Dużo łatwiej wprowadzić czołgi na Ukrainę niż później je utrzymać i efektywnie okupować państwo ukraińskie – mówił w rozmowie z TVN24 dr Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich. W jego opinii "scenariusz inwazji na pełną skalę związanej z atakiem na Kijów czy wschodnią Ukrainę jest na tym etapie mniej prawdopodobny". Eberhardt spodziewa się, że Kreml będzie w najbliższym czasie podejmował kolejne działania, które mają na celu zwiększenie niepewności Ukraińców i społeczności międzynarodowej.
Od tygodni wojska rosyjskie koncentrują się przy granicy z Ukrainą. W piątek doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan powiedział, że istnieje znaczące ryzyko, że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie. Sullivan podkreślił, że amerykański wywiad nie ma informacji na temat tego, czy rosyjski prezydent Władimir Putin podjął już decyzję o wznowieniu agresji przeciwko Ukrainie.
Konflikt Rosja-Ukraina. Jak może się rozwinąć kryzys?
- Na tym etapie - i to jeszcze przez jakiś czas będzie trwało - będziemy mieli do czynienia z nasilającą się presją o charakterze hybrydowym, mającą na celu zwiększenie niepewności na Ukrainie, aby zaostrzyć sytuację społeczną i ekonomiczną, doprowadzić do zwiększenia strachu, aby drogą niemilitarną wymuszać ustępstwa, także ze strony Zachodu - mówił w TVN24 dr Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Analityk podkreślił jednak, że dotychczas takie działanie "niespecjalnie się stronie rosyjskiej udaje, ponieważ reakcja Zachodu jest nadspodziewanie stanowcza i spójna".
Działania o charakterze militarnym - mówił Eberhardt - są możliwe, lecz trudno powiedzieć w jakiej perspektywie czasowej. - Zarówno mniej prawdopodobna inwazja lądowa na Ukrainę i bardziej prawdopodobna wojna bezkontaktowa, czyli być może ataki rakietowe czy lotnicze na infrastrukturę krytyczną - ocenił.
Zdaniem eksperta inwazja na wielką skalę "jest możliwa, jeżeli chodzi o kwestie techniczne". - Rosja zgromadziła siły zbrojne. Dla Władimira Putina, przy jego racjonalności, odzyskanie kontroli nad Ukrainą jest priorytetem – wskazał.
Rozmówca TVN24 zaznaczył jednak, że "nadmiernie ofensywne działania, inwazja lądowa, niesie dla Rosji olbrzymie ryzyka związane z reakcją ukraińskiego społeczeństwa, reakcją społeczności międzynarodowej". - Dużo łatwiej czołgi wprowadzić na Ukrainę niż później je utrzymać i efektywnie okupować państwo ukraińskie. Dlatego scenariusz inwazji na pełną skalę związanej z atakiem na Kijów czy wschodnią Ukrainę jest na tym etapie mniej prawdopodobny. To, czego bym się przede wszystkim spodziewał, to presji politycznej, hybrydowej, i na tym etapie wprowadzenia być może blokady energetycznej Ukrainy – mówił.
- W interesie rosyjskim leży utrzymywanie niepewności, leży prowadzenie dialogu z Zachodem, nawet jeżeli on niespecjalnie daje efekty. Stopniowy wzrost napięcia i zwiększanie presji z punktu widzenia rosyjskiego jest najbezpieczniejszym działaniem - powiedział.
Rosja "zaskoczona stanowiskiem Zachodu"
Gość TVN24 pytany był o to, czy groźba zachodnich sankcji gospodarczych na Rosję robi wrażenie na Putinie. - Myślę, że robi. Rosjanie w ogóle rozmawiają, sygnalizują, że chcą rozmawiać mimo tego, że oferta, która przyszła z Zachodu, jest dla nich absolutnie niesatysfakcjonująca. Myślę, że byli zaskoczeni spójnym stanowiskiem Zachodu, jeżeli chodzi o przygotowanie sankcji, jeżeli chodzi o pomoc wojskową przekazywaną Ukrainie, jeżeli chodzi o przerzut sił amerykańskich do Europy – komentował.
Jego zdaniem fakt, że Rosja kontynuuje dialog, "może być sygnałem, że będzie to gra na wycieńczenie, że będzie to gra stopniowanej eskalacji, stopniowego podsycania niepokojów, niezadowolenia na Ukrainie, destabilizowania Ukrainy politycznie, męczenia, wyczerpywania Zachodu". - To z punktu widzenia Putina jest na tym etapie scenariuszem optymalnym – powiedział.
Źródło: TVN24, PAP