"NYT": Wagnerowcy wracają z frontu do Rosji. To może wywołać w społeczeństwie falę przemocy

Źródło:
PAP, NYT

Więźniowie, których tysiące dołączyło do Grupy Wagnera, by walczyć w Ukrainie, zaczynają powracać do Rosji. To stawia społeczeństwo przed wyzwaniem reintegracji mężczyzn o kryminalnej przeszłości, mających niejednoznaczny status prawny i słabe perspektywy zatrudnienia - stwierdza w poniedziałkowej publikacji dziennik "New York Times". Prywatna firma wojskowa rekrutuje więźniów na skalę niewidzianą od II wojny światowej.

"Decyzja prezydenta Władimira Putina o zezwoleniu prywatnej firmie wojskowej na rekrutowanie do armii rosyjskich skazanych w celu wsparcia słabnących wysiłków wojennych wyznacza przełom w jego 23-letnich rządach" - ocenia "New York Times". Łącznie około 40 tysięcy więźniów dołączyło do rosyjskich sił walczących w Ukrainie - wynika z zachodnich informacji wywiadowczych i danych ukraińskiego rządu oraz zebranych przez organizację Ruś Siedząca, broniącą praw więźniów w Rosji. Ukraina twierdzi, że prawie 30 tys. z nich zdezerterowało, zostało zabitych lub rannych w walce, jednak ta liczba nie mogła zostać niezależnie zweryfikowana.

Amerykański dziennik zwraca uwagę, że "powrót niektórych brutalnych przestępców do domów z decyzją o ułaskawieniu grozi wywołaniem w społeczeństwie fali przemocy, co uwypukla cenę, jaką Putin gotów jest zapłacić, aby uniknąć przegranej".

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Liczba powracających więźniów jeszcze wzrośnie

Gazeta podaje przykład 22-latka z Petersburga, jednego z tych, którzy zostali wypuszczeni z rosyjskiego więzienia i rzuceni do walki w Ukrainie z obietnicą odzyskania wolności, odkupienia win i zarobienia pieniędzy. Andriej, jak twierdzą jego bliscy, wrócił do domu odmieniony. - Wszyscy czujemy, jakby był w jakiejś hipnozie, jakby był inną osobą – powiedział dziennikarzom jego krewny, który zastrzegł anonimowość w obawie przed represjami. - Jest pozbawiony emocji - dodał.

Większość więźniów walczących w Grupie Wagnera odsiadywało wyroki za drobne przestępstwa, takie jak kradzieże, ale według przytaczanych przez amerykański dziennik danych z jednej z rosyjskich kolonii karnych, znaleźli się wśród nich także ludzie skazani za gwałty i wielokrotne morderstwa.

- Nie istnieją już zbrodnie i kary - powiedziała Olga Romanowa, dyrektorka organizacji Ruś Siedząca. - Wszystko jest teraz dozwolone. Coś takiego przyniosłoby bardzo daleko idące konsekwencje dla jakiegokolwiek kraju - stwierdza.

"Liczba byłych więźniów powracających z wojny w Ukrainie do Rosji prawdopodobnie zwiększy się wraz z kończeniem się sześciomiesięcznych kontraktów. To zaś sprawi, że rosyjskie społeczeństwo zmierzy się z wyzwaniem reintegracji tysięcy straumatyzowanych, przeszkolonych wojskowo mężczyzn, z przestępczą historią i marnymi perspektywami zatrudnienia" - pisze "NYT".

- To złamani psychicznie ludzie, którzy powracają z poczuciem słuszności, z wiarą, że zabijali w obronie ojczyzny - nawiązała do tej sytuacji Jana Gielmel, rosyjska adwokat działająca na rzecz praw więźniów. - Mogą być bardzo niebezpieczni - dodała.

Obietnice Prigożyna

Kampania rekrutowania więźniów rozpoczęła się w lipcu 2022 roku, kiedy szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn zaczął pojawiać się w więzieniach w Petersburgu z propozycją dla skazanych: mogą odpłacić swój dług społeczeństwu, dołączając do jego prywatnej armii na Ukrainie. Prigożyn obiecał więźniom 100 tys. rubli miesięcznie, czyli około 1700 dolarów według ówczesnego kursu. Zaoferował także "premie za odwagę", wypłatę 80 tys. dolarów rodzinie rekrutów w przypadku ich śmierci, a jeśli przeżyją sześciomiesięczny kontrakt - ułaskawienie. Dezerterom, osobom nadużywającym alkoholu i narkotyków groziła - wedle słów Prigożyna - śmierć.

"Sam, będąc byłym więźniem, Prigożyn rozumiał kulturę więzienną, umiejętnie łącząc zagrożenie karą z obietnicą nowego, godnego życia" - stwierdza "NYT".

"Więzienne wizyty Prigożyna natychmiast wywołały wątpliwości prawne. Rekrutacja najemników w Rosji jest nielegalna, a jeszcze do zeszłego roku Prigożyn zaprzeczał istnieniu Grupy Wagnera" - dodaje. Oficjalnie - zgodnie z informacjami, jakie przekazano krewnym rekrutów - więźniowie nie poszli na wojnę, lecz zostali przeniesieni do rosyjskich więzień przy granicy z Ukrainą.

Najemnik Grupy Wagnera pochowany na cmentarzu w Petersburgu. Nagranie z grudnia 2022 roku
Najemnik Grupy Wagnera pochowany na cmentarzu w Petersburgu. Nagranie z grudnia 2022 roku

Kwestia ułaskawienia

Aby zwiększyć spadającą liczbę rekrutów, Grupa Wagnera zaczęła publikować filmy pokazujące, jak powracają oni do kraju po zakończeniu kontraktu. Na niektórych nagraniach widać, jak więźniowie otrzymują dokumenty opisane jako ułaskawienie lub anulowanie wyroków skazujących. Jednak żaden z tych dokumentów nie został upubliczniony, co budzi wątpliwości co do ich legalności - podkreśla "NYT".

Zgodnie z rosyjską konstytucją tylko prezydent może dokonać ułaskawienia. Jak pokazują oficjalne dane, w 2021 roku Putin ułaskawił tylko sześć osób. Rosyjskie prawo stanowi, że zanim petycje o ułaskawienie trafią na Kreml, wszystkie mają być ocenione przez specjalne komitety regionalne. Dwóch ich członków, cytowanych anonimowo przez dziennik, oznajmiło, że jak dotąd nie mieli oni do czynienia z takimi wnioskami dotyczącymi wagnerowców.

Według amerykańskiej gazety rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w piątek dziennikarzom, że skazani, którzy wstąpili w szeregi wagnerowców, są ułaskawiani "w ścisłej zgodności z prawem rosyjskim". Odmówił dalszych komentarzy, sugerując, że procedura jest tajemnicą państwową. - Istnieją jawne dekrety i dekrety o różnym stopniu tajności – powiedział.

Obrońcy praw więźniów twierdzą, że niejednoznaczny status prawny powracających więźniów podważa autorytet rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości i uzależnia dalsze losy rekrutów od Grupy Wagnera.  Wspomniany wcześniej 22-letni Andriej po spędzeniu zaledwie trzech tygodni w domu oświadczył, że już przygotowuje się do powrotu na front.

Autorka/Autor:tas//rzw

Źródło: PAP, NYT

Tagi:
Raporty: