowadzony w ramach Rady NATO-Rosja - powiedział Stoltenberg.
Działania białoruskiego reżimu zostały określone przez sekretarza generalnego jako "cyniczne i nieludzkie". Przekazał, że ministrowie państw NATO podkreślili swoją pełną solidarność z dotkniętymi hybrydową kampanią Mińska krajami członkowskimi, a Sojusz blisko współpracuje z Unią Europejską, by przeciwdziałać tym akcjom. Stoltenberg poinformował, że ministrowie rozmawiali również na temat kontroli zbrojeń i zmniejszenia arsenałów broni jądrowej. Zapowiedział, że podczas roboczej kolacji dyplomaci poruszą temat nowej koncepcji strategicznej Sojuszu.
"Rosja zapłaci wysoką cenę, jeśli po raz kolejny użyje siły przeciwko niepodległości Ukrainy"
Wcześniej Stoltenberg zapewniał, że Sojusz wesprze Ukrainę jako swojego "ważnego partnera". Odniósł się w ten sposób do obaw Ukrainy związanych z rosyjską aktywnością wojskową u jej wschodnich granic. Dodał, że Sojusz Północnoatlantycki może zapewnić "trening, możliwości i oddanie Kijowowi, ale ważne jest, aby rozróżnić Ukrainę od sojuszniczych państw bałtyckich, które jako członkowie NATO mają gwarancję wzajemnej ochrony".
- Rosja zapłaci wysoką cenę, jeśli po raz kolejny użyje siły przeciwko niepodległości Ukrainy - powiedział szef NATO dziennikarzom po przybyciu na spotkanie ministrów spraw zagranicznych NATO na Łotwie. - Mamy różne opcje i pokazaliśmy przez lata, w reakcji na poprzednie użycie przez Rosję siły militarnej przeciwko Ukrainie, że możemy utrzymać ciężkie sankcje gospodarcze i finansowe, sankcje polityczne - dodał.
- Widzimy duże zdolności, jednostki pancerne, drony, elektroniczne systemy walki i dziesiątki tysięcy gotowych do walki rosyjskich jednostek - wymieniał Stoltenberg. Dodał, że intencje Rosji są niejasne. Mówiąc, że siły NATO zwiększyły swoją obecność "zarówno w regionie Morza Czarnego, ale także w regionie bałtyckim, w powietrzu, na lądzie czy na morzu", szef NATO podkreślił, że "jest to bezpośrednią reakcją na rosyjskie wtargnięcie militarne na Ukrainę, nielegalną aneksję Krymu".
Władimir Putin o "czerwonej linii" w kontekście działań NATO na Ukrainie
Prezydent Rosji Władimir Putin z kolei, przemawiając na forum inwestycyjnym w Moskwie, powiedział, że rozbudowa infrastruktury wojskowej NATO na Ukrainie jest czerwoną linią, która, jak ma nadzieję, nie zostanie przekroczona. Wyraził również zaniepokojenie ćwiczeniami wojskowymi odbywającymi się w pobliżu granic Rosji.
Putin zapowiedział, że Rosja rozwija również nowy pocisk hipersoniczny, który wkrótce znajdzie się w jej arsenale.
Do działań NATO na Ukrainie odniósł się również minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który oskarżył Sojusz o rozmieszczenie znacznej ilości sprzętu wojskowego w pobliżu granic Rosji.
Ławrow powiedział, że ukraińskie manewry wojskowe są zagrożeniem dla Rosji i jest ona gotowa odpowiedzieć w razie potrzeby. - Po prostu nie możemy wykluczyć, że Kijów wyruszy na militarną przygodę - powiedział na konferencji prasowej w Moskwie. - Prezydent Putin podkreślił, że nie potrzebujemy konfliktu, ale jeśli Zachód nie może powstrzymać Ukrainy, a wręcz przeciwnie, zachęca do tego, oczywiście podejmiemy wszelkie niezbędne kroki, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo - dodał.
Odpowiadając na kwestię gromadzenia przez Rosję wojsk, szef dyplomacji powiedział, że wielokrotnie powtarzano, że Rosja może swobodnie przemieszczać swoje wojska na własnym terytorium i że takie ruchy nie powinny być powodem do niepokoju.
Źródło: Reuters, PAP