Reporter CNN Ivan Watson odwiedził ukraińskiego rolnika Aleksandra Hawryliuka, który zamieszkuje tereny, na których w ubiegłym roku toczyła się wojna. Choć obie walczące armie już dawno opuściły ten obszar, to zostawiły po sobie śmiertelne niebezpieczeństwo, czyhające tuż pod powierzchnią ziemi. Na słynących z żyzności ukraińskich polach pełno jest kraterów i resztek rakiet niewybuchów.
- Aleksander przyprowadził mnie tu, bym zobaczył coś, co jest delikatnie mówiąc, niepokojące. Z tej strony drogi leży może dziesięć min, wyglądających na przeciwczołgowe - mówił w materiale reporter CNN. - Z tej strony drogi mamy więcej min. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć min przeciwczołgowych na poboczu - relacjonował.
69-letni Aleksander powiedział, że sam je wykopał i przeniósł w to miejsce. Mówił, że musi wysiać pola przed nadejściem wiosny. Na razie nie może tego zrobić ze względu na zalegające na polach miny. Niektóre namierzył prostym wykrywaczem metali i własnoręcznie wykopał. Przyznał, że był przerażony, ale musiał oczyścić ziemię.
Ekspertka: wykopywanie takich min jest skrajnie niebezpieczne
Min używa zarówno rosyjska, jak i ukraińska armia. Niektóre ładunki mogą niszczyć nawet czterdziestotonowe czołgi.
- Wykopywanie takich min jest skrajnie niebezpieczne, często mają one mechanizmy, które mają zabić lub skrzywdzić osobę wykopującą minę - powiedziała w materiale CNN Mairi Cunningham z organizacji HALO Trust, która zajmuje się rozminowywaniem.
Jak dodała, przeraża ją różnorodność ładunków wybuchowych porzuconych w Ukrainie. - To miny przeciwpancerne, miny przeciwpiechotne, ładunki odłamkowe, pułapki w postaci granatów odpalanych linkami i amunicja kasetowa - opowiadała.
Według ukraińskiej armii w jednej trzeciej kraju zalegają ładunki wybuchowe. Oczyszczenie z nich terenu to powolny i niebezpieczny proces. Poza tym wojna jeszcze się toczy, co znaczy, że materiałów wybuchowych codziennie przybywa.
Wysianie pól w Ukrainie a drożejąca żywność
Aleksander opowiadał reporterowi CNN, że z powodu rosyjskiego ataku przepadły jego całe zeszłoroczne plony. W walkach stracił biuro, silosy i sprzęt wart miliony złotych.
Codziennie pojawiają się też doniesienia o rolnikach, którzy ucierpieli, zasiewając zboże. Aleksander powiedział, że najważniejsze jest jednak dla niego wysianie pól.
Autorka/Autor: pp/kg
Źródło: CNN, TVN24