|

"Metro, schrony, to wszystko mamy, ale ile można tam biegać?". Chcą żyć, a jak mają umrzeć, to wygodnie

Przedmieścia Kijowa po rosyjskim ataku
Przedmieścia Kijowa po rosyjskim ataku
Źródło: DSNS
Już nie biegają do schronów, przestali się ukrywać. - Tego oczekują Rosjanie, żebyśmy chowali się w norach jak myszy. Pracujemy, uczymy się, kochamy, umieramy, rodzimy się. Robimy to wszystko dzisiaj. Bo jutra może nie być - mówi Hennadij z Charkowa. Przestali się bać. Chcieliby, żeby Zachód też się nie bał. - Wręcz przeciwnie, powinien działać z wyprzedzeniem. Otwórzmy wreszcie oczy. Putin nie poprzestanie tylko na Ukrainie - ocenia Mychajło Prudnyk. Za nimi kolejny rok agresji rosyjskiej. Jak długo jeszcze? Artykuł dostępny w subskrypcji

- Przestałam schodzić do piwnicy w czasie wycia syren jeszcze w marcu 2022 roku. W okolicy nie mamy żadnego schronu, a nasza piwnica jest taka, że ​​lepiej już umrzeć w domu. Postanowiłam, że jeśli już mam umrzeć, to przynajmniej w ostatnich chwilach niech mi będzie ciepło i wygodnie - mówi Inna Tokarewa, mieszkająca w Mikołajowie na południu kraju.

Czytaj także: