W wyniku ataku rakietowego Rosjan na oddział położniczy szpitala w Wilniańsku w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy zginęło dwudniowe niemowlę. W czasie pogrzebu Serhija we wsi Nowosolne, według miejscowych mediów słychać było wybuchy. Jeden z portali, powołując się na burmistrza Melitopola, przekazał, że to siły ukraińskie zniszczyły wyrzutnię, której Rosjanie mieli użyć do przeprowadzonego w środę uderzenia.
Serhij był czwartym dzieckiem Marii i Witalija. Przyszedł na świat na oddziale położniczym szpitala w Wilniańsku w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy. Po porodzie kobieta napisała do swego partnera wiadomość: "Mamy syna". Mężczyzna nigdy jednak nie zobaczył dziecka żywego. 23 listopada w nocy Rosjanie zaatakowali budynek przy użyciu pocisków rakietowych.
Według relacji ukraińskich mediów uderzenie nastąpiło tuż po tym, gdy matka ułożyła dwudniowego syna w łóżeczku. Po ataku Maria i mały Serhij znaleźli się pod gruzami. Samodzielne próby wydostania dziecka przez ranną matkę się nie powiodły. Zwłoki dziecka wydobyły spod zawalonego budynku dopiero służby ratownicze.
W czasie pogrzebu było słychać wybuchy
Pogrzeb Serhija odbył się we wsi Nowosolne w obwodzie zaporoskim. W czasie ceremonii w oddali słychać było wybuchy - przekazał portal tsn.ua.
Lojalny wobec władz w Kijowie burmistrz Melitopola w obwodzie zaporoskim Iwan Fedorow przekazał później, że siły ukraińskie zniszczyły wyrzutnię S-300, której Rosjanie mieli użyć do ataku na szpital.
Źródło: tsn.ua, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ołeksandr Staruch/Facebook