Są chowani z honorami, ale mieszkańcy pamiętają mrożące krew w żyłach szczegóły. "Co to za bohaterowie?"

Źródło:
New York Times, PAP
Miejsce pochówku najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim
Miejsce pochówku najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim Reuters Archiwum
wideo 2/23
Miejsce pochówku najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja Reuters Archiwum

Zwerbowani do Grupy Wagnera więźniowie, którzy zginęli w walkach w Ukrainie, wracają w trumnach do swoich miejscowości i wiosek. Lokalne społeczności mają podzielony stosunek wobec zmarłych kryminalistów, których kremlowska propaganda stara się przedstawiać jako obrońców ojczyzny. Pamięć o wielu popełnionych przez nich zbrodniach wciąż jest żywa wśród części mieszkańców. Z drugiej strony nie brakuje osób, które powielają narrację rosyjskich władz. Na skargi rodzin poległych wobec odmowy wojskowych honorów ze strony administracji reaguje niekiedy sam Jewgienij Prigożyn.

Rosja traci w walkach w Ukrainie nie tylko sprzęt, ale przede wszystkim personel wojskowy. We wrześniu ubiegłego roku Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację, ale wielu ekspertów wskazywało, że władze wprowadziły również tzw. cichą mobilizację, nie podając tego do publicznej wiadomości.

Wielokrotnie wolne media informowały też, że do walk rekrutowani są skazańcy. Pierwsze doniesienia o werbowaniu więźniów przez najemniczą Grupę Wagnera pojawiły się w lecie zeszłego roku. Rosyjskie niezależne media relacjonowały wówczas, że właściciel tej prywatnej armii Jewgienij Prigożyn osobiście przyjeżdżał do kolonii karnych, oferując skazanym ułaskawienie i pieniądze w zamian w udział w walkach w Ukrainie. Liczba osadzonych, którzy wstąpili do formacji Prigożyna nie jest oficjalnie znana. Olga Romanowa, szefowa fundacji Ruś Siedząca udzielającej prawnego wsparcia więźniom i ich rodzinom, szacowała w lutym tego roku, że sięgnęła ona prawdopodobnie 50 tysięcy.

>> "Zaświadczenie od psychiatry nie jest wymagane". Grupa Wagnera wciąż szuka chętnych do walk w Ukrainie <<

Spalił żywcem siostrę i matkę. Po walkach w Bachmucie spoczął w "Alei Bohaterów"

Gdy najemnicy giną, ich zwłoki sprowadzane są do wiosek i miejscowości, z których pochodzą. Wtedy wśród mieszkańców uwidacznia się podział. Niektórzy chcą traktować poległego w brutalnej inwazji na Ukrainę kryminalistę jak bohatera. Inni są tym oburzeni, ponieważ nie zapominają czynów, za które został skazany.

Dziennik "New York Times" opisał kilka historii z kilku niewielkich rosyjskich społeczności, które pokazują ten rozdźwięk.

32-letni Roman Lazaruk został pochowany w lutym tego roku w "Alei Bohaterów" w swojej miejscowości. Ta położona jest w południowo-zachodniej części kraju, w obwodzie rostowskim.

Zginął w walkach pod Bachmutem w ukraińskim obwodzie donieckim. Ze względu na jego kryminalną przeszłość, wybór miejsca jego pochówku wywołał oburzenie części mieszkańców. Lazaruk został skazany za spalenie matki i siostry żywcem w 2014 roku.

ZOBACZ TAKŻE: Osiedla i domy niemal zrównane z ziemią. Tak wygląda Bachmut

Była koleżanka z klasy jego siostry skrytykowała pochowanie mężczyzny i innych poległych skazańców na terenie cmentarza, zarezerwowanego niegdyś dla żołnierzy z II wojny światowej. "Co zrobił ten Lazaruk lub inni faceci?" - pytała w rozmowie z lokalną gazetą. "Zabijali, kradli, dźgali nożem, gwałcili, poszli do więzienia i wyszli dalej zabijać. Co to za bohaterowie?" - dodała.

CZYTAJ TEŻ: "NYT": Wagnerowcy wracają z frontu do Rosji. To może wywołać w społeczeństwie falę przemocy >>

Google Maps

Propaganda Kremla i nauczanie dzieci o "bohaterach współczesnej Rosji"

Decyzja o rekrutowaniu osadzonych w koloniach karnych pozwoliła Moskwie uzupełnić braki w szeregach armii, ale także spowodowała, że niektórzy Rosjanie się obruszyli. Jesienią ubiegłego roku rosyjska Duma Państwowa (parlament) uchwaliła ustawę, w której oficjalnie zezwala się na pobór do wojska osób skazanych za popełnienie ciężkich przestępstw.

Zarówno machina propagandowa Kremla, jak i Prigożyn starali się przedstawić wszystkich zabitych jako bohaterów walczących za ojczyznę, bez względu na to, jak brutalne i okrutne mieli historie.

>> Część wagnerowców wróciła do Rosji. Kartoteki, zgodnie z obietnicą, mają czyste <<

W rosyjskich szkołach na nowych lekcjach edukacji patriotycznej uczono o "bohaterach współczesnej Rosji", a wywieszone na ścianach niektórych szkół tablice upamiętniają więźniów, którzy zginęli w Ukrainie.

Mogiły najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja Reuters

Zderzenie tej narracji z pamięcią o rzeczywistej przeszłości ukaranych jest szczególnie widoczne w małych miejscowościach i wioskach. Mieszkańcy pamiętają mrożące krew w żyłach szczegóły zbrodni popełnionych przez tych, których później zrekrutowano z więzienia do walki.

"Wiedzą, kto jest przestępcą, kto stanowi zagrożenie dla społeczności i chcą chronić swoje codzienne życie" – powiedział cytowany przez "NYT" Greg Judin, rosyjski profesor filozofii politycznej, prowadzący badania na Uniwersytecie Princeton. "To rodzaj ochrony moralnej ich społeczności" - dodał.

Miejsce pochówku najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim
Miejsce pochówku najemników Grupy Wagnera w wiosce Bakinskaja Reuters Archiwum

Drugą stroną osi sporu są regionalni rosyjscy urzędnicy - interweniują w sporach o pochówki, forsując narrację Kremla. Po tej samej stronie są także krewni i przyjaciele zmarłego, którzy chcą wymazać piętno jego zbrodni.

Judin wskazywał, że skazańcy, którzy byli wyrzutkami w lokalnych społecznościach, teraz mogą stać się bohaterami. Mówił, że "ich reputacja jest wybielona" i "można wyciągnąć od nich trochę pieniędzy", nawiązując do wypłacanych przez pastwo świadczeń rodzinom poległych żołnierzy.

"To dobry interes, więc można zrozumieć tych ludzi" - ocenił.

Mieszkańcy podzieleni

W Achunowie - we wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej autonomicznej Republiki Baszkortostanu przy granicy z Kazachstanem - na portalu VKontakte (rosyjski odpowiednik Facebooka) wybuchła gorąca dyskusja wokół pogrzebu Ilszata Askarowa, który brał udział w agresji na Ukrainę. Pod koniec lutego do tej 2,5-tysięcznej tatarskiej wioski sprowadzono jego zwłoki. Niektórzy mieszkańcy chcieli urządzić mu bohaterski pochówek, inni sprzeciwiali się temu, nie mogąc zapomnieć, że zabił on swojego ojca.

Jedna z mieszkanek wioski, Gulnaz Gilmanowa napisała, że wstydzi się za władze z powodu wydania przez nich decyzji o pochowaniu go bez honorów wojskowych. Dodała, że jest mu wdzięczna za walkę "za ojczyznę". Inna kobieta nazwała członków administracji "zdrajcami". Jeszcze inny mężczyzna pisał, że wypuszczeni z gułagu oficerowie Armii Czerwonej pomogli w obronie kraju podczas II wojny światowej.

Google Maps

"New York Times" nawiązał kontakt online z Gilmanową. Kobieta powiedziała, że nikt nie powinien krytykować Askarowa i opisała go jako sympatycznego, prostego człowieka, który lubił łowić ryby i zbierać jagody lub grzyby. Odmówiła dyskusji o wydarzeniach, które doprowadziły do osadzenia go w więzieniu, mówiąc, że nie chce dokładać bólu jego rodzinie.

Nie zabrakło jednak głosów krytyki. "Nie są tym samym co żołnierze, to przestępcy" – napisał jeden z mężczyzn na VKontakte. Nazwano też parodią traktowanie skazańców, którzy poszli na wojnę za pieniądze, jak zwykłych żołnierzy.

Amir Charisow, szef administracji wsi, bronił decyzji w sprawie pogrzebu. "Wszyscy, którzy chcieli, uczcili pamięć wojownika" - napisał w poście, który usunął po tym, jak dziennik zapytał go o tę sytuację.

35-letni Askarow pracował dorywczo naprawiając motocykle i zbierając siano. Zabił swojego ojca, Iljasza, w lipcu 2020 roku, dźgając go w nogę podczas pijackiej bójki i przecinając tętnicę. Próbował także zamordować świadka. Według sądowych dokumentów, ojciec i syn często się kłócili. Mężczyzna został skazany w marcu 2021 roku na 12 lat więzienia.

Apele do Prigożyna

Czasami rodziny zmarłych więźniów-wagnerówców proszą samego Prigożyna o interwencję w sprawie pogrzebu.

Według lokalnych mediów w styczniu matka 25-letniego Iwana Sawkina zwróciła się do właściciela Grupy Wagnera po tym, jak administracja wioski syna odrzuciła jej prośbę o udostępnienie ośrodka rekreacyjnego na pogrzeb jej syna. Nie przyjęli wniosku, ponieważ chłopak został skazany za kradzież. Ostatecznie pochowała go w wiosce, w której sama mieszkała.

Prigożyn zareagował na to później online. Zapowiedział, że "zajmie się szumowinami", które nie uczciły zmarłego wagnerowca i pociągnie dzieci takich urzędników "za nosy", by zmusić je do walki w Ukrainie.

W odległej syberyjskiej wiosce Krasnoselkup inna para poskarżyła się przywódcy Grupy Wagnera, ponieważ miejscowi urzędnicy odmówili pomocy w transporcie trumny ich syna i zapewnienia wojskowej gwardii honorowej. Zamiast tego rodzina sprowadziła trumnę w przyczepie.

Prigożyn wielokrotnie osobiście wchodził w spory dotyczące pogrzebów zmarłych kryminalistów. Niedawno zagroził, że ułoży zwłoki w salonie mera czarnomorskiej miejscowości Goriaczij Klucz. Szef najemniczej grupy wyjaśniał, że w miejscowości znajduje się cmentarz wagnerowców, który w szybkim tempie zapełnia się martwymi. Burmistrz zaś poprosił o wstrzymanie pochówków z powodu negatywnego rozgłosu dla kurortu.

Google Maps

Autorka/Autor:akr/kg

Źródło: New York Times, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Tagi:
Raporty: